Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: kutaisi

Adżaria. Batumi i coś jeszcze

Batumi cieszy się dużą popularnością. Szczególnie miło wspominają je osoby, które pamiętają opowieści z czasów PRL-u. Legenda powstała w dużej mierze dzięki piosence Filipinek. Była to jedna z bardziej znanych melodii tamtych lat, niedawno przypomniana przez Natalię Lesz. Młodsze pokolenie poznaje kurort dzięki taniej linii lotniczej Wizz Air, która od kilku lat obsługuje połączenia z Warszawy i Katowic do gruzińskiego Kutaisi.

Plac Europejski z pomnikiem Medei

Plac Europejski z pomnikiem Medei

Każdego roku odwiedzam Batumi przynajmniej kilka razy. Miasto znajduje się w naszej standardowej i cieszącej się największym powodzeniem wycieczce. Do Batumi przyjeżdżamy po zwiedzeniu Tbilisi, Gori i Swaneti. Po wizycie nad morzem wracamy do stolicy, a tam czekają na nas jeszcze wyprawy do winiarskiej Kachetii i górzystego Kazbegi. Jednym słowem mnóstwo atrakcji. Zawsze pytam turystów o wrażenia. Opinie z grubsza są te same. Że do Batumi przyjechać trzeba było, ale głównie po, by zmierzyć się z legendą słynnego niegdyś kurortu. Pospacerować po ogrodzie botanicznym i zobaczyć jak wygląda plaża. Ale, że nie było to miejsce najważniejsze. Nic w tym zaskakującego, Gruzja ma wiele atrakcji i kilka miejsc, które przebijają ofertę nadmorskiego ośrodka.

Tyle o Batumi wpisanym w program wycieczki objazdowej. Można oczywiście i inaczej, niektórzy wybierają kurort na dłuższy wakacyjny pobyt. Zainteresowani szczegółowymi informacjami znajdą je w artykule: Batumi, pogoda, plaża. Turystom zastanawiającym się nad opcją all inclusive polecam artykuł: Gruzja all inclusive.

A co z obszarem wokół kurortu? Czy region Adżarii może stanowić atrakcyjny cel wycieczki? Od kilku lat obserwuję wysiłki lokalnych władz. Robią sporo, starają się. Adżaria jest obecna na największych polskich targach turystycznych. Regularnie zaprasza dziennikarzy i blogerów, dzięki czemu w internecie znajdziemy sporo relacji z kilkudniowych wypadów do Adżarii.

Centrum miasta jest dobrze oznaczone. Z prawej strony budynek zabytkowej synagogi

Centrum miasta jest dobrze oznaczone. Z prawej strony budynek zabytkowej synagogi

Po pierwsze historia

Zaskakująco ciekawa. Od czasów starożytnych po współczesność. Jeśli ktoś nie był w Muzeum Narodowym w Tbilisi, to powinien odwiedzić tutejsze Muzeum Archeologiczne lub choćby niewielką salę z eksponatami  znajdującą się na terenie twierdzy twierdzy Gonio.

Adżaria, to teren starożytnej Kolchidy. Do tego miejsca wyprawili się Argonauci po złote runo. Historie związane z tą częścią dzisiejszej Gruzji stanowią osnowę znanych greckich mitów, o czym przypomina nam charakterystycznym pomnik Medei na placu Europejskim. W Muzeum Archeologicznym niewielka sala przeznaczona jest na ekspozycję pięknej złotej biżuterii z okresu przełomu er, która od razu kojarzy się nam ze słynnym złotem Kolchidy.

To właśnie historia przesądziła o specyfice Adżarii. Region ten przez kilkaset lat znajdował się pod panowaniem tureckim. Pozostałością z tamtych czasów są zabytkowe meczety i muzułmańska społeczność zamieszkująca region. Bliskość tureckiej granicy widać w samym Batumi. Spora część hoteli, restauracji i innych lokalnych biznesów należy do kapitału tureckiego.

Interesująca jest historia najnowsza. Do 2004 r. Adżaria była de facto osobnym państwem, zarządzanym przez dyktatora Asłana Abaszydze. Dopiero zmiana władzy w Tbilisi i energiczne działania Micheila Saakaszwilego zmieniły tę sytuację. Gruzji udało się odzyskać kontrolę nad zbuntowaną republiką. Od tamtej pory rząd w Tbilisi zainwestował tu sporo środków starając się tym samym przekonać Adżarów o korzyściach przynależności do państwa gruzińskiego. Region funkcjonuje na zasadach autonomii, ma swoją flagę, lokalny rząd i parlament. W Batumi swoją siedzibę ma gruziński Sąd Konstytucyjny.

Jeden spośród słynnych kamiennych mostów

Jeden spośród słynnych kamiennych mostów

Morze

Plaża w Batumi, na całej długości kamienista. Piasek pojawia się sporadycznie w miejscowościach obok, w zatłoczonym każdego lata kurorcie Kobuleti oraz w znacznie bardziej kameralnej okolicy wokół twierdzy Gonio. Jeśli ktoś jest mobilny, to warto zobaczyć też czarne, powulkaniczne plaże w Ureki. Przeszkadzać w wypoczynku może pogoda. W okolicy często pada, również latem. Nie sposób też przewidzieć na co możemy liczyć w danym momencie. W maju i we wrześniu równie dobrze może być mokro, wietrznie i zimno (temperatura na polar i kurtkę), co słonecznie i ciepło (opalanie na plaży). Zmiany zachodzą nagle, z dnia na dzień, raz pada, raz świeci słońce. Więcej o pogodzie w Batumi.

Zwiedzanie

Batumi jest młodym miastem, powstało dopiero w XIX wieku, stąd też najważniejsze zabytki znajdują się poza jego granicami. Tuż obok wznosi się twierdza Gonio (starożytne Apsaros). Warto tu zajrzeć, by zdać sobie sprawę z bogatej historii tych ziem. Na terenie twierdzy znajduje się domniemane miejsce pochówku apostoła Macieja.

Bazar w Batumi. Właśnie przejechał pociąg

Bazar w Batumi. Właśnie przejechał pociąg

Jeśli mamy kilka dni na zwiedzanie Adżarii, to będziemy musieli postarać się, żeby dobrze wykorzystać czas. Zobaczyć trzeba choć jeden z kamiennych mostów, które wznoszą się tu od czasu średniowiecza. Ówczesna Adżaria mogła poszczycić się siecią bitych dróg, których częścią były właśnie te mosty. Kunszt z jakim je zbudowano zdumiewa do dziś. Miłośnicy przyrody zapuścić się mogą do parków narodowych Maczachela i Mtrala. To dobre miejsce na trekking, powstały szlaki, pojawiają się kolejne kwatery agroturystyczne.

A w samym Batumi? W ciągu ostatnich lat zrobiono sporo, żeby podnieść atrakcyjność miasta. Wyremontowano centrum. Turyści zatrzymują się na placu Europejskim i w zrobionym na wzór włoski kwartale zwanym Piazza. Ten ostatni, szczerze powiedziawszy nie jest niczym szczególnie ciekawym, to po prostu zespół eleganckich restauracji.

Osoby, które lubią takie miejsca, z przyjemnością odwiedzą tutejsze muzea. Jest ich kilka. Wspomniane już Muzeum Archeologiczne oraz Muzeum Adżarii. Warto zajrzeć do Muzeum Sztuki, choćby po to by zobaczyć obraz słynnego gruzińskiego prymitywisty, Niko Pirosmaniego. Z zabytkowych obiektów jest jeszcze synagoga – duży, odrestaurowany budynek otwarty jest dla zwiedzających.

Można wybrać się na przejażdżkę kolejką linową Argo. Linia ma 2,5 km długości i w ciągu 8 minut z nadmorskiej plaży wwozi pasażerów na wysokość 252 metrów. Roztacza się stąd ładny widok na miasto i wybrzeże.

Wyjątkowo wilgotny las w jednym z parków Adżarii

Wyjątkowo wilgotny las w jednym z parków Adżarii

Jeśli lubimy wschodnie klimaty, to zajrzyjmy na tutejszy bazar. Niby nic wielkiego, ale przynajmniej części osób może wydać się interesujący. To zresztą dobre miejsce, żeby na szybko przyjrzeć się gruzińskiej kulturze kulinarnej. Oczy cieszą stoiska z przeróżnymi przyprawami, wspaniałymi serami, miodem w plastrach i owocami. Tanio kupimy adżikę – lokalną pikantną przyprawę o konsystencji pasty lub sól swańską  – mieszankę z dużą domieszką czosnku. Miłośnicy herbaty zapewne zwrócą uwagę na miejscowy susz. A jeśli trafimy na moment, w którym przez teren bazaru, tuż przy nogach handlarzy, przejeżdża pociąg, to ujrzymy obrazki niemal jak z Indii.

Wielką popularnością cieszy się tutejsze delfinarium. Latem, w szczycie sezonu, widownia zajęta jest do ostatniego fotela. Byłem, i choć z reguły nie przepadam za takimi widowiskami, to w tym przypadku muszę przyznać, że robi ono wrażenie. Rodziny z dziećmi będą zachwycone. Pamiętać tylko trzeba o tym, żeby bilety kupić z wyprzedzeniem, bo tuż przed pokazem może nie być wolnych miejsc.

Ze względu na swoją różnorodność Batumi daje możliwość poruszania się na szerokiej turystycznej skali. Od luksusowych pięciogwiazdkowych hoteli z kasynami, po kwatery prywatne. Dobrze rozwinięty jest tu rynek wynajmu mieszkań na czas wakacji. Wędrujemy od czystego i zadbanego nadmorskiego deptaka (bulwar ma aż 7 km długości), po opisane wyżej, iście wschodnie targowisko. To wszystko razem ma pewien urok. Ambicje nowoczesnej, momentami bardzo ciekawej architektury (wszystkim polecam oryginalny budynek McDonalda) zderzają się z postradzieckimi blokowiskami. Dzisiejszy wygląd miasta właściwie oceni tylko ta osoba, która pamięta jego wygląd sprzed 5-7 lat. Zmieniło się nieprawdopodobnie dużo. Batumi wypiękniało. Zobacz też: Batumi, legenda i rzeczywistość.

Delfinarium. Bilet: 20 GEL

Delfinarium. Bilet: 20 GEL

Jak się tu dostać?

Autobusem (marszutką) bądź nocnym pociągiem z Tbilisi. Można też przylecieć do oddalonego o 2 godziny jazdy Kutaisi: Wizz Air z Warszawy i z Katowic). Od września będą też połączenia z Berlina. Mieszkańcy północno-wschodniej Polski mogą wziąć pod uwagę loty z Wilna. Albo wybrać wycieczkę objazdową, w programie której znajduje się również Batumi.

Informacje praktyczne:

Batumi, pogoda, plaża, hotele

Lotnisko w Kutaisi, transport, wymiana pieniędzy

Kutaisi – nowe centrum gruzińskiej turystyki

Kutaisi. Nowe centrum gruzińskiej turystyki

Do niedawna było to prowincjonalne i niezbyt atrakcyjnym miasto. Brakowało też odpowiedniej bazy turystycznej. Ustępowało innym, nawet znacznie mniejszym ośrodkom. I zapewne gdyby nie położenie na trasie z Tbilisi do Batumi mało kto by tu w ogóle zaglądał.

Kutaisi

W centrum miasta

Ale w tym roku sytuacja się zmieniła. Miasto zyskało na popularności. Stało się tak dzięki bezpośrednim połączeniom lotniczym z Warszawą i Katowicami. Kilka miesięcy temu Wizzair uruchomił loty do Kutaisi. W ten sposób pojawiła się zupełnie nowa możliwość niedrogiego przelotu do Gruzji. Wielu amatorów niskobudżetowych podróży nagle zaczęło szukać na mapie gdzie też leży to Kutaisi.

Gruzja jest niewielkim krajem, ale rozciągniętym na osi wschód – zachód. Kutaisi położone jest niemal w połowie tej drogi. Do Tbilisi i do Batumi jest stąd kilka godzin jazdy samochodem. Stanowi też dobrą bazę wypadową w kierunku Swanetii. Zatrzymywaliśmy się tu tylko na jedną noc. Kutaisi nigdy nie było celem samym w sobie. Pojawiało się w programach wycieczek przy okazji. Oglądaliśmy klasztor Gelati i katedrę Bagrati. No może jeszcze jaskinie Sataplia i jechaliśmy dalej. A teraz? Teraz wiele wycieczek tu się rozpoczyna i tu kończy. Kutaisi stało się ważne.

Kutaisi, Bagrati

Katedra Bagrati

Zobacz przykładowe trasy wycieczek z Kutaisi.

Proces przyciągania turystów ledwie się rozpoczął. Na razie lądują tu samoloty z Polski, Ukrainy, Białorusi i Rosji. Do zrobienia jest jeszcze sporo, ale sukces jaki miasto odniosło na rynku polskim pokazuje duży potencjał.

Jakie jest Kutaisi? Na pierwszy rzut oka nieciekawe. Nie ma tu wielu atrakcji turystycznych. Baza hotelowa dopiero zaczyna się tworzyć. I to nie tyle w samym Kutaisi, co w położonym tuż obok Tsalktubo – kurorcie z czasów radzieckich. W najlepszej jego części, zarezerwowanej kiedyś dla wyższych rangą oficerów Armii Czerwonej powstał czterogwiazdkowy hotel. W robiącym wrażenie parku i wnętrzach przypominających sowieckie pałace z lat 50. XX wieku czujemy zmianę klimatu. W Kutaisi są natomiast hostele i pensjonaty. Nastawione raczej na niskobudżetowego turystę z plecakiem.

Pamiętam swoje pierwsze wizyty w Kutaisi ładnych kilka lat temu. Centrum miasta to był opłakany widok. Chodniki i ulice straszyły dziurami. Nie było też przyciągającej dziś uwagę turystów fontanny na głównym rondzie miasta. W ogóle było jakoś szaro i smutno. Dumnie wznosząca się nad miastem katedra Bagrati straszyła wtedy ruiną. Ktoś, kto pamięta tamte czasy, wie jak wiele się tu zmieniło. Kutaisi wypiękniało.

To rodzinne miasto Katie Melua. Wzmianki o tym, że urodziła się tu znana piosenkarka pojawiają się nawet w przewodnikach. Ale jest to też miejsce, gdzie przyszedł na świat Władysław Raczkiewicz, znany polityk okresu II Rzeczpospolitej i prezydent RP na uchodźstwie. Na Południowym Kaukazie mieszkało wielu Polaków. Robili tu kariery, służyli w armii rosyjskiej, prowadzili duże biznesy, trafiali jako jeńcy z powstań. Na początku XX wieku naszych rodaków było tu około 100 tys. Część z nich mieszkała w Kutaisi. Wtedy było to ważne miasto, stolica jednej z dwóch gruzińskich guberni.

Kutaisi, fontanna

Fontanna w centrum miasta. Nawiązuje do złota Kolchidy

Lotnisko znajduje się kilkanaście kilometrów za miastem. Jego remont, a właściwie całkowita przebudowa, był jednym ze sztandarowych działań ekipy prezydenta Saakaszwilego. Symboliczna jest nazwa lotniska. Nosi ono imię Dawida Budowniczego (David the Builder Kutaisi International Airport), co sugestywnie oddaje ideę tego procesu. Dawid był jednym z największych władców, od jego rządów zaczęły się złote lata Gruzji.

Jak dostać się do miasta?

Lotnisko położone jest przy głównej drodze Batumi – Tbilisi. Stojąc przy tej trasie tyłem do lotniska w lewo mamy drogę do Batumi, w prawo do Kutaisi i dalej do Tbilisi. W całej Gruzji komunikacja publiczna oparta jest o marszrutki, czyli minibusy kursujące na określonych trasach. Możemy wsiąść do marszrutki, która zaczyna bieg przy lotnisku (cena będzie trochę wyższa, i tak: Kutaisi ok. 7 lari, Tbilisi minimum 20 lari, Batumi 20 lari) lub próbować złapać marszrutkę przejeżdżającą trasą obok  – będzie taniej, ale nie zawsze są wolne miejsca, czasami trzeba długo czekać. Oczywiście można tez skorzystać z propozycji taksówkarzy, którzy pojawiają się przed lotniskiem w godzinach lądowania samolotów.

Cena taksówki z lotniska do Kutaisi, to ok. 20-25 GEL (lari). Na lotnisku jest punkt wymiany pieniędzy, czynny w porze przylotów. Kurs uczciwy, niemal identyczny jak w kantorach w mieście. Więcej na ten temat w artykule: Lotnisko w Kutaisi, informacje praktyczne.

Lotnisko jest niewielkie, ale nowoczesne, czyste i ładne. Działa jednak na pół gwizdka, lotów jest mało, więc całymi godzinami nic tu się nie dzieje. Zapewne dlatego nie ma na nim ani strefy wolnocłowej, ani żadnego sklepiku czy kawiarni. Nawet automatu z napojami. Wylatując więc z Gruzji nie ma szans na wydanie miejscowej waluty (lari). To stan na jesień 2013 r. Może w najbliższym sezonie coś się zmieni…

Kutaisi, parlament

Parlament w Kutaisi

Co warto zobaczyć?

Tuż za Kutaisi znajduje się wspaniały zabytek architektury sakralnej, czyli klasztor Gelati. Wzniesiono go na początku XII wieku, a przy budowie miał pracować sam Dawid Budowniczy. W bramie do monasteru znajduje się jego grobowiec. A w samym mieście, na wzgórzu pięknie prezentuje się katedra Bagrati. Wyświęcono ją w 1003 roku. W XVII wieku została w sporej części zniszczona. Wysadziła ją w powietrze turecka armia.  Przetrwały tylko fragmenty zewnętrznych ścian. Trwała w takiej postaci, uważana przez Gruzinów za narodowy i religijny symbol. Kilka lat temu postanowiono ją odbudować. I zrobiono to. Wbrew wytycznym UNESCO! Sposób w jaki to uczyniono wzbudza kontrowersje. Ja jestem zachwycony. To piękny przykład połączenia wiekowego zabytku z nowoczesnością. Część rekonstrukcji wykonano ze szkła i metalu. Wygląda rewelacyjnie, zwraca uwagę, wzbudza komentarze. Czyli jest wszystko to, czego potrzebuje promocja turystycznych miast.

Kutaisi ma za sobą długą i piękną historię. To tu znajdowała się starożytna Kolchida. Do tego miejsca, skuszeni bogactwem Kaukazu wybrali się dowodzeni przez Jazona Argonauci. W średniowieczu było królewskim miastem i pełniło rolę stolicy. Na początku XIX wieku, po zajęciu Gruzji przez Rosję, miasto stało się jednym z dwóch najważniejszych administracyjnych ośrodków okupowanego kraju. W czasach radzieckich ulokowano tu ośrodki przemysłowe. Dziś zostały po nich opustoszałe fabryki i dzielnice blokowisk. W latach 90. poprzedniego stulecia Kutaisi pogrążyło się w upadku. W całej Gruzji były tu problemy z zapewnieniem podstawowych potrzeb, takich jak ogrzewanie, woda i prąd. Niesamowitą historię z tamtych czasów opisuje żona Saakaszwilego, Sandra Elisabeth Roelofs. Miejscowy obyczaj stanowił, że elektryczność włączano w tych domach, w których ktoś zmarł. Tak więc pomysłowi mieszkańcy kilku bloków w Kutaisi zainwestowali w trumnę. Udając, że ktoś zmarł wystawiali wieko przed drzwi mieszkania. Stało tam przez trzy dni, bo tyle trwały przygotowania do pogrzebu. A w tym czasie mieszkańcy mieli prąd. Działało dopóki urzędnicy nie rozszyfrowali tego procederu. Tamte czasy na szczęście już minęły. Po rewolucji róż (2003 r.) wiele się zmieniło. Gruzja jest stabilnym i bezpiecznym krajem. Dziś już mało kto pamięta, że kilkanaście lat temu były takie kłopoty. Kutaisi też wygląda zupełnie inaczej. I przyciąga coraz więcej turystów.

Tu znajdują się propozycje wycieczek z przelotem do Kutaisi.

Zobacz blog: turystyka w Gruzji

Inne artykuły:

„Batumi, legenda i rzeczywistość”

„Tbilisi w obiektywie”.

Moda na Gruzję

Należało się tego spodziewać. Po dużym zainteresowaniu wycieczkami w zeszłym roku, wiadomo było, że rok 2013 zapowiada się jeszcze lepiej. Tysiące polskich turystów wróciło z Gruzji z jak najlepszymi opiniami. Do tego doszły artykuły w gazetach, programy w telewizji, książki… Południowy Kaukaz stał się modnym kierunkiem. W ślad swojego północnego sąsiada idzie też Armenia, znosząc wizy dla mieszkańców Unii Europejskiej i strefy Schengen. (Do Armenii bez wiz).

Gruzja, katedra Alawerdi

Gruzja, katedra Alawerdi w Kachetii

Byłoby pięknie, gdyby nie… klęska urodzaju. Zainteresowanie wycieczkami do Gruzji jest zbyt duże! Już teraz, na początku lutego są problemy z zarezerwowaniem miejsc w samolotach na trasie z Warszawy do Tbilisi. Brak biletów dla grup na niektóre terminy, nawet na tak odległe jak wrzesień i październik! A jeśli są to w bardzo wysokich cenach. Rekordy bije oczywiście weekend majowy. LOT zostawił niewielką pulę biletów. Wycena dla kilkunastoosobowej grupy na przełom kwietnia i maja – 2400 zł za osobę! W zeszłym roku za bilety do Gruzji płaciliśmy dwa razy mniej! Popyt robi swoje.

Zresztą weekend majowy na Kaukazie to nie jest najlepszy termin. Pogoda jest jeszcze niepewna i zmienna. Może być chłodno, deszczowo, a wysoko w górach nawet śnieżnie. Na przełęczach zalegają jeszcze zaspy, a drogi pełne są błota. Należy o tym pamiętać, szczególnie wybierając się w bardziej górzyste rejony, na przykład do Swanetii czy nawet na bardzo popularną wśród turystów Gruzińską Drogę Wojenną. Do Tuszetii o tej porze roku w ogóle nie da się wjechać, jedyna prowadząca tam trasa przejezdna jest dopiero od czerwca.

Gruzińska Droga Wojenna

Gruzińska Droga Wojenna

Trudno też o wolne miejsca w hotelach. W Tbilisi współpracuję z kilkoma dobrymi, sprawdzonymi hotelami o standardzie 3 gwiazdek. Na pierwszą połowę września już w styczniu wszystkie pokoje były zarezerwowane. Tak duży ruch robią oczywiście nie tylko Polacy. Jest sporo wycieczek z krajów nadbałtyckich, z Ukrainy, coraz więcej z Europy Zachodniej, Izraela i Rosji.

Już w zeszłym roku spotykałem tam sporo Rosjan. Dla nich Gruzja jest wspomnieniem dawnych dobrych czasów, kiedy najlepsze kurorty na Kaukazie były zarezerwowane wyłącznie dla uprzywilejowanych. Kto pamięta czasy ZSRR, zna takie nazwy jak Bordżomi, Batumi, Bakuriani… Za czasów Miszy Saakaszwilego zaczęto prace nad przywróceniem turystycznej świetności miasta Kutaisi (ma międzynarodowe lotnisko) i leżącego tuż obok kurortu-sanatorium Tsalktubo. Nocujemy z grupami w tym pysznym miejscu. W przepięknym, rozległym parku odrestaurowano część ośrodka wczasowego, zarezerwowanego kiedyś wyłącznie dla wysokich rangą oficerów Armii Czerwonej. A teraz, po zmianie rządu w Gruzji na opcję prorosyjską, należy się spodziewać jeszcze większego turystycznego ruchu. (Tak na marginesie, Moskwa właśnie zniosła embargo na gruzińskie wina).

Gruzja Swanetia

Swanetia latem

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wiem (doświadczenie z poprzednich lat), że za miesiąc lub dwa do biur podróży napłynie dużo zapytań o wycieczki na Kaukaz. Tyle, że wtedy nie będzie już miejsc! Szczególnie dotyczy to grup. Kto chce jechać do Gruzji, niech myśli o tym teraz! To ostatni dzwonek.

O tym dlaczego Gruzja jest tak bardzo atrakcyjna pisałem już na tym blogu. Wystarczy kliknąś w tag: Gruzja 🙂

Polecam też artykuł: Atuty wycieczki do Gruzji.

Wycieczka do Gruzji i Armenii. 12 dni pięknej przygody! Góry, wyśmienita kuchnia, wino i wyjątkowe zabytki. Kameralna grupa i bardzo dobry pilot-przewodnik. Wycieczka dla koneserów. Polecam!

 

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén