Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Chińczycy na Podlasiu

Kilka ostatnich dni spędziłem w towarzystwie dziennikarzy i przedstawicieli chińskiej branży turystycznej. Przyjechali zobaczyć Polskę. Udało się namówić ich również na wizytę w naszym regionie. Grupy z Chin, co prawda niezbyt licznie, ale przyjeżdżają do Polski. Odwiedzają Warszawę, Kraków i może Wrocław. W programie często mają też Oświęcim (sami o to proszą) i Żelazową Wolę (popularność muzyki Chopina). Koniecznie musi być Gdańsk – Chińczycy namiętnie kupują wyroby z bursztynu. Podlasie jednak omijają. Próbujemy to zmienić. Stąd ta wizyta. Zobacz film z tego wydarzenia: Turyści z Chin na Podlasiu.

Podlasie, Soce, Kraina Otwartych Okiennic. "Duch puszczy" przypadł do gustu naszym gościom. Właścicielowi butelki dziękujemy za podarunek!

Podlasie, Soce, Kraina Otwartych Okiennic. „Duch puszczy” przypadł do gustu naszym gościom. Właścicielowi butelki dziękujemy za podarunek!

Nad tematem pracowaliśmy prawie rok. Najpierw była idea, później konieczność wytłumaczenia, że warto tu przyjechać. Jak przekonać Chińczyków, że powinni wybrać się do nas? Łatwo nie było. Niestety, dla sporej części świata jesteśmy turystyczną białą plamą. Albo raczej czarną dziurą. Region ma wiele do nadrobienia. Czas najwyższy na mądrą i konsekwentną promocję. A ta niestety ciągle jest dość przypadkowa, nieprzemyślana i chaotyczna. W zeszłym roku byłem na targach w Moskwie. Podlasie miało malutką część niewielkiego polskiego stoiska. I czym próbowało zachęcić Rosjan do wizyty? Fototapetą z żubrem na tle lasu! Czego jak czego, ale dzikiej przyrody, to Rosjanie mają u siebie pod dostatkiem. Trudno skusić ich żubrem. Łatwiej byłoby żubrówką i obietnicą dobrej zabawy.

Dużo fotografujemy

Dużo fotografujemy

Na co zareagowali Chińczycy? Czym udało się zachęcić ich do przyjazdu? Zadziałały dwa atuty. Po pierwsze, że jesteśmy po drodze na Litwę, Łotwę i Estonię (możliwy przejazd z Warszawy aż do Helsinek) oraz tuż przy Białorusi (koniecznie chcieli zobaczyć granicę polsko-białoruską). Po drugie, jedyny w Europie naturalny las nizinny. To są turyści, którzy zaliczają „największe”, „najstarsze”, „jedyne”, itd. I mimo tego, że padał deszcz i było dość chłodno wszyscy udali się na kilkugodzinną wyprawę do rezerwatu ścisłego PBN. Bo chcieli postawić nogę w tym niepowtarzalnym miejscu!

Bez w roli atrakcji turystycznej

Bez w roli atrakcji turystycznej

Znamy specyfikę kraju, więc dość ostrożnie podchodziliśmy do tematów typu religia i mniejszości narodowe. Ale okazało się, że również ta specyfika Podlasia bardzo ich zainteresowała. Wielokulturowość, to było to, na co zwracali olbrzymią uwagę. Dopytywali szczegółowo. Nie bali się tematów religijnych. Pytali np. dlaczego krzyż prawosławny ma na dole pochyłą poprzeczkę, albo jaka jest różnica między drewnianą architekturą wschodniej części Podlasia, a architekturą rosyjską. Bardzo interesowało ich odbicie różnic kulturowych w tradycyjnej kuchni, strojach i obyczajach. Jedliśmy więc bigos, babkę i kiszkę ziemniaczaną, pierogi z dziczyzną, a nawet nasze podlaskie sało, czyli zaprawianą słoninę z cebulą i czosnkiem. Piliśmy też bimber – znany wszystkim w Polsce jako „duch puszczy”.

Biebrza, tratwy

Biebrza, tratwy

Wycinanki w Nowogrodzie

Wycinanki w Nowogrodzie

Uczyliśmy się bić masło, robić wycinanki kurpiowskie i wódkę z trawą żubrówką. W Nowogrodzie były tańce z zespołem ludowym (pozdrawiamy wspaniałych pasjonatów z Myszyńca!). Nasi przyjaciele z Chin tańczyli i śpiewali razem z Kurpiami! Były spotkania z żubrami i spływ tratwami po Biebrzy. Najtrudniej było wytłumaczyć co to jest łoś. Poradziliśmy sobie porównując łosia z reniferem (sic!).

Piękne są takie wycieczki. Różnice kulturowe i językowe są tak duże, że właściwie wszystko może być atrakcyjne. Trzeba to tylko umiejętnie przedstawić i zaaranżować najprostsze „przypadkowe” zdarzenia. Spotkania tego typu są bardzo wdzięcznym materiałem. Bardzo interesującym również dla organizatorów. To my musimy wyjść poza nasze codzienne przyzwyczajenia i postrzeganie świata. Musimy dostosować się do naszych gości. Uczymy się i bawimy razem z turystami.

Refleksje na zakończenie? Byli zachwyceni! Krajobrazem, przyrodą, drewnianą architekturą, pięknymi cerkwiami okolic Narwi i Hajnówki. Gościnnością i otwartością miejscowych. Byli pod wrażeniem kuchni serwowanej w białowieskich restauracjach. Pielimieni w „Carskiej” i zupa opieńkowa w „Pokusie” okazały się przebojami wycieczki.

Wizyta ta jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że Podlasie jest rewelacyjnym celem wycieczek. Szkoda, że ciągle  w dużym stopniu niewykorzystanym. Mam nadzieję, że to się szybko zmieni. Zapraszamy! Możecie liczyć tu na moc atrakcji i serdeczne przyjęcie.

Polecam i obiecuję, że zrobię wiele, żeby było super! Mój mail: [email protected]

Kurpiowski zespół ludowy z Myszyńca

Kurpiowski zespół ludowy z Myszyńca

Impreza realizowana była przez Polską Organizację Turystyczną we współpracy z innymi podmiotami.

Zobacz również:

Sylwester na Podlasiu – 13 stycznia

Duch puszczy – bimber z Puszczy Knyszyńskiej

Poprzednie

Bezpieczne wycieczki do Gruzji i Armenii

Następne

Supra – zabawa w gruzińskim stylu

Komentarzy: 4

  1. Bardzo ciekawa inicjatywa, właśnie takie akcje według mnie mogą się najlepiej przełożyć na promowanie naszych regionów za granicą. Pozdrowienia dla organizatorów 🙂

  2. Witam,
    według mnie to ciekawy pomysł, po minach Chińczyków widać, że się im podobało 🙂
    Oby tak dalej, bo promocja Polski i mniej znanych regionów się przyda…
    Pozdrawiam

  3. Super, że wycieczka nie ograniczyła się do Podlasia, ale zajrzała nawet na Kurpie. Myślę, że gdyby połączyc siły w całej północno-wschodniej Polsce, śmiało możnaby rywalizować choćby z Toskanią. Gratuluję pomysłów

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén