Rozumiem zaskoczenie turystów. Naprawdę! Upadło przecież najstarsze, działające od lat dwudziestych poprzedniego wieku, polskie biuro podróży. Cóż za tradycja! W Polsce, gdzie tak często wszystko wywracało się do góry nogami, Orbis to absolutna perełka. Marka, która przetrwała różne ustroje i wojnę światową. Wszystko się zmieniało, a to biuro trwało obsługując kolejne pokolenia miłośników turystyki. A dziś upadło! Nikt już z Orbisem na wycieczkę nie pojedzie. Wielu osobom trudno w to uwierzyć.
Jak to się mogło stać?
Łatwo mądrzyć się po fakcie i teraz szukać przyczyn. Trudniej było to przewidzieć. Kto się spodziewał upadku Orbisu?
Ktoś mnie dziś spytał o to, które biuro zbankrutuje jako kolejne. Uczciwie odpowiadam, że nie wiem. Mogę wiedzieć które biura są w złej kondycji, które ciągną za sobą długi i nie popłacone rachunki z poprzedniego roku. Ale to jeszcze nie oznacza plajty. Są czynniki, których nie sposób przewidzieć. Biuro w złej sytuacji zawsze może znaleźć inwestora i odbić się od dna. Są touroperatorzy, o których od kilku lat mówi się, że lada chwila mogą upaść. I jakoś funkcjonują. Trwają mimo wszystko.
Z Orbisem było inaczej. Pamiętam branżowe spotkania sprzed ładnych kilku lat, na których w rozmowach z dyrekcją biura mówiłem wprost o złej drodze, którą nieszczęśliwie obrali. Mówiłem to bez satysfakcji ponieważ lubiłem Orbis. Przez lata sprzedawałem ich ofertę. Byliśmy ich Złotym Agentem, nasi klienci byli zadowoleni z narzuconych przez Orbis standardów. Ale jednocześnie raziły mnie ich niektóre poczynania. Przede wszystkim to, że marnują swój potencjał, że nie wykorzystują swoich możliwości. Że dalej funkcjonują tak, jakby nie mieli konkurencji. Nie zauważali, że dookoła powstały nowe biura i narzuciły zabójcze warunki rywalizacji. Wielu pracowników Orbisu trwało mentalnie w innej epoce.
O ile bankructwo Selectoursa było niespodzianką, o tyle upadek Orbis Travel nie zaskoczył mnie wcale. Oczywiście zasmucił. Bo, po pierwsze, to zła wiadomość dla całej branży, a po drugie, kres sporej części polskich tradycji turystycznych. Ale nie miał prawa mnie zaskoczyć! To wisiało w powietrzu. Pomóc mógł tylko cud w postaci kilku rewelacyjnych sezonów turystycznych. Zresztą na to chyba liczył litewski inwestor. Z tego co do mnie dotarło, miała być to szybka, obliczona na krótki okres, inwestycja. Kupić, a po czterech czy pięciu latach sprzedać z zyskiem. Wydaje się jednak, że nabywca chyba nie do końca wiedział co kupuje. I kiedy stanął przed perspektywą kolejnej dotacji (mówi się o 20 milionach!) po prostu się wycofał.
Orbis przy swoim potencjale (rozpoznawalność marki, opinie turystów, wiarygodność, firmowe biura) powinien rządzić rynkiem. Dlaczego stało się inaczej?
· Biuro jedną nogą trwało jeszcze w poprzednim systemie. Mam tu na myśli przerost kadry (nie wiem czy w którymś innym biurze jest tylu dyrektorów, kierowników, itd.) oraz mentalność części pracowników. Niby nic, a bywa, że znaczy bardzo wiele.
· Nieudany romans polsko-francuski. Kilka lat temu francuski inwestor nakazał np. …zmianę logo. Wyobrażacie to sobie? Po co zmieniać to, co jest największą wartością? Zmiana była niewielka, czcionkę zmieniono na kursywę. Ale koszty były duże. Od nieudolnego zarządzania firmą w tym okresie zaczęły się pierwsze duże kłopoty biura.
· Orbis pomylił się w ocenie rynku. Postawił wyłącznie na prestiż. Tymczasem polski rynek turystyczny ma jedno podstawowe kryterium – cenę! Agenci i klienci w systemach rezerwacyjnych wychwytują te oferty, które są najtańsze. Wygrywa ten organizator, który jest w stanie sprzedać minimalnie przyzwoity standard za najniższą cenę. Orbis nie był tu konkurencyjny. Małe, niszowe, prestiżowe biuro, miałoby szanse. Ale taki gigant jak Orbis stał na straconej pozycji.
· Ostatnie lato. Naprawdę nie dziwi mnie, że było dosłownie „ostatnie”. Oferty Orbisu, które otrzymywali agenci wymagały potwierdzenia na Litwie i zazwyczaj okazywały się nieaktualne. Po kilku nieudanych próbach biura agencyjne po prostu przestawały zwracać uwagę na takie propozycje. A to siatka agentów decyduje o tym co się sprzeda, a co nie.
Co teraz z pracownikami biura? W Selectoursie było ich niewielu. W Orbisie znacznie więcej. Bo to nie tylko centrala w Warszawie, ale też biura firmowe w całej Polsce i oddział imprez autokarowych w Olsztynie. Szkoda. Żal mi ludzi. Bywa, że bardzo doświadczonych, specjalistów od lat związanych z branżą. Trzymam za Was kciuki! Mam nadzieję, że znajdzie się dla Was miejsce w turystyce.
Jak się okazuje mieli rację ci, którzy na przestrzeni ostatniego roku porzucili tu pracę przenosząc się do innych touroperatorów. Znam kilka takich osób. Dziś cieszą się, że mieli odwagę to zrobić.
~Daniel
Zmiana logo – stary numer Francuzów by wyciągnąć kasę z firmy.Niby nic al pieniądze wysysa się za granicę nie dając nic w zamian, jedynie nowy znak graficzny który może przygotować średnio zorientowany w programach graficznych grafik. vide TPSA.No cóż, doją z nas ile wlezie.
~MissIncognito
Od jakiegoś czasu u Pana „poczytuję’.Bardzo mi się podoba ten blog. No i co tu dużo mówić – zazdroszczę! Pozdrawiam
~Viola
To był trudny rok dla wszystkich, szkoda marki OT i aż trudno uwierzyć, że tak łatwo można było to zmarnować. W kilku sprawach mam odmienne zdanie, ale to już nie istotne. Niestety zgodzę się, że kilka lat temu przydałoby się zmienić zarządzanie i strukturę firmy (w tym roku nastąpiły pozytywne zmiany, ale jak sie okazało za późno), ale wcześniejszy francuski właściciel nie traktował tej działalności priorytetowo i stało się jak się stało. Dziękuje, że trzymasz za nas kciuki, nie każdy miał odwagę, albo możliwości uciec z Titanica, życie jednak płata wiele figli. Mam nadzieje, że znajdzie się jeszcze kilka szalup, a przyszłość przyniesie odpowiedzi na pytania o jutro. Trzymam kciuki za branżę, bo sprzedaż marzeń to sztuka, a zadowolony klient to główna satysfakcja.
~Marzena
ja tez lukam na ten blog 🙂 Co do orbisu, to az lezka mi sie kreci naprawde szkoda upadek orbisu to cos wiecej niz firma to historia i tradycja w jednym. Sama w tym roku chcialam wyjechac z orbisem, ale zaprzyjaznine agentki, odradzily mi ten pomysl, sugerujac ze Orbis lado moment, upadnie bo inwestor wchodzac na rynek nie przewidzial specyfiki naszego rynku turystycznego, ba nawet powiedzialy ze stnije jedna firma X ktora swoimi praktykami cenowymi doprowadza do ruiny kolejne biura. Trudno powiedziec ile w tym prawdy.