Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Afganistan

Podróże mają to do siebie, że uczą świata. Pokazują go z innej strony. Dzięki temu wychodzimy poza nasz sielski zaścianek. Szeroka reakcja na ostatnie, tragiczne wydarzenia w Afganistanie, pokazała jak bardzo jeszcze w nim tkwimy. Uwagi mam do premiera, prezydenta, a szczególnie do ministra obrony narodowej.

 

Odczekałem. Chciałem żeby opadły pierwsze emocje. Również z szacunku dla rodzin zmarłych żołnierzy. Ale teraz, moim zdaniem, przyszedł czas na szerszą analizę niż zaproponował nam minister Tomasz Siemoniak stwierdzając, że bandytów odpowiedzialnych za ich śmierć będziemy ścigać aż do skutku, aż do postawienia ich przed sądem. To sprawa honoru żołnierzy i naszych sumień. Wpisał się w ten sposób w najprostszy, najbardziej prymitywny nurt, zaprezentowany chociażby przez „Super Express”: Dopadnijcie morderców naszych żołnierzy! (22 grudnia).

 

Co wyjaśnia taki język, co tłumaczy? To socjotechnika polegająca na zdefiniowaniu kozła ofiarnego i przeniesienia na niego całej złości. W ten sposób politycy zamiast tłumaczyć się z tej wojny, tworzą nowe powody jej bytu. Dokładnie tą metodą posłużył się Bush po tragedii 11 września by wywołać wojnę z Irakiem i  Afganistanem.

 

Kolejne polityczne wypowiedzi mogłyby startować w konkursie na najtrudniejsze do obrony tezy. Były minister spraw zagranicznych, Adam Rotfeld był łaskaw powiedzieć, że interwencja w Afganistanie ma charakter misji humanitarnej. Prezydent Komorowski napisał o „przywracaniu normalności”. Donald Tusk mówił o karze dla tych, którzy „dokonali zbrodni”.

 

Czy stać nas na to?

 

Do tej pory w Afganistanie zginęło 35 polskich żołnierzy i jeden ratownik medyczny. Poza ofiarami z życia trzeba też brać pod uwagę finanse i związane z tym straty społeczne. W ciągu dziesięciu lat obecności w Afganistanie państwo polskie wydało na to 5 mld złotych! Ogromną kwotę za którą można by zrealizować niejeden wspaniały cel. Największe wydatki miały miejsce w 2010 i 2011 r. (ponad 3 mld). Związane to było z dużymi zakupami sprzętu, co ważne, realizowanymi w trybie specjalnym, bez warunków offsetu!

 

Nasze straty i wydatki to tylko część tragedii. Drugą stroną medalu są koszty jakie ponosi społeczeństwo afgańskie! I właśnie dyskusji na ten temat zabrakło w medialnej burzy, jaka przetoczyła się przed Świętami.

 

Afgańczycy to też ludzie

 

Nie ma dobrych, narodowych rozwiązań dla dzisiejszego świata. Problemy są zbyt mocno zglobalizowane by można je było rozwikłać metodą państwowego egoizmu. Oznacza to, że nie można pytać tylko o to, czy coś jest dobre dla nas i dla naszych sojuszników. Trzeba też zadawać pytania jakimi metodami jest osiągane i czy przypadkiem nie dzieje się kosztem innych społeczności.

 

Czy stać nas na podwójną moralność? Śmierć pięciu polskich żołnierzy, to tragedia stawiająca na nogi premiera i prezydenta, ale śmierć setek i tysięcy cywilnych Afgańczyków, w tym kobiet i dzieci, to po prostu koszty wojny?!

 

Według danych ONZ 3,2 mln Afgańczyków zostało uchodźcami. W ciągu 10 lat wojny śmierć mogło ponieść nawet około miliona osób! Liczba zgonów związana z upadkiem państwa, biedą, brakiem podstawowej pomocy medycznej, jest trudna do oszacowania.

 

Były w historii świata konflikty uzasadnione. Walczono w nich o słuszne, ważne cele. Obawiam się, że agresja na Afganistan nie spełnia tych kryteriów. Ewangeliczne „po owocach ich poznacie” często jest jedyną wiarygodna metodą oceny. Jaki jest dzisiejszy Afganistan? Co się udało, co zostało zmienione na lepsze?

 

  • Demokracja to bajka. I wybory prezydenckie z 2009 r., i parlamentarne z 2010, zostały sfałszowane. W wyborach prezydenckich, zakwestionowano co trzeci głos oddany na Hamida Karzaja! Nie przeszkodziło to Amerykanom uznać jego mandat do sprawowania władzy.

 

  • Stabilność i porządek wygląda tak, że krajem rządzą przestępcy. Znajomi, zausznicy i rodzina Karzaja. Czerpią olbrzymie zyski z łapówek i uprawy narkotyków (Afganistan jest największym na świecie producentem heroiny i haszyszu!). Wojska NATO chronią prezydenta, a on zapewnia bezkarność narkotykowym kartelom. A wszystko w imię szczytnych haseł. Amerykanie tolerują to ponieważ musza mieć kogoś z miejscowych po swojej stronie. Dla Karzaja i jego ludzi to wymarzona sytuacja.

 

  • W kwestiach obyczajowych nic się nie zmieniło. Po obaleniu talibów nie uległa poprawie sytuacja kobiet. Afganistan dalej jest fundamentalistycznie muzułmańskim krajem. Nadal za przejście z islamu na chrześcijaństwo karzą tu śmiercią. Takie wyroki wydają, ochraniane również przez nasze wojska, sądy!

 

Pod koniec 2010 r. ówczesny szef MON, Bogusław Klich chwalił się, że w ciągu tego roku Polska przeznaczyła 22 mln zł na programy pomocy dla mieszkańców prowincji Ghazni. W tym samym czasie polskie koszty wojny wyniosły 1,7 mld zł, czyli ponad 70 razy więcej!

 

Spytajcie specjalistów od Afganistanu. Powiedzą, że jest tylko jeden sposób pokonania talibów. Trzeba ludziom dać więcej niż oni dawali. Za ich rządów w kraju był porządek. Bardzo surowy i okrutny, nieprzystający do standardów świata zachodniego, ale był. W odróżnieniu od dzisiejszej, całkowitej destabilizacji. To talibowie niemal całkowicie zlikwidowali opiumowy biznes (redukcja o 94 proc.!), który wrócił i rozwinął się jeszcze mocniej po ich obaleniu! Bezrobocie w Afganistanie sięga dziś 75 proc.!

 

W konkluzji tych rozważań można by pokusić się o stwierdzenie, że wojna w Afganistanie jest złem, niezależnie od tego, z jakiego punktu na nią patrzymy. Polsce przynosi tylko niewielkie korzyści (poligon naszej armii oraz iluzoryczna wiarygodność sojusznicza). Ale te skromne łupy wojenne mają wielką cenę. Znacznie więcej niż nas, wojna ta kosztuje Afgańczyków. Śmierć tysięcy (miliona?) osób, w wyniku bezpośrednich działań zbrojnych oraz upadku i destabilizacji kraju, to zbyt wysoka cena, bym chciał być dumny z naszych dokonań.

 

Poprzednie

Mądrych Świąt!

Następne

Noworoczne obietnice

Komentarz: 1

  1. ~Justyna

    Panie Krzysztofie..bardzo dziękuję za ten artykuł..zgadzam się, a dusiła mnie mediowa paplanina….wszyscy zapomnieli o tamtych ludziach, ich rodzinach, niewinnie ginących dzieciach!…przecież tam wysadzają całe wioski, bombardują…jak jakieś bydło…już dawno nasi żołnierze powinni zakończyć tą służbę…nie ma po co szukać sojusznika w Ameryce…ciekawe czy oni w potrzebie pomogliby Polsce?…ja też bym walczyła jeśli ktoś zabiłby mi matkę, ojca, dzieci, rodzeństwo i całą rodzinę…pozdrawiam

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén