Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Wakacje w Egipcie

W gazetach piszą, że turyści nie chcą jeździć do Egiptu. To prawda. A szkoda, ceny teraz rewelacyjne. Pięciogwiazdkowe, dobre hotele w all inclusive za 1,5 tys. zł, trzy gwiazdki z HB za 799 zł! Mimo to na plażach nad ciepłym Morzem Czerwonym, ciągle pustawo. Wypowiada się w tej sprawie prezes Polskiej Izby Turystyki, biura liczą straty, a Egipcjanie z żalem wspominają dobre czasy. Każdego roku wyjeżdżało tam około 600 tys. Polaków. Razem z Tunezją, Marokiem i Jordanią będzie coś prawie milion. Co się stanie z tymi turystami? Zostaną w domu, pojadą nad Bałtyk, do Włoch?

 

Trochę irytuje mnie ta sytuacja. Wszyscy tylko narzekają. Prezes PIT łaskawie oznajmia, że to duża strata dla touroperatorów. Biura milczą. Tak, jakby wszyscy dali za wygraną. Tak, jakby powszechnie zaakceptowano ten stan. Tymczasem egipskie kurorty nie mają nic wspólnego z polityką dziejącą się w Kairze. Zawsze były (i dalej są) zupełnymi enklawami, odizolowanymi od reszty kraju, dobrze strzeżonymi. Spokojnie można tam jeździć! Ale po to by to dotarło do masowego odbiorcy, potrzebna jest jakaś kampania informacyjna.

 

Póki co wszyscy liczą, że w naturalny sposób ludzie zapomną o niedawnych wydarzeniach i znowu życzliwym okiem spojrzą w stronę północnej Afryki.

 

Kiedy Egipt wróci do łask turystów?


Myślę, że w połowie czerwca zacznie się ruch, a największe oblężenie będzie w lipcu i sierpniu. Dlaczego wtedy? Przecież to nie jest najlepszy okres na Egipt! Latem jest największy upał. Idealny moment na wakacje nad Nilem to wiosna i jesień; osobiście najbardziej lubię maj i wrzesień.

 

Dlaczego zatem lipiec i sierpień? Z kilku powodów. Właściwie sprowadzają się one do jednego: to szczyt sezonu, te dwa miesiące zawsze oznaczają turystyczne oblężenie. W tym roku niemal wszyscy chcą kierunki europejskie. Problem jest jeden – Europa jest znacznie droższa! Poza tym ma ograniczoną ofertę. Nie dla każdego wystarczy. W drugiej połowie czerwca, kiedy turyści masowo ruszą w poszukiwaniu obiecywanych im przez gazety rewelacyjnych ofert last minute, zastaną przebrane i niezbyt tanie propozycje wypoczynku w Grecji i Hiszpanii oraz bardziej zachęcające oferty do Egiptu i Tunezji. Dla wielu wybór będzie prosty.

 

No chyba, że w międzyczasie znowu coś się popsuje. No chyba, że w Hurghadzie wybuchnie wulkan albo w Tabie zastrajkuje obsługa lotniska. Co prawda nie słyszałem żeby w Egipcie były wulkany, ani żeby kiedykolwiek tam strajkowało lotnisko, ale ostatnie dwa lata w turystyce nauczyły mnie jednego – wszystko może się zdarzyć.

 

Zatem, jeśli już wreszcie, polityka i przyroda dadzą turystyce normalnie funkcjonować, prognozuję, że najdalej na początku lipca plaże Egiptu zapełnią się turystami.

 

Na razie w Egipcie trwa porewolucyjne sprzątanie. W zeszłym tygodniu były minister spraw wewnętrznych dostał wyrok 12 lat więzienia, a teraz szef resortu turystyki z czasów Mubaraka 5 lat za korupcję. Szybkie procesy, słuszne kary.

Zobacz też: Egipt po raz pierwszy.

Poprzednie

Koptowie

Następne

Litewska Częstochowa

Komentarzy: 3

  1. ~http://czarnaduszyczka.blog.onet.pl

    Witaj. Sama zastanawiałam się nad Egiptem w te wakacje, ale jakoś boję się miejsc o niestabilnej sytuacji politycznej, mimo, iż pewnie to bezpodstawne niepokoje 😉 Pozdrawiam !

  2. ~Doris

    Naprawdę interesujący i inspirujący blog Panie Krzysztofie!Ja w tym roku wybrałam Tunezję,z nadzieją, że nic się nie popsuje 🙂

  3. ~KasinKA

    nie pojechaliśmy do Egiptu, bo biuro podróży odwołało ten kierunek. Wakacje wykupiliśmy, jak zwykle w first minute. Wybraliśmy Sharm. Ale na miesiąc przed wyjazdem, BP Ecco powiadomiło nas, że odwołuje kierunek. Z powodu sytuacji w Egipcie. Byłam zawiedziona postawą biura, renomowanego w końcu. I jak na ironię w zamian zaproponowali Grecję 😉 w której sytuacja była i nadal jest niestabilna.

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén