Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Sejny. Miasteczko na kresach

Wczoraj wróciłem z Sejneńszczyzny. To region północno-wschodniej Polski, tuż przy granicy z Litwą. Wyjątkowy. Jakże inny od płaskich terenów niziny podlaskiej. Cały krajobraz to małe pagórki. Pełno ich. Jakby ktoś je specjalnie usypał. A między nimi ukryte są małe jeziorka. Jest tam miejsce, z którego widać siedem jezior! Mniej za to jest lasów. Jeśli już to

Taki krajobraz

Taki krajobraz

niewielkie olszyny czy śródpolne laski iglaste zwane borkami. Tak jak w pięknych zdaniach Miłosza z Pieska przydrożnego o „okolicach polnych i jeziornych” tudzież „powiatach pagórków i borków”. Zobacz więcej w artykule: Suwalszczyzna.

 

W krajobrazie tym z daleka już widać wieże kościoła w Sejnach. I o tym miasteczku  chciałbym napisać parę słów. Wizyta w nim przypomniała mi wszystkie klimatyczne, senne miejscowości naszego regionu. Takie, które mają atrakcje turystyczne, ale jednocześnie są senne i – wydawałoby się – po prostu, nudne. Wymienić można by Supraśl czy Krynki, a nawet Białowieżę. Tak, ta bardzo popularna dziś Białowieża, też bywa senną, małą i, dla niektórych nieciekawą, wsią.

Sejny

Jest coś uwodzicielskiego w nastroju takich miejscowości. Jest też coś niebezpiecznego. Osoby, które muszą tam zostać na trochę reagują różnie. Jedni uciekają najszybciej jak się da, inni zostają na zawsze. Miejscowi dużo piją by jakoś poradzić sobie z szarością krajobrazu.

 

Właściwie to można by pomyśleć o czymś w rodzaju przewodnika po miasteczkach północno-wschodniej Polski, w którym tematem przewodnim będzie właśnie owa specyficzna atmosfera. Jak ją nazwać? Atmosferą prowincji? Klimatem powiatowego miasteczka? Proponuję coś innego. Mnie, to wszystko kojarzy się z dzieciństwem. Spędziłem je na podlaskiej wsi, właśnie wśród pól i borków. Dla mnie byłaby to więc atmosfera dawności, klimat utraconej sielskości. Coś, za czym tęsknimy, a czego złapać już nie da rady.

biala_synagoga_sejny_suwalszczyzna_fot_krzysztofmatys

Biała Synagoga w Sejnach

Polska zmienia się w ekspresowym tempie. Zmieniają się duże miasta, ale wieś też przeżywa metamorfozę. Nowym elementem krajobrazu są chociażby porozrzucane po polach duże bele słomy czy zafoliowanego siana. Swoją drogą, te ostatnie, to straszne paskudztwo. Na szczęście, w tym roku pojawiła się folia w kolorze zielonym. Dzięki temu bele już tak nie szpecą. Jeszcze kilka lat i przyzwyczaimy się. Wielkie zielone, plastikowe walce będą tak naturalnym widokiem jak kiedyś kopy siana.

sejny_bazylika_mniejsza_suwalszczyzna_fot_krzysztofmatys

Bazylika i klasztor podominikański w Sejnach

Tam, gdzie najbardziej odczuwam klimat dawności, są więc małe miasteczka. W części jeszcze nieodrestaurowane, trochę zapuszczone. Takie, jakby bardziej naturalne. W dziwnym świecie, nawet to może być atrakcją turystyczną. Dla mnie jest.

 

A Sejny? No cóż, przyjechać tu trzeba koniecznie. Urzeknie was tak samo krajobraz otaczających miasteczko pól, jak i piękna idea wielokulturowości, którą się tu pielęgnuje. Ogromna w tym zasługa prężnego i znanego w świecie Ośrodka „Pogranicze sztuk kultur i narodów”. Miasto ma bogatą historię i kilka ciekawych zabytków (pochodząca z XVII w. Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, Klasztor Dominikanów, gotycka figurka zwana Madonną Szafkową przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem i oczywiście Biała Synagoga).

Pokamedulski klasztor w WIgrach

Klasztor w Wigrach, wizytówka Suwalszczyzny

Większość turystów przejeżdża szybko drogą prowadzącą z Augustowa na Litwę. Pędzą do Druskiennik lub Wilna. Ledwie kilka kilometrów od tej trasy leżą Sejny. Skręćmy nieco w bok. Zajedźmy do tego miasteczka. Chociaż na chwilę. Na kawę czy obiad w litewskiej karczmie. Na dalszą drogę zabierzmy stąd nieco tutejszego wyjątkowego klimatu.

Zobacz też: Puńsk, Litwini w Polsce.

……….

 

Najlepszy hotel na Suwalszczyźnie.

 

Wycieczki na Podlasie, Litwę i Białoruś

Poprzednie

Czy rezydent też zbankrutował?

Następne

Dlaczego upadł Orbis Travel?

Komentarzy: 5

  1. ~Karolina

    Fantastyczny blog. Też byłam w Egipcie (dwa razy) i doskonale pamiętam to pierwsze wrażenie wyjścia z samolotu, gorące i suche powietrze otaczające każdy centymetr ciała – zupełnie jakby człowiek zanurzył się w słońcu :). Z Kairem również było podobnie co z Pana dziewczyną :)Z niecierpliwością czekam na dalsze wątki Pana historii. Pozdrawiam cieplutko 🙂

  2. „Miejscowi dużo piją by jakoś poradzić sobie z szarością krajobrazu” – mieszkam w Sejnach od 15 lat i jakoś ani ja ani moja rodzina ani moi znajomi nie musimy okraszać sobie alkoholem dni i tygodni aby przetrwać kolejne lata, wręcz przeciwnie czujemy się tutaj bardzo dobrze i doceniamy uroki krajobrazów nas otaczających.

  3. Pani Aniu, dziękuję za komentarz! Przepraszam jeśli uraziłem, ale wydaje mi się, że odczytała to Pani zbyt osobiście. Napisałem ten tekst, jako osoba od kilkudziesięciu lat mieszkająca i tułająca się po takich miasteczkach. Wynika to z moich obserwacji i ma charakter ogólny, dotyczący klimatu takich miejsc, tak samo, jak wymienione w tekście duże bele słomy czy zafoliowane siano. Nie dotyczy więc, ani tylko i wyłącznie Sejn, ani w żadnym wypadku wszystkich mieszkańców tego czy innego miasta. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że w tekście jest mnóstwo sympatii do takich okolic oraz do samych Sejn. Pozdrawiam ciepło.

  4. ~Nienowa

    Dziękuję Panu za ten wpis i za to, że pomimo Pańskiej profesji nie skupił się Pan na wymienianiu atrakcji turystycznych Sejn, o których w sieci jest już do znudzenia wiele informacji. Pozwolę sobie poszerzyć Pana opis, bo mieszkam w Sejnach nieporównanie dłużej, niż Ania. Tak, miejscowi piją, żeby znieść ciężar tego nieba, które przez trzy czwarte roku wisi nad głowami czarne i ciężkie od chmur, w dodatku w ostatnich latach chmur niezwiastujących śniegu i tego, co on ze sobą niesie, to jest światła i pewnej lekkości. Sejny, podobnie jak pewnie większość tych małych miasteczek, które Pan wspomniał, to miejsce ludzi silnie wypierających ciemniejsze oblicze siebie i swojego otoczenia. Ludzie, którzy gdzie indziej byliby wzięci za proroków, czy liderów, otaczani szacunkiem, słuchani i wyznaczani do nadawania kierunków rozwoju, w takich miejscach jak Sejny kryją się po domach, opatrzeni metką dziwaków i dziwaczejący naprawdę w niezrozumieniu. Rej wodzą zadowoleni z życia, przemykający swoimi dżipami z reprezentacyjnych domów spowitych w styropian na nadjeziorne działki, ogrodzone pieczołowicie, żeby nie dostał się na nie jakiś niezadowolony z życia intruz. Refleksja nad życiem, pomysł na zmiany, tęsknota za czymś więcej i czymś wspólnym z innymi to dla zadowolonych takie same atrybuty dziwactwa, jak bieda, nieposiadanie audi i działeczki nad Gaładusią. Sejny swoich inteligentów, na tyle głupich by tu zostać, nie chcą i nie szanują, a nawet towarzysko izolują. Liczy się piniądz, ja, moje. Więc tak, więc się pije i jest spore prawdopodobieństwo, gdy się spotka w Sejnach pijaka, że to jest człowiek z duszą, tylko go nieco ta wspaniała i optymistyczna atmosfera miasteczka zarżnęła. Ta sama, która wyrzyna zabytkowe budynki w centrum, dzięki czemu Pan Krzysztof za kilka lat nie będzie miał po co przywozić tu turystów.
    Z pozdrowieniem dla zadowolonych,w swoim rozumieniu broniących pozytywnego wizerunku miasta, który w istocie jest fałszywy

  5. Bardzo fajne miejsce, podoba mi się najbardziej te jezioro, super wygląda tworzy ładne centrum turystyczne

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén