Etiopia jest krajem wyjątkowym. Bardzo atrakcyjnym. Ale raczej dla podróżników niż masowego turysty. Wyprawę do Etiopii można potraktować jak podróż życia.
Wszystko jest tu oryginalne, ciekawe i wprawiające w zdumienie. Nawet tak podstawowe rzeczy jak kalendarz. Kiedy na całym świecie jest rok 2013, w Etiopii mamy dopiero rok 2006. Tamtejszy kalendarz młodszy jest o 7 lub 8 lat – to zależy od tego, który miesiąc bierzemy pod uwagę. Nowy rok zaczyna się we wrześniu, a nie w styczniu jak u nas. Co więcej, rok w Etiopii ma 13 miesięcy! Ludność tego kraju do niedawna niemal zupełnie odizolowana od reszty świata pozostała przy swoich tradycyjnych wierzeniach, zwyczajach i sposobach definiowania rzeczywistości. W ten sposób kalendarz rodem ze starożytnego Egiptu przetrwał do dnia dzisiejszego. Kolejne reformy i innowacje wprowadzane w Europie, do Etiopii już nie docierały. Było zbyt daleko i nie bardzo po drodze. Dotyczy to zresztą wielu innych rzeczy. Na przykład niewolnictwo zlikwidowano tu ostatecznie dopiero w latach 60. XX wieku.
Historia państwa rozpoczęła się około III w. p.n.e. w mieście Aksum. Szczyt potęgi osiągnęło w pierwszych wiekach naszej ery. Pozostałością tego okresu są robiące ogromne wrażenie kamienne obeliski. Jeden z nich wznosi się majestatycznie w centrum miasta. Wycięty z kawałka granitu sięga na wysokość 23 metrów. Drugi, dotrwał do naszych czasów w kilku kawałkach. Gdyby zachował się w całości, byłby najwyższym, mierzącym 33 metry, kamiennym monumentem na świecie; przewyższającym słynne egipskie obeliski! Jego waga oceniana jest na 500 ton. W jaki sposób, prawie 2 tysiące lat temu, mieszkańcy Aksum byli w stanie wyciąć taki blok, przetransportować go z kamieniołomów oraz ustawić pionowo na kamiennym fundamencie? Dla Etiopczyków odpowiedź jest prosta. Pomogła w tym Arka Przymierza!
Opis Arki znajdujemy w Starym Testamencie. Miała to być skrzynia z drewna akacjowego pokryta złotem. W niej Mojżesz umieścił kamienne tablice z dziesięciorgiem przykazań. Była nośnikiem mocy Boga. Dzięki niej Izraelici podbili Ziemię Obiecaną. Jej potęga pomagała im wygrywać bitwy i burzyć mury opornych miast. Dla niej król Salomon wybudował Świątynię Jerozolimską. Przechowywana była tam w jej najbardziej sekretnej i najmniej dostępnej części. Spełniała rolę łącznika z Bogiem. Była też gwarancją potęgi państwa izraelskiego. Do czasu kiedy w tajemniczych okolicznościach nie zniknęła. Starożytna Jerozolima była dwukrotnie burzona, zdobywcy wywieźli obfite łupy, ale źródła nie mówią nic o Arce. Stary Testament po prostu przestaje o niej wspominać. Izrael stracił największą relikwię. W jaki sposób, kiedy i gdzie?
Wie to każdy Etiopczyk. Co więcej, wiadomo gdzie dziś znajduje się Arka. Przechowywana jest na terenie katedry św. Marii z Syjonu w Aksum. To niewielkie, ospałe miasteczko, położone wśród gór na północno-wschodnim krańcu Etiopii. Najważniejsze zabytki, będące świadectwem dawnej potęgi znajdują się w samym centrum, leżą tuż obok siebie. Po jednej stronie ulicy wspomniane już obeliski, po drugiej kościół św. Marii i stojący tuż obok niego niepozorny, mały budynek, miejsce przechowywania Arki.
Około 330 r. król Ezana, władca Aksum, przyjął chrześcijaństwo. W ten sposób Etiopia stała się jednym z pierwszych na świecie chrześcijańskich krajów (wyprzedziła ją tylko Armenia i Gruzja). Wtedy wybudowano w stolicy kościół pod wezwaniem św. Marii. W nim, a dokładniej, w najświętszym miejscu kościoła, odpowiadającym w przybliżeniu ołtarzowi w kościele katolickim, umieszczono Arkę. Miała znajdować się tam przez kolejne stulecia. W XVI w. Etiopia przeżyła niszczycielski najazd wojsk islamskich. Aksum wpadło w ręce muzułmanów, a kościół zburzono. Na szczęście Arkę przeniesiono wcześniej w bardziej bezpieczne regiony kraju. Przez jakiś czas domem Arki była Lalibela, miasto słynnych wykutych w skale kościołów. W XVII w. po odbudowaniu kościoła św. Marii w Aksum, cesarz Fasilidas, sprowadził i ponownie umieścił tu największą etiopską relikwię. Mniej więcej pięćdziesiąt lat temu, ostatni z cesarzy, Hajle Sellasje, ufundował niewielki budynek obok kościoła. Od tej pory w nim znajduje się Arka.
Strzeże jej jeden człowiek. Jest to mnich wskazywany przez swojego poprzednika. Od chwili gdy zostaje strażnikiem, aż do swojej śmierci, przebywa razem z Arką. Mieszka w tym budynku i nie wolno mu wyjść poza otaczające go ogrodzenie. Któryś z mnichów przynosi mu jedzenie i wodę; podaje je przez płot bo nikomu poza strażnikiem nie wolno wejść do środka. Nawet choroba nie zwalnia go z tego obowiązku. Miejscowi opowiadają historię, jak jeden z poprzednich strażników, dowiedziawszy się, że został wybrany, uciekł w góry. Schwytano go i siłą przyprowadzono. Przykuto łańcuchem aby ponownie nie uciekał. Dopiero wtedy zrozumiał, że nie ma wyboru, i że już do śmierci zostanie w budynku skrywającym Arkę.
Poza strażnikiem nikt nie może zobaczyć Arki. Powodem takiego stanu rzeczy jest jej potężna moc, niebezpieczna dla zwykłych śmiertelników. Raz w roku Arka w uroczystej procesji wynoszona jest na zewnątrz. Ma to miejsce 19 stycznia, w święto upamiętniające chrzest Jezusa w rzece Jordan, zwane tu Timkat. Arka obnoszona jest w towarzystwie najwyższych kościelnych dostojników. Procesja zmierza do zbiornika wodnego, zwanego basenem Królowej Saby. Niestety, cały czas Arka jest szczelnie osłonięta zdobnymi tkaninami. Część kapłanów z Aksum nieoficjalnie przyznaje, że i tak wynoszona jest kopia, gdyż nikt dziś nie naraziłby tak cennego oryginału.
Ale w jaki sposób Arka Przymierza znalazła się w Etiopii? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w największym dziele literatury etiopskiej. „Kebra nagast” czyli „Chwała królów” została napisana na przełomie XIII i XIV wieku. Jej treść stanowi popularna na całym Bliskim Wschodzie legenda o podróży królowej Saby do Salomona. Królowa Etiopii, zainteresowana słynną mądrością władcy, udała się do Jerozolimy. Owocem tego spotkania był ich syn Dawid, w Etiopii znany jako Menelik. Chłopiec przyszedł na świat już w Etiopii i jako dorosły mężczyzna odwiedził swego ojca. Żegnając się z synem Salomon przydzielił mu do towarzystwa synów najwyższych dostojników. Ci, opuszczając na zawsze Jerozolimę, nie chcieli rozstać się z największym skarbem, czyli Arką. Potajemnie wykradli ją i zabrali ze sobą. W ten sposób kamienne tablice i chroniąca je Arka Przymierza trafiły do ówczesnej stolicy, czyli Aksum.
Tyle legenda. W Etiopii ma ona wartość prawdy historycznej, nikt nie poddaje jej w wątpliwość. A jak było naprawdę? Trudno powiedzieć. Brakuje nam źródeł. Wydaje się, nie mogło dojść do spotkania Salomona i królowej Saby. Salomon jest postacią historyczną, rządził Izraelem w X w p.n.e. Natomiast władczyni Etiopii to postać na poły baśniowa, ale nawet jeśli rzeczywiście istniała, to rządzić mogła najwcześniej dopiero około IV-III w. p.n.e., ponieważ dopiero od tego momentu możemy mówić o państwie etiopskim. Zatem do połączenia obu postaci brakuje nam lekką ręką jakieś 600-700 lat. A jeśli tak, to i Menelik, syn Salomona nie jest postacią autentyczną. Zatem nie mógł sprowadzić do Aksum Arki Przymierza. Ale może przywiózł ją tu ktoś inny? Kiedy? I kto?
W Etiopii jest ponad 30 tysięcy kościołów i klasztorów. W każdym z nich znajduje się przynajmniej jedna replika Arki, po etiopsku zwana tabot. Kopie te maja formę prostokątnych tabliczek, wykonane są z drewna bądź kamienia. Wyświęcenie nowego kościoła polega na wniesieniu do niego poświęconego wcześniej przez biskupa tabotu. Zatem bez kopii Arki nie ma kościoła. Świątynia nie ma mocy, nie działa dopóki nie znajdzie się w niej tabot. Świadczy to między innymi o tym, jak bardzo Kościół etiopski oparty jest na wierze w Arkę Przymierza. Co by się stało, gdyby miało się okazać, że Arkę i Etiopię łączy tylko piękna legenda?
Więcej artykułów na temat Etiopii.