Poproszono mnie o wypowiedź dla TVP na temat niedozwolonych pamiątek z wakacji. Sprawa zrobiła się medialna po nagłośnieniu jej przez Beatę Pawlikowską. Portale internetowe donosiły, że znana podróżniczka została „zatrzymana” na lotnisku. Zdjęcia pokazywały ją w otoczeniu celników. To taka mała inscenizacja, zrobiona po to by zwrócić uwagę na trwającą właśnie akcję organizacji ekologicznej WWF „Pamiątka, która nie krzywdzi”. Pawlikowska prezentowała zarekwirowane turystom przedmioty, zniechęcając do ich kupowania i przywożenia.
Czy jest to rzeczywisty problem? Oczywiście tak! Według WWF aż 30 tys. gatunków roślin i zwierząt, zagrożonych jest wymarciem właśnie z powodu nielegalnego handlu pamiątkami!
Dalekie, egzotyczne podróże to okazja by przywieźć wiele kuszących rzeczy. Głównie są to wyroby z kości słoniowej, skór węży i krokodyli, ptasich piór oraz skorupy żółwi. Zdarzają się też żywe okazy, roślin i zwierząt. Pamiętam jak kiedyś Wojciech Cejrowski oburzał się na prawo zakazujące wwozu na teren Europy takich pamiątek. Na pierwszy rzut oka jego argumentacja wyglądała nawet rozsądnie. Przecież jeśli w Amazonii upoluje żółwia i go zje (rzecz tam powszednia i legalna), to dlaczego nie można skorupy przywieźć do Polski? Absurdalne? Nie, ponieważ siła nabywcza turystów z bogatszej części świata jest tak duża, że mieszkańcy biednych rejonów wyłapaliby wszystko co się tylko rusza by zarobić. Siła życia i chęć bogacenia się zawsze zwyciężą z hasłem ochrony (zagrożonych gatunków, zabytków, czy czegokolwiek innego). Uboższe kraje, często nie są w stanie tego kontrolować. Jedynym skutecznym sposobem jest zlikwidowanie popytu. Stąd kontrole na granicach i wysokie kary.
Znacznie bliżej problem nielegalnych pamiątek również występuje. I to na skalę masową. Mam na myśli Egipt i kwestię koralowców oraz muszli. Egipskie prawo zakazuje ich wywozu, ale różnie jest egzekwowane. W Hurghadzie słabiej (dlatego rafy tam są bardziej zniszczone) w Sharmie mocniej – tu na lotnisku rzeczywiście sprawdzają bagaże pod tym kątem. Jak to wygląda w praktyce? Rezydent odwozi turystów na lotnisko. W trakcie drogi przypomina o zakazie wywożenia raf i informuje, że średni mandat wynosi 500 USD, ale bywają też kary znacznie bardziej dotkliwe. Podpowiada, że ostatni moment by się pozbyć problemu to parking przed lotniskiem. Co się wtedy dzieje? Niemal w każdym autokarze ktoś z turystów otwiera walizkę i szuka dobrze ukrytego w ubraniach kawałka rafy czy muszli, a następnie wyrzuca go do kosza. W ten sposób kończy ogromna ilość zakazanych pamiątek. W ostateczności, do niczego się nie przydają i lądują na śmietniku. A szkody odwrócić się już nie da. Z powrotem tego kawałka do rafy nikt już nie przyklei.
Dlatego tak ważna jest informacja. Po to, by turyści wyjeżdżając na wakacje wiedzieli jak sprawy wyglądają. Aby nie kupowali od miejscowych pamiątek niedozwolonych. Żeby nie napędzali popytu na takie rzeczy. No i po to, by sami uniknęli kłopotów. 500 USD kary na lotnisku w Egipcie to nic w porównaniu z problemami jakie można mieć w Polsce. Tego lata na lotnisku w Rzeszowie zatrzymano panią, która w bagażu miała koralowce. Tłumaczyła, że nie wiedziała iż jest to zabronione. Sprawę przekazano policji. Grozi jej 5 lat pozbawienia wolności.
……………………………
Dużą rolę mogą tu odegrać rezydenci oraz piloci wycieczek. To oni, od pierwszego spotkania z turystami powinni informować o zakazach. Na samym początku wycieczki, żeby nikt nie miał pokusy kupowania takich pamiątek.
Autorskie biuro podróży Krzysztof Matys Travel