Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: genocyd

Rafał Lemkin

Mówi się o nim, że to wielki zapomniany. Chyba trudno o lepsze określenie. Przynajmniej w Polsce. Ledwie o nim pamiętamy. Co innego w Armenii i USA. Materiały prasowe Duke University, uczelni, na której pracował po wyemigrowaniu do Ameryki, określają go mianem człowieka, który ukarał ludobójstwo.

Rafał Lemkin, fot. Duke University

Rafał Lemkin, fot. Duke University

Przypominam jego postać w setną rocznicę zagłady Ormian. Dlaczego teraz? Ponieważ to właśnie Rafał Lemkin stworzył pojęcie „ludobójstwo” i doprowadził do jego penalizacji. Dla Ormian jest ważną postacią. A ja pierwszy raz usłyszałem o nim w Erywaniu. Więcej na ten temat w artykule: Stulecie zagłady Ormian.

Urodził się w 1900 roku na Grodzieńszczyźnie, podobno skończył gimnazjum w Białymstoku, ale nie udało mi się potwierdzić tej informacji. Ojciec prowadził dzierżawione gospodarstwo rolne. Duży wpływ na karierę syna miała matka, Bella z domu Pomerantz. Wszechstronnie wykształcona, studiowała filozofię, zajmowała się językoznawstwem, malarstwem oraz literaturą. Dzięki jej staraniom, Rafał Lemkin wcześnie rozpoczął edukację. Już jako dziecko posługiwał się już biegle kilkoma językami. Studiował prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Naukę kontynuował w Heidelbergu, Berlinie i Paryżu, zajmując się między innymi filozofią. Doktorat zrobił z prawa.

Być może o zawodowej drodze Lemkina przesądziły doświadczenia z młodości. Najpierw inspirowany przez rosyjskie władze, pogrom Żydów w Białymstoku (1906 rok), później dochodzące z Turcji echa zagłady Ormian (1915-1917).

Po ukończonych studiach rozpoczął prace w warszawskiej prokuraturze. Posadę stracił w latach 30. w wyniku interwencji samego ministra Becka. Lemkin naraził się polskim władzom krytyczną analizą hitlerowskiego prawa karnego (był to czas zbliżenia między Polską i Niemcami).

Tablica poświęcona Lemkinowi w muzeum Cicernakaberd w Erywaniu

W 1933 roku został zaproszony na prestiżową konferencję karnistów do Madrytu. Po naciskach polskiego MSZ zrezygnował z wyjazdu, ale  wysłał swój odczyt. Analizując zagładę Ormian oraz późniejsze pogromy chrześcijan w brytyjskim Iraku, doszedł do wniosku, że w prawie międzynarodowym brakuje regulacji pozwalającej ścigać sprawców tego typu zbrodni. Wtedy nazywał ją jeszcze „barbarzyństwem”. Chodziło mu o to, by takie czyny były karane niezależnie od tego, gdzie zostały popełnione i bez względu na to, gdzie znajdują się ich sprawcy. Było to całkowicie nowatorskie spojrzenie. Zbyt śmiałe jak na ówczesną Europę. Jeszcze nie rozumiano, że zbrodnie popełnione gdzieś daleko na wschodzie mogą odbić się echem również w centrum świata zachodniego. Trzeba było jeszcze dziesięciu lat i strasznych doświadczeń II wojny światowej, żeby politycy zauważyli konieczność penalizacji „barbarzyństwa”.

Lemkin przedstawił spójny opis tej kategorii prawnej. Wyszedł z założenia, że nie są to tylko skutki uboczne wojny (rząd turecki do dziś w ten sposób tłumaczy krwawe wydarzenia sprzed stu lat). Pisał o zaplanowanych i konsekwentnie realizowanych działaniach, które mają na celu nie tylko fizyczną eksterminację narodu, ale też zniszczenie dóbr kultury i zlikwidowanie ekonomicznych podstaw bytu. Znając tezy Lemkina, łatwiej zrozumieć dlaczego w trakcie madryckiego wykładu niemiecka delegacja wyszła z sali. Polski prawnik ostrzegał świat przed nadchodzącą katastrofą.

Osiem lat później, w 1941 roku Churchill, to, co czynili hitlerowscy, nazwał „zbrodnią, która nie ma nazwy”. Lemkin był już wtedy w USA. W 1939 roku udało mu się uciec przez Litwę do Szwecji, a stamtąd do Ameryki. Z całej rodziny uratował się tylko on.

Wieczny ogień. Erywań, Cicernakaberd

Zatrudniono go w dziale prawnym Departamentu Wojny. W wydanej w 1944 roku książce zaproponował zupełnie nowy termin: genocyd (ang. genocide) od greckiego słowa genos – „rasa”, „plemię” i łacińskiego caedere – „zabijać”. W języku polskim przyjął się w formie „ludobójstwo”.

Lemkin był doradcą amerykańskiego oskarżyciela w Trybunale Norymberskim. To właśnie w tam po raz pierwszy w praktyce zastosowano koncepcje polskiego prawnika.

W grudniu 1948 roku, według jego projektu, Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło Konwencję o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa. Na jej podstawie utworzono Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze oraz sądzono zbrodnie dokonane m.in. na terenie byłej Jugosławii oraz w Rwandzie.

W latach 50. XX wieku Lemkin był aż siedmiokrotnie zgłaszany do Pokojowej Nagrody Nobla. Zmarł w 1959 roku. Światu znany jest jako Raphael Lemkin, amerykańskie prawnik polskiego pochodzenia.

Zobacz artykuły na temat Armenii.

Stulecie zagłady Ormian

W kwietniu 2015 roku przypada ważna dla Ormian rocznica. Sto lat temu doszło do najtragiczniejszych w dziejach tego narodu wydarzeń. Zaczęło się w Stambule, gdzie aresztowano i wymordowano całą ormiańską inteligencję. To był początek największej fali ludobójstwa na terytorium Imperium Tureckiego. W ciągu dwóch lat zginęło około 1,5 mln osób!

Pamięć strasznych chwil pełni dziś ważną rolę. Na niej budowane jest poczucie więzi narodowej. Zaplanowano duże uroczystości, zaproszeni zostali przywódcy państw, przewidziano sporo wydarzeń z obszaru historii i kultury. 23 kwietnia na głównym placu Erywania wystąpi znany ormiański zespół System of a Down.

Armenia przechodziła różne koleje losu. W starożytności była wielkim i silnym państwem. W okresie największej potęgi kraj rozciągał się od Morza Kaspijskiego do Morza Śródziemnego! W średniowieczu Ormianie stworzyli państwo na terenie pogranicza dzisiejszej Turcji, Syrii i Libanu (Armenia Cylicyjska). Później utracili niepodległość. Naród bez państwa przetrwał 600 lat!

Katedra w Eczmiadzynie. Tu zaplanowano główne uroczystości religijne

Katedra w Eczmiadzynie. Tu zaplanowano główne uroczystości religijne

W drugiej połowie XIX wieku większość zamieszkałych przez nich terenów należała do Turcji. Odróżniali się od dominującej części społeczeństwa religią, językiem i kulturą. Bywało, że razili bogactwem. Ormianie zawsze byli cenionymi fachowcami. Zajmowali się handlem i rzemiosłem, wykonywali też wolne zawody.

Ludobójstwo

Jak to się zaczęło? Trudno wskazać jeden powód. Zadecydował raczej cały ich splot. Nie bez znaczenia były wewnętrzne animozje i uprzedzenia. Obok siebie muzułmanie (sunnici i szyici) jezydzi, Ormianie, Kurdowie, nestorianie i wierni Kościoła chaldejskiego. Nałożyły się na to kolejne wojny w trójkącie Rosja, Turcja i Persja. Chrześcijańskim Ormianom bliżej było do prawosławnych Rosjan, u nich szukali ratunku. W efekcie tego, przez Turków byli traktowani jak piąta kolumna.

Pogromy na dużą skalę rozpoczęły się już w końcówce XIX wieku. W latach 1894 – 1896 zginęło około 300 tys. Ormian. Największa fala okrucieństwa miała miejsce pomiędzy 1915, a 1917 rokiem, ale rzezie ludności cywilnej trwały aż do roku 1923. W sumie, przez te wszystkie lata, zginąć mogło około 2 mln ludzi! Historycy uważają te wydarzenia za pierwszą tak dużą, zaplanowaną akcję unicestwienia całego narodu. Powołał się na nie Hitler w przededniu ataku na Polskę. Nakazując okrucieństwo swoim dowódcom stwierdził, że świat nie pamięta już tego, co zrobiono Ormianom. Miał to być dowód na to, że można bezkarnie mordować.

Uratowali się ci, którym udało się uciec na północ, do Rosji. Przeżyło też trochę dzieci i kobiet. Maluchy były kupowane z rąk tureckich oficerów i odsyłane do Europy. Ocalenie zawdzięczają obcokrajowcom, w tym europejskim misjonarzom, którzy utworzyli w ten sposób niejeden sierociniec. Kobiety stawały się brankami, zmuszane do małżeństwa z oprawcami, cierpiały do końca swych dni.

Pod koniec XIX wieku na terenie Turcji mieszkało około 2,1 mln Ormian. Do 1923 roku przeżyło ledwie 150 tysięcy! Niszczono również materialne ślady ich bytności, w tym bezcenne zabytki.

Tekst Konwencji ONZ w języku ormiańskim i angielskim

Tekst Konwencji ONZ w języku ormiańskim i angielskim

Nie było gdzie szukać sprawiedliwości. Świat biernie się przyglądał. I choć zachodnia prasa pełna była straszliwych doniesień, niewiele zrobiono, by powstrzymać hekatombę. Część zdesperowanych Ormian próbowała ukarać winnych na własną rękę. Tajna organizacja o nazwie Komandosi Sprawiedliwości dokonywała zamachów na wysokich urzędników odpowiedzialnych za zaplanowanie i przeprowadzenie akcji eksterminacyjnej. W 1921 r. w Berlinie zastrzelono Talaata Paszę, byłego ministra spraw wewnętrznych, uważanego za architekta rzezi.

Genocyd

Zabójca z Berlina, złapany przez policję, stanął przed sądem. Groziła mu kara śmierci. Wydarzenie to zwróciło uwagę Rafała Lemkina, młodego studenta prawa Uniwersytetu Lwowskiego. Lemkin pytał, jak to możliwe, że politycy, którzy odpowiadają za śmierć setek tysięcy są bezkarni i mogą spokojnie podróżować po świecie, a zamachowiec za zastrzelenie jednego z nich najpewniej otrzyma najsurowszą karę. Odpowiedź była prosta. Prawo międzynarodowe nie znało jeszcze takiej kategorii jak ludobójstwo. Nie było podstaw by aresztować i osądzić byłych przywódców Turcji.

Od tej pory Rafał Lemkin poświęcił się tej kwestii. Zwieńczeniem jego prawniczej kariery było doprowadzenie do przyjęcia przez ONZ Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Lemkin był jej autorem. On też stworzył termin „ludobójstwo” – po angielsku genocide (od gr. genos – rasa i łac. caedere – zabijać).

Tekst Konwencji znajduje się tuż przy wejściu do muzeum na terenie Cicernakaberdu w Erywaniu. Pamiętają tam, że Raphael Lemkin był z pochodzenia Polakiem. Informację tę zamieszczono również na oficjalnej stronie Genocydu.

Pamięć

Do 1991 roku Ormianie pozbawieni byli państwowości. Armenia stanowiła część ZSRR, a władzom w Moskwie wcale nie zależało na upamiętnianiu tamtych wydarzeń i drażnieniu południowego sąsiada (to Lenin przehandlował świętą dla Ormian górę Ararat, przekazując ją Turcji).

Wieczny ogień upamiętnia ofiary Genocydu. Erywań

Udało się dopiero w 1965 roku. Zbliżająca się pięćdziesiąta rocznica zagłady sprowokowała olbrzymie demonstracje, pierwsze tego typu w ZSRR. Ludzie wyszli na ulice, stanął cały Erywań. Domagano się pamięci. Moskwa ustąpiła. Postanowiono wybudować pomnik. Wzniesiono go na wzgórzu, z którego roztacza się piękny widok na stolicę Armenii i znajdujący się już po tureckiej stronie, Ararat.

To właśnie jest Cicernakaberd, czyli Jaskółcza Twierdza. Pali się tu wieczny ogień. Otoczony jest dwunastoma kamiennymi blokami, które symbolizują prowincje dawnej Armenii. W niebo strzela wysoka iglica, a tuż obok znajduje się muzeum (przez ostatni rok zamknięte z powodu remontu). Byłem w nim wiele razy, ale nie chcę pamiętać. Eksponowane tam zdjęcia są zbyt okrutne. Jest też zagajnik iglastych drzewek. Władze Armenii proponują posadzenie świerka odwiedzającym Erywań dostojnikom. Polskie wycieczki oglądają drzewko Jana Pawła II. Tuż obok jest świerk Putina, Miedwiediewa i Kwaśniewskiego.

Cicernakaberd

Cicernakaberd

Ormianie długo nie mogli przebić się z pamięcią o ludobójstwie. Z różnych powodów Zachód wstrzymywał się przez nadawaniem tej kwestii rozgłosu. Nie chciano zatargów z Turcją, ale znaczenie miała też polityka Izraela, konsekwentnie broniąca wyjątkowości Holokaustu. Dlatego Ormianie tak bardzo docenili słowa Jana Pawła II, który na tę kwestię zwrócił uwagę części światowej opinii publicznej. W 2001 r. eksterminację Ormian za ludobójstwo uznał parlament francuski (Ormianie tworzą tam wpływową społeczność, a dobre relacje między obydwoma narodami istnieją od średniowiecza). Polski Sejm odpowiednią uchwałę przyjął w kwietniu 2005 roku.

Uroczyste obchody zaplanowano w wielu krajach, również w Polsce. Zaangażowały się w nie znane osobistości świata kultury. Krzysztof Penderecki, który ma ormiańskie korzenie, skomponował na tę okazję utwór chóralny. Jego premiera będzie miała miejsce w Carnegie Hall w Nowym Jorku. W tym samym programie zabrzmią utwory Chopina oraz Komitasa – najsłynniejszego ormiańskiego kompozytora, który cudem uratował się z pogromu 1915 roku.

Zobacz też: Moja Armenia.

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén