Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Zobacz koniecznie, czyli rzecz o rankingach

Czas przed wakacjami wzmaga aktywność turystycznych portali. Wśród artykułów, reportaży i porad pojawiają się też specyficzne materiały o charakterze rankingów, zestawień miejsc do odwiedzenia, szczególnie polecanych plaż i tym podobnych wskazówek.

Oto przykład. Jedno miejsce w kraju, które trzeba odwiedzić. Wymyślił to Trip Advisor, wybierali sami turyści w internetowym plebiscycie. Media podchwyciły. Widzę już kolejną publikację na ten temat. Tym razem tygodnik „Polityka” na swojej stronie internetowej. Tytuł zachęca do kliknięcia: Jedna rzecz, którą trzeba zobaczyć w każdym kraju na świecie.

Persepolis. Wycieczka do Iranu

Persepolis. Wycieczka do Iranu

Materiał w formie mapy. Powiększam ją, by przyjrzeć się najbliższym mi krajom. Cóż tam mamy? Na Białorusi twierdza w Brześciu, w Mołdawii park Stefana Wielkiego, w Gruzji cerkiew św. Trójcy (Gergeti), w Armenii klasztor Geghard. Dość oryginalna interpretacja atrakcji. Szczególnie ta dotycząca Mołdawii. Park, w którym nie ma absolutnie niczego wyjątkowego został uznany za miejsce, które zobaczyć trzeba koniecznie. Chciałbym wiedzieć ile osób oddało taki głos. Mołdawię odwiedza bardzo mało turystów, udział w plebiscycie wzięło rzecz jasna jeszcze mniej. Może była to zupełnie przypadkowa i niereprezentatywna grupa. Bo w jaki inny sposób kawałek zieleni w centrum miasta mógłby wygrać z największymi na świecie piwnicami winnymi (Milestii Mici, 200 km podziemnych sal i korytarzy!) z bardzo malowniczym Starym Orhei lub wywierającą duże wrażenie twierdzą w Sorokach?! Wygląda to tak, jakby zdecydowały głosy turystów, którzy z całego kraju widzieli tylko Kiszyniów. I to ledwie przez chwilę. (Więcej o turystycznych atutach Mołdawii).

Ale w rankingu znajdujemy też atrakcje oczywiste. W Etiopii kute w skale kościoły, w Izraelu stara Jerozolima, w Jordanii Petra, w Iranie Persepolis, a w Peru Machu Picchu. Trafione, trudno polemizować z takim wyborem. Nawet jeśli mielibyśmy typy alternatywne, to te ogłoszone przez Trip Advisor z pewnością się obronią. Mają mocne uzasadnienie.

Ciekawie jest w Polsce. Napisano „Main Market Squere”. Ale gdzie? Tego Trip Advisor już nie wyjaśnia. Zakładam, że w Krakowie. Dlaczego właśnie tam? Ze względu na popularność Krakowa, na powodzenie jakim cieszy się wśród zagranicznych turystów. Wielu z nich odwiedza tylko to miasto. Niektórzy zobaczą jeszcze Wieliczkę i Oświęcim. I niewiele więcej. Zapewne właśnie stąd ten wybór.

Plaża w Varadero

Plaża w Varadero

Dyskusyjne jest samo założenie leżące u podstaw zestawienia – jedna atrakcja na cały kraj. Jedno miejsce na wielką Rosję. (To cerkiew Zbawiciela na Krwi w Petersburgu. Przyznać trzeba, że w tym przypadku internauci zagłosowali nieco pod prąd, spodziewałbym się raczej moskiewskiego Kremla, Placu Czerwonego lub Soboru Wasyla Błogosławionego, ale może po prostu wśród głosujących więcej było miłośników Petersburga). W olbrzymich i pełnych atrakcji Indiach tylko Tadź Mahal, a w Chinach Wielki Mur. Ileż wyśmienitych zabytków i wielkich atrakcji trzeba pominąć?! W takich przypadkach często stawia się na obiekty-ikony. To tak, jakby ktoś myślał w jakim miejscu zrobić selfie, żeby wszyscy oglądający od razu rozpoznali co to za kraj. Petra, Lalibela, Machu Picchu, Koloseum i Tadź Mahal idealnie się do tego nadają.

Dalej przeglądam mapę. Kuba. Padło na plaże Varadero. A więc nie stara Hawana, nie Baracoa, Santiago de Cuba czy Pinar del Rio. Nawet nie wieczór w którymś z klubów w stylu Buena Vista Social Club. Wygrały plaże. Przypomnijmy pytanie. Jedno miejsce, jedna atrakcja. W odpowiedzi wskazano na plaże. Dlaczego? Ponieważ właśnie tam realizuje się turystyka masowa, tam trafia najwięcej osób. Nadmorskie kurorty są najbardziej znane. Co wcale nie znaczy, że zasługują na największą uwagę. Bez wizyty w Varadero można poznać Kubę, ale odwiedzając samo Varadero nie ma szans by zrozumieć  fenomen kraju, by go dotknąć i doświadczyć. Otoczone płotami hotele all inclusive nie odzwierciedlają realnej sytuacji w kraju. W przypadku Kuby są raczej jej wypaczeniem. Zobacz też: Kuba. Relacja osobista.

Armenia, wykuty w skale klasztor Geghard

Armenia, wykuty w skale klasztor Geghard

Czy możemy pokusić się o analizę kryteriów i przesłanek, które zadecydowały o takim, a nie innym wyborze? Wydaje się, że mamy do czynienia z kilkoma rodzajami motywów i okoliczności. Silną i oczywistą grupę stanowią obiekty-ikony aspirujące do roli symbolu danego kraju. W przypadku Indii jest to wspominany wyżej Tadź Mahal. Zasłużenie czy nie, to zupełnie inna sprawa (muzułmański grobowiec w hinduistycznym kraju), ale ważne, że działa kojarząc się jednoznacznie. Zdjęcie zamieścić można na okładce katalogu biura podróży, ale też na opakowaniach indyjskiej herbaty. Po drugie, miejsca cieszące się największym powodzeniem, te, do których trafia najwięcej osób, gdzie lądują samoloty czarterowe. Tak, jak we wspominanym wyżej Varadero, ale plaże wygrywają też na Dominikanie i na Malediwach. Po trzecie, coś nowego i zaskakującego. Ciekawy powiew świeżości, atrakcje, które powstały niedawno, a już zdążyły zająć czołowe miejsce. W tym przypadku może przesądzić siła głosów młodego pokolenia, jak w Wielkiej Brytanii, gdzie numerem jeden jest Harry Potter Studio Tour. I na koniec, po czwarte, ewidentne pudła, typy przypadkowe, bez żadnego racjonalnego uzasadnienia. Wynikające chyba z nieznajomości kraju. Tak jest choćby z omówionym wyżej przypadkiem parku w Kiszyniowie.

Czemu służą takie rankingi? W pierwszej kolejności korzyści tych, którzy je tworzą. To jedna z form reklamy. Media lubią takie materiały i chętnie je powielają. Czytelnicy też zwracają na nie baczniejszą uwagę. Znam to z praktyki blogowej. Można napisać artykuł o turystycznych atrakcjach danego kraju, ale lepiej nadać mu formę zestawienia, zamkniętej listy pięciu czy dziesięciu miejsc, które trzeba odwiedzić. Ważny jest też tytuł. Klikalność rośnie, gdy nagłówek zachęca: „Dziesięć największych atrakcji” albo „Zobacz koniecznie”. Oczywistym jest, że należy podchodzić do nich ze sporym dystansem. Nie są żadną wyrocznią, ani prawdą objawioną. Zdarza się, że ich autorzy się mylą, a werdykty wprowadzają w błąd. Pamiętajmy też, że takie materiały dyktują wakacyjne mody. Jeśli więc w tym roku będą pisać, że na plażę najlepiej pojechać w to jedno konkretne miejsce, to nie wybierajcie się tam, bo na miejscu zastaniecie tłum ludzi, korki i zawyżone ceny.

Gruzja Gergeti Cminda Sameba Stepancminda Kazbegi

Gruzja, sięgająca chmur cerkiew Cminda Sameba (Gergeti)

Rankingów, zestawień i podpowiedzi jest cała masa. Życia nie starczy, żeby podróżować ich śladem. Na monitorze komputera wyświetlił mi się kolejny: Wybrano 100 najlepszych europejskich miast na wakacyjny wypad. Wśród nich aż 3 polskie. Klikam zatem, żeby się dowiedzieć, jakie to miasta z naszego kraju zasłużyły na ten szczególny przywilej. No i o to właśnie chodzi, żebym kliknął. Wraz ze wzrostem ilości odsłon rosną wpływy z reklam. A, że nie zgodzę się z tym werdyktem, że uznam go za co najmniej dziwny, to już przecież nie ma żadnego znaczenia.

Uważajcie na rankingi! Nie dajcie się im wodzić za nos.

Ciekawiej jest chodzić pod prąd, wybierając mniej popularne kierunki. Takie podejście przynosi większą satysfakcję. To opcja dla koneserów wyjątkowych podróży.

Krzysztof Matys Travel

Poprzednie

Pieniądze, cz.2: Etiopia, Mołdawia, Japonia, Naddniestrze…

Następne

Po sezonie

Komentarzy: 8

  1. Te widoki w Gruzji są na prawdę fajne mi się podoba ten klimat taki w tym państwie. Warto właśnie wybrać się w takie miejsce ja byłem raz i mi się bardzo podobało.

  2. Gruzja – piękne miejsce. Może jeszcze kiedyś tam wrócę. Spędziłem tam piękne chwile w 2010 roku!

  3. Niby tak, ale zawsze przyjemnie jest je poczytać 🙂

  4. Sam czesto robie zdjęcia..taka praca 🙂 Ale marzą mi się też założenie bloga podróżniczego i robienie takich fotografii 🙂

  5. Zacytuję : „Rankingów, zestawień i podpowiedzi jest cała masa. Życia nie starczy, żeby podróżować ich śladem ” – dokładnie! ale każda podróż to śmietanka do kawy, coś wspaniałego , co zostanie do końca życia w sercu, nieważne czy to będzie top 5 świata, czy jakaś plaża 10 km od gdańska, ważne są wspomnienia i widok, który cieszy podróżnika 🙂 pozdrawiam

  6. W internecie dużo jest przekłamania ja wolę zaufać osobą które już zwiedziły dane miejsce i potrafią coś o nim powiedzieć.

Skomentuj ~Fotograf ze Szczyrku Anuluj pisanie odpowiedzi

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén