Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Turystyka na niby

W maju rozkręca się kampania reklamowa szkół wyższych. W dobie niżu demograficznego jeszcze silniejsza. Trzeba mocniej powalczyć o studenta.

 

Przede mną leży jedna z lokalnych gazet. A w niej sporych rozmiarów reklama uczelni o profilu turystyka i rekreacja. Główne hasło wygląda tak: Chcesz studiować prawdziwą turystykę? Przyjdź do nas!

 

Skuszony reklamą, zajrzałem na stronę internetową uczelni.  Szukałem programu studiów. Konkretów. Informacji o losach absolwentów. Znajduję tylko ogólniki. Żadnych informacji na czym polega ta „prawdziwa turystyka”. Nie ma nawet programu nauki. Czyli maturzysta uwierzyć ma na słowo. I wielu niestety wierzy! Od lat.

 

W ciągu ostatnich tygodni, dzięki publikacjom rozpoczętym przez „Gazetę Wyborczą” dużo się mówi o jakości szkolnictwa wyższego. Cieszy mnie to. Ale równocześnie zastanawia dlaczego dopiero teraz! Pracodawcy mówią o tym od lat. Do tej pory uczelnie były głuche na argumenty. Do refleksji zmusza je dopiero ostry niż demograficzny.

 

Na tym blogu znajduje się przynajmniej kilka artykułów na ten temat. Są to m.in. następujące teksty:Fikcja edukacyjna oraz Praktyki studenckie.

 

Pisałem o tym, ponieważ w branży turystycznej fakt niedostosowania programów kształcenia do wymogu rynku pracy jest porażający. Po pięciu latach studiów na kierunkach turystycznych, absolwenci nie są przygotowani do pracy! Właściciel biura podróży jeśli chce kogoś zatrudnić, to musi sam pracownika wyszkolić albo podkupić u konkurencji!

 

Co więcej. Przecież od szkół wyższych należy oczekiwać, że będą nie tylko dostarczały dobrze przygotowanych kandydatów do pracy, ale też, że wśród nich pojawią się osoby twórcze i aktywne. Takie, które przyniosą atrakcyjne nowości. Naukowe innowacje, z którymi zapoznali się w trakcie studiów, a które teraz będą mogli zastosować w pracy. Ku korzyści swojej i pracodawcy. Tymczasem to nie działa! Przy tym poziomie kształcenia, jaki teraz reprezentują polskie uczelnie, taki mechanizm to mrzonka! Żadnych szans! Traci na tym całą branża. Traci polska gospodarka.

 

Zamiast tego, jak co roku wiosną, mamy pielgrzymujących od biura do biura studentów, proszących o przyjęcie na praktyki. Tyle, że nikt ich nie chce. Dlatego wielu z nich płaci za fikcyjne potwierdzenie! Uczelnie wymagają zaliczenia zajęć praktycznych, ale nie zapewniają miejsc do ich realizacji! Szkoły kształcące na kierunku turystyka nie mają żadnej współpracy z branżą turystyczną!

 

Kształcenie na znanych mi uczelniach turystycznych jest fikcją. Szkoły wyższe oszukują studentów. A te publiczne dodatkowo naciągają budżet państwa, który finansuje takie „studia”.


Zobacz też: Jak dostać pracę w biurze podróży?


Poprzednie

Armenia

Następne

Sztuka bycia turystą

Komentarz: 1

  1. Uzyskałem licencjat z turystyki i rekreacji, najmilej wspominam ‚gospodarke turystyczna’, gdzie omawiane było pare państw z róznych części świata w sposób niezwykle atrakcyjny, od historii po czasy nowożytnie, w tym gospodarka, kultura i oczywiście turystyka tych państw. Niestety przedmiot trwał tylko jeden semestr, nie posiadał nawet egzaminu.

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén