Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Czy podróże kształcą?

Jak wygląda współczesna turystyka? Po co wyjeżdżamy? Poznajemy świat czy tylko wypoczywamy?

Przeczytałem ostatnio kilka tekstów, w pewien sposób poruszających ten temat. Za ich wspólny motyw można by uznać zagadnienie wzajemnych oddziaływań postępującej globalizacji i rozwijającej się turystyki. Wiadomo, że świat stał się łatwiej dostępny, niemal na wyciągnięcie ręki. Podróżujemy, ale czy również rozumiemy?

 

Analizuje się zachowanie turysty. Co wynika ze spotkania z czymś odmiennym, bywa, że radykalnie różnym? Bierze się pod uwagę intencje podróżującego. Czy chce poznać, dowiedzieć się i czy jest na to przygotowany? Czy jest mu to do czegokolwiek potrzebne?

 

Praktycy, od lat poruszający się w zawodzie wiedzą, że bywa z tym różnie. Mam doświadczenia i w masowej turystyce wyjazdowej do najbardziej popularnych miejsc, ale też w dalekich, egzotycznych, wyspecjalizowanych podróżach. Jeśli chodzi o te ostatnie, to z tej oferty częściej korzystają osoby, które rzeczywiście chcą poznać. Zależy im na jak największej ilości informacji, potrzebują autentycznego spotkania z miejscem do którego przyjechali. Chętnie zanurzą się w lokalną specyfikę. Dotkną miejscowego sposobu życia, musną choć trochę… Ale i tu bywa różnie. Długo by o tym opowiadać. Każdy pilot byłby w stanie przytoczyć niezła pulę ciekawych opowieści. Na nieszczęście dla czytelnika, ze zrozumiałych względów, muszą one pozostać tajemnicą zawodową.

 

Zdzisław Pietrasik  w Polityce  analizuje „naszą małą stabilizację”, której niezbywalnym elementem stał się ostatnio również wypoczynek nad ciepłymi morzami. Autor ma jednoznaczną opinię. Polacy nie są ciekawi świata. Jak pisze:

 

Rodak przyjeżdża bowiem do kurortu nie po to żeby poznawać obce kraje, lecz żeby odpocząć i powywyższać się nad miejscowym ludem. Po czym można jeszcze rozpoznać Polaka na plażach południowych mórz? Po tym, że nie czyta. Bo czytanie też męczy.

 

W tej samej Polityce „Niezbędnik Inteligenta Plus”, a w nim analiza socjologa turystyki, Jakuba Isańskiego. W przesłaniu, tekst podobny do artykułu Pietrasika. Sporo o ograniczeniach, a czasami nawet zupełnym braku kontaktu turystów z  miejscową ludnością. Trochę tu oczywistości, typu: „Współczesna turystyka jest jednak czymś zupełnie innym niż podróżowanie”, ale znajdziemy też celne uwagi, na przykład, na temat turystycznej fotografii.

   

Otóż zdaniem autora turyści szukają tylko takich kadrów, które „na stałe funkcjonują w mediach masowych”. Czyli, że wszyscy przywożą z wakacji te same obrazki. To arcyciekawe zagadnienie. Po co robimy dokładnie takie zdjęcia, jakie możemy znaleźć wszędzie – w katalogach biur podróży, w gazetach, w przewodnikach, w internecie? Dlaczego nie szukamy czegoś innego, ciekawego, odmiennego. Dlaczego upieramy się przy zdjęciach bez ludzi? Po co nam „goła” fotka jakiegoś zabytku? Bo to czyni zadość naszym masowym wyobrażeniom?

 

Isański pisze wprost o „marnowaniu szansy wzajemnego poznania przedstawicieli różnych kultur”. Zwraca uwagę na jeszcze jedno ciekawe zjawisko. Konsekwencją takiego zachowania turysty jest jego obraz stworzony w świadomości miejscowych. Cóż, o nas sądzą tubylcy? Pamiętajmy, że bardzo często mają niewiele innych źródeł informacji. Dlatego poprzez nasze zachowanie, oceniają cały świat Zachodu. Jak pisze Isański, w ich oczach jesteśmy leniwymi, gnuśnymi i chcącymi się izolować osobnikami.

 

Od siebie mogę dodać, że bywa jeszcze ciekawiej. Na przykład, spora cześć świata arabskiego, wyrobiła sobie o nas pogląd, między innymi, na podstawie po kryjomu importowanych erotycznych filmów i czasopism. Jak dodamy do tego szokujące dla nich zachowanie turystek (strój, samotne podróżowanie, picie alkoholu, itd.), to uzyskujemy bardzo oryginalną opinię. Pytanie tylko czy bylibyśmy z niej zadowoleni.

Poprzednie

Śmierć na wczasach

Następne

Ubezpieczenia turystyczne

Komentarzy: 3

  1. Myślę że rzeczywiście większość nie jedzie poznawać kraju,kultury a wywyższać się a przede wszystkim chwalić przed kimś. Zauważyłam że ludzie czasem nie podróżują dla siebie tylko dla mody. Moda jest na Egipt to lecę do Egiptu,na Cypr i td…..A potem leżą w hotelu,narzekając najczęściej i nie próbują nawet wysilić się aby cokolwiek samemu zobaczyć czy poznać….Mnie podróże nauczyły,myślę przede wszystkim ogromnego szacunku do ludzi….Do innych kultur….Dystansu do siebie….Stwierdziłam,że nie ważna jest jednak grubość portfela a sam człowiek….Wiele razy powracam do jakiegoś kraju,do kogoś-ot tak z sentymentu i dla mnie najważniejsze jest to że w obcym kraju ktoś uśmiecha się na mój widok i zaprasza do domu…..Ktoś, kto szczerze cieszy się i zaprasza kolejny raz….Ktoś,kto mnie przytula i wita się ze mną jakbym była jego rodziną….To jest fajne a nie luksusowy hotel gdzie są tłumy turystów i wracając do kraju możemy jedynie stwierdzić jaki był luksusowy….Proszę uwierzyć,że nie dość że podróże kształcą (oczywiście nie te komercyjne),to zmieniają światopogląd człowieka,niesamowicie…..

  2. Czego mnie nauczyły podróże? Przede wszystkim tak jak napisano wyżej pokory i szacunku :)) myślę, że to bardzo ważna lekcja i nie da się ukryć, że również przydatna. Ale nauczyłam się jeszcze oszczędności i przezorności ;)) nauczyłam się wybierać lepsze „opcje” lepsze pod wieloma względami! ;)) na przykład właśnie cena i bezpieczeńśtwo, wybierając przewoźnika (mogę już z własnego doświadczenia polecić na podróże po Europie http://www.voyager-przewozy.pl/busy-do-niemiec) sprawdzonego i faktycznie godnego zaufania, czy to jest opcja najbardziej korzystna ekonomicznie? łącząc wszystkie czynniki tak ;)) w tym przypadku akurat miałam dobre doświadczenie a są również takie niekoniecznie pozytywne, ale nie można zapominać, ze takie również uczą! ;))

  3. Ba! Podróże to jest najlepsza rzecz, jaka się może człowiekowi przytrafić. Mi wiele dały do myślenia.

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén