Południowe wybrzeże Portugalii ma jedne z najpiękniejszych plaż świata (szerokie, piaszczyste i otoczone pięknymi klifami). Znajdziemy wśród nich istne oazy spokoju, urocze zatoczki, zapewniające kameralną atmosferę. Aż trudno uwierzyć, że miejsca te są tak mało eksploatowane; że nie ma tu wielkich, stojących jeden przy drugim, hoteli-molochów i tłumów smażących się w słońcu turystów. Ta część Europy uniknęła wakacyjnej destrukcji, właściwej innym, popularnym kurortom.

Algarve, klify i plaże w zatoczkach

 Hotele cechują się niską zabudową, dobrym standardem oraz tym, że wcale nie muszą być bezpośrednio przy plaży. Od oceanu dzielić je może nawet kilkaset metrów i muszę przyznać, że jest to mądre rozwiązanie. Dzięki temu wybrzeże jest skutecznie chronione. Zamiast betonu rosną miłe dla oka lasy piniowe, a piękne klify są własnością wszystkich, a nie tylko tygodniowych, hotelowych gości.

Wśród krajów Europy południowej Portugalia posiada największy procent plaż oznaczonych Niebieską Flagą (ponad 50%). W 2010 roku 240 kąpielisk otrzymało ten status (w tym roku aż 271; dla porównania w Polsce takich plaż jest tylko 13!). Jest on corocznie weryfikowany i przyznawany wyłącznie miejscom, które spełniły surowe kryteria dotyczące m.in. czystości wody, troski o środowisko naturalne i bezpieczeństwa wypoczywających.

Algarve

W rejonie Algarve spędziłem pięć dni, to niezbyt wiele, ale wystarczająco by nabrać szacunku do innej strony turystyki masowej. W hotelach zamiast wszechwładnego all inclusive, raczej HB (śniadania i obiadokolacje), a nawet samo BB (nocleg ze śniadaniem). Wiele obiektów to aparthotele, z w pełni wyposażonymi aneksami kuchennymi. Po co w hotelowej restauracji zapychać się frytkami i kurczakiem, skoro łatwo i niedrogo można przygotować specjały lokalnej kuchni (owoce morza i jeszcze raz owoce morza!). Nie warto pić byle czego (z plastikowego kubka w basenowym barze), skoro butelka dobrego wina kosztuje ledwie kilka euro!

Generalnie mam wrażenie, że Algarve to inna jakość turystyki. Odmienna grupa gości hotelowych. Najwięcej jest Brytyjczyków (miałem szczęście widzieć spokojnych i raczej nie nadużywających alkoholu), Hiszpanów, Niemców… Niemal całkowity brak Rosjan. Niewielu Polaków. Kierunek ten zaczął pojawiać się w naszych biurach ledwie kilka lat temu. Dziś uważany jest za jeden z bardziej luksusowych i mało dostępnych cenowo. Rzeczywiście tak jest, ale i w tym przypadku trafiają się okazje. Na początek lipca mieliśmy oferty za 1,4 tys. zł od osoby z wyżywieniem HB! Takie perełki były do wzięcia przy wczesnej rezerwacji. Teraz, w szczycie sezonu za last minute (last oznacza, że rezerwujesz w ostatniej chwili, konsekwencją tego wcale nie musi być niższa cena; w tym roku, bywa, że oznacza cenę znacznie wyższą!) trzeba zapłacić 2 tys. i więcej.

Małe, kameralne plaże

Kiedy jechać?

O dziwo, przy tak dobrych warunkach, za ścisły sezon uważa się tam tylko lipiec i sierpień (w tych dwóch miesiącach wiele hoteli ma niemal stuprocentowe obłożenie!). Czerwiec i wrzesień są już luźniejsze, ceny niższe, a pogoda wyśmienita. Zresztą i zimą może być ciekawie (warunki przypominają letni Bałtyk, temperatura wody w styczniu i lutym to 15-17˚C!). Część hoteli funkcjonuje cały rok. Poza sezonem realizowane są programy travel senior, szkolenia i konferencje oraz zgrupowania sportowców.

Pogoda

Klimat idealny. Gwarantowane słońce, ale mimo wysokich temperatur nie czuć skwaru. Upały łagodzi oceaniczna bryza. Dzięki temu, i na plaży, i na uliczkach nadbrzeżnych miasteczek, jest naprawdę przyjemnie. W lecie średnia temperatura powietrza wynosi  25-30˚C, a temperatura wody oscyluje w granicach 21-24˚C.

Wycieczki fakultatywne

Portugalia nie jest dużym krajem. Dzięki temu, do większości atrakcyjnych miejsc, jest blisko i nie trzeba jechać cały dzień żeby zobaczyć coś ciekawego. Szczególnie godne uwagi są wycieczki do Lizbony, Porto i Fatimy. Polecam też wspaniały widokowo Przylądek Świętego Wincentego – najdalej na południowy-zachód wysuniętą część Europy. Na rodziny z dziećmi czeka bogata infrastruktura: parki rozrywki, aquaparki i delfinaria… Na żądnych zabawy młodych ludzi, całkiem sympatyczne kluby i dyskoteki.

Zamiast zakończenia

Mam wielką ochotę wynająć tu mieszkanie. I w miarę możliwości nigdy nie wyjeżdżać napisał Kevin Gould, dziennikarz „Guardiana”, po kilkudniowym pobycie na Algarve. No cóż, w pełni się z nim zgadzam.

Autorskie biuro podróży Krzysztof Matys Travel