Jak daleko można posunąć się w tworzeniu turystycznych atrakcji? Co interesuje podróżnika i za co gotów jest zapłacić?
Jedna z pań po lekturze postu o etiopskich prostytutkach napisała: Czasy takie dzikie, że kto wie czy nie znajdzie się jakiś tour operator, który odpowie na zapotrzebowanie europejskiego turysty! „Dama/pan do towarzystwa” w pakiecie turystycznym.
No właśnie, to problematyczna i wcale nie taka prosta sprawa. Może wycieczka zyskałaby na atrakcyjności, gdyby w programie znalazło się również „wieczorne spotkanie z lokalnymi prostytutkami”? (Może tak właśnie ta atrakcja zostałaby zapisana w katalogu biura podróży). Oczywiście, w żadnym wypadku, nie chodzi o cokolwiek zdrożnego. Na myśli mam wyłącznie niezobowiązujące rozmowy. Turyści pytają, panie odpowiadają (a pilot tłumaczy). Jeśli jestem w stanie domyślić się ewentualnych pytań, to mogłyby one wyglądać np. tak:
· Dlaczego zajęłaś się tą profesją?
· Czy jesteś szczęśliwa?
· Ile zarabiasz (to dużo czy mało na tutejsze warunki)?
· Co innego mogłabyś robić?
· Co na to twoja rodzina?
· Klientów jakiej narodowości lubisz najbardziej? (tu już chyba przesadziłem, więc czas skończyć festiwal pytań).
Interesujące, co turyści pamiętaliby bardziej. Taką rozmowę czy inne (standardowe) atrakcje Etiopii? Podejrzewam, że na wielu właśnie to spotkanie, mogłoby wywrzeć największe wrażenie. A przecież o doznania turystów tu chodzi.
Fakt, to już trochę jak balansowanie na granicy, i dobrego smaku i przyzwoitości. Ale po pierwsze, czy rynek rządzący konsumentami już tej granicy nie przekroczył? (wystarczy posłuchać niektórych przedświątecznych reklam). A po drugie, czy człowiek płacący sporo za wycieczkę do dalekiego kraju nie ma prawa oczekiwać, że dowie się jak najwięcej, że choć dotknie rzeczywistości?
Turysta dyktuje warunki. W pamięci utkwił mi jeden incydent. Południowa Etiopia. Jedziemy tam po to, by odwiedzać kolejne plemiona. Są to ostatnie, naturalnie żyjące ludy Afryki, np. Hamarowie reprezentują taki rozwój cywilizacji, jaki był na terenie Egiptu przed powstaniem państwa, czyli spokojnie ponad 7 tys. lat temu. Wygląda to tak: wjeżdżamy do wsi, fotografujemy szybko i masowo, po czym wyjeżdżamy, a czasami wręcz uciekamy (przed natarczywymi mieszkańcami, przed stadami much, przed upałem). W międzyczasie oczywiście płacimy. Za każde zdjęcie każdej osobie. Obowiązuje cennik: osoba dorosła to 2 biry, dziecko 1 bir (20 groszy). Etiopscy przewodnicy, aby łatwiej nad tym zapanować, wprowadzili usprawnienie. Ustawiają mieszkańców wsi w rządku, po to by turyści mogli spokojnie szeregu wybierać te osoby, którym chcą zrobić zdjęcie. Grupa, z którą byłem ostatnio, zareagowała w piękny sposób. Turyści zaprotestowali. Sprzeciwili się takiej formie „prezentacji”. Wytłumaczyłem towarzyszącemu nam przewodnikowi, że w Polsce takie ustawianie ludzi w szeregu i wybieranie z niego, może źle się kojarzyć. Dobrze, że stać nas jeszcze na takie reakcje, że chęć przywiezienia „fantastycznych” zdjęć nie zabija w nas zdrowych odruchów.
Ileż razy zwiedzając biedniejsze rejony świata, stajemy wobec podobnych sytuacji. Zrobić zdjęcie czy nie? Wyjąć w ogóle aparat? W slumsach, wobec czyjegoś nieszczęścia? Taki oto obrazek. Widzimy kondukt pogrzebowy. Miejscowi mówią wyraźnie – Nie robić zdjęć! Pilot przekazuje to grupie. Grupa rozumie, zatrzymuje się z pokorą wobec tego, co widzi. Tylko jedna osoba, z ukrycia pstryka zdjęcia. Dlaczego, po co?
Zobacz mój blog poświęcony Etiopii.
~GeoGrzes
Nawiązując do pierwszej części artykułu to sex-turystyka stała się niestety? bardzo popularna w ostatnim czasie. Z tego co czytałem Europejczycy lubią wybierać obszary południowo-wschodniej Azji… a biznes ponoć nieźle się kręci… || http://www.GeoGrzes.blog.onet.pl
~Kate
Ostatnie czasy pokazują jak to się wyzwolenie seksualne po latach tabu udzieliło wielu ludziom. Zaczynając na pseudo integracyjnym imprezach a koncząc na seks wyjazdach. Mam wrażenie że dla niektórych ludzi inne wartosci nie istnieją.
~Alexander
Kazdy dobry przewodnik wycieczek o wyzszym standardzie, drozszych okolo 2 krotnie niz te standardowe, sam oferuje „lokalna wkladke do pokoju hotelowego” mezczyznom.Ma zapewne zysk od dziewczyny badz jej alfonsa.Ja jako turysta mam pewnosc ze dziewczyna jest sprawdzona i mnie nie okradnie/ nie wpusci bandziorow, dlatego gotow jestem za nia zaplacic wiecej niz za dziewczyne z ulicy ktora sam bym sobie zorganizowal na noc.
~Magdush Julia Gryc
Wstrzasnelo mna na mysl o tej osobie robiacej zdjecia w trakcie pogrzebu. Najbardziej przytlaczajaca ludzka slaboscia jest podazanie za ludzkim cierpieniem. To w sposob niezrozumialy ekscytuje ludzi- niektorzy wola obserwowac ludzkie lzy niz powiedzmy chwile szczescia. Szczescie jest nudne. Dramat pociagajacy. Natura ludzka jest … trudno znalezc mi odpowiednie slowo. Jedno jest pewne- to ze jestesmy istotami myslacymi wcale nie sprawia, ze jestesmy „ludzcy”.