Jeździmy od klasztoru do klasztoru. Wchodzimy do jednego kościoła, drugiego, trzeciego… W każdym powtarza się ten sam rytuał. Duchowny wyjmuje skarby ze świątynnego magazynku. Metalowe krzyże z głębokiego średniowiecza, korony władców i książąt, pięknie zdobione manuskrypty. Zabytki klasy światowej. Według nas powinny znajdować się w dobrze chronionych muzeach. Tu zalegają stare, drewniane szafy i skrzynie. Bywa, że stoją w przykościelnym ogrodzie, zabezpieczone tylko niewielką kłódką. W niektórych klasztorach, słynących z dawnych bogactw, jest straż. Kilku bosonogich chudzielców ze starymi karabinami. Nie jestem pewien czy rzeczywiście ochraniają czy tylko są, i za drobną opłatą pozwalają się fotografować.  Wycieczka do Etiopii

W kościołach jest półmrok. Turyści robią zdjęcia z fleszem. Ostro błyska. Dlatego kapłani wkładają przeciwsłoneczne okulary. Widok bezcenny. Oto w otoczeniu nieprawdopodobnej architektury, wśród wiekowych fresków, pomiędzy połyskującymi złotem zabytkami wyróżnia się kawałek chińskiego plastiku.

W jednym z kościołów

Północna Etiopia to niezwykły świat lokalnego chrześcijaństwa. Tutejszy Kościół najbardziej przypomina wierzenia egipskich Koptów. Odróżnia się obyczajami i liturgią, a nawet wyjątkową formą świątyń. Na jego kształt wpłynęły wątki zaczerpnięte z judaizmu i miejscowych kultur.

I tak, na przykład, chrześcijanie w Etiopii, podobnie jak w judaizmie, dokonują obrzezania chłopców, ale też ciągle popularny jest afrykański obyczaj obrzezania dziewczynek. Nie jedzą wieprzowiny, a często też, obok niedzieli za dzień święty uznają sobotę. Wyjątkowy, trójstopniowy podział etiopskich kościołów może być zainspirowany architekturą żydowskiej Świątyni Jerozolimskiej. Wchodząc do kościoła, należy zdjąć buty. Wierny obowiązany jest przestrzegać ścisłych postów, osoba świecka pości 180 dni w roku, duchowny nawet 250. Więcej informacji o chrześcijanach w Etiopii.

W czasie mszy gra się na bębnach i grzechotkach – łudząco podobnych do staroegipskiego sistrum. Ważną role pełnią też modlitewne laski; wykorzystuje się je do liturgicznego tańca i do podpierania w trakcie długich nabożeństw. Zastanawiają nas dziwne w formie i treści miejscowe freski.

Około 330 r. król Ezana, władca Aksum, przyjął chrześcijaństwo. W ten sposób Etiopia, obok Armenii i Gruzji, stała się jednym z pierwszych na świecie chrześcijańskich krajów. Wtedy wybudowano w stolicy kościół pod wezwaniem św. Marii. W nim właśnie przez stulecia miała znajdować się Arka Przymierza. Dla Etiopczyków wszystko jest jasne, nikt z nich nie ma wątpliwości, że Arka nadal jest w Aksum. Zamknięta w specjalnie na ten cel wzniesionym budynku. Strzeże jej jeden człowiek. Jest to mnich wskazywany przez swojego poprzednika. Od chwili, gdy zostaje strażnikiem, aż do swojej śmierci, przebywa razem z Arką.

Aksum to dziwne miejsce. Starożytna stolica przyciąga turystów z całego świata. Chcą zobaczyć słynne kamienne obeliski. Jeden z nich wycięty z kawałka granitu, wznosi się na wysokość 23 m. Drugi, połamany leży tuż obok. Gdyby zachował się w całości, byłby najwyższym (33 m) kamiennym monumentem na świecie, przewyższającym słynne obeliski wykuwane przez egipskich faraonów. Jego waga oceniana jest na 500 ton. W jaki sposób prawie 2 tysiące lat temu, mieszkańcy Aksum byli w stanie wyciąć taki blok, przetransportować go oraz ustawić pionowo na kamiennym fundamencie?

Etiopskie kościoły są wyzwaniem. Jak ogarnąć ten przedziwny świat? Fotografując stojącego naprzeciwko duchownego nie wiem czy widzę niepiśmiennego mnicha czy wielkiego filozofa i mistyka. Milczący, cierpliwie znosi błyski fleszy. Jest między nami ogromna bariera. Chyba lepiej jeśli nie będę próbował jej złamać. Daję kilka dolarów w podzięce za możliwość zrobienia fotografii i pędzimy dalej. Kolejne atrakcje czekają, czas nagli. My za czymś gonimy, etiopski duchowny spokojnie trwa. Za zasłoną przeciwsłonecznych okularów.

Zobacz też: Arka Przymierza w Etiopii.