Właśnie wróciłem. Byłem kilka dni, kolejny już raz. Konsekwentnie organizujemy wycieczki. Co prawda nie jest to kierunek tak popularny, jak na przykład Gruzja, ale zawsze. Trochę przeszkadza polityka. Pewnym utrudnieniem jest również procedura wizowa. Wiza do Rosji trochę kosztuje (około 260 zł plus opłata za usługę jeśli korzystamy z pomocy wyspecjalizowanej agencji) i wymaga odrobiny zachodu. Dziś łatwiej jest nawet z Iranem, w przypadku którego promesę na wjazd uzyskać można drogą mailową, bez konieczności wizyty w ambasadzie.
Chodziłem po ulicach Moskwy, odwiedzałem popularne wśród turystów miejsca. Masa ludzi. Obok siebie wycieczki z Izraela i z Libanu. Chińczycy, Niemcy, Hiszpanie, Francuzi… Polaków mało. Szkoda. Możemy się różnić i mieć przeciwstawne interesy, ale poznawać się chyba warto.
Jaka jest Moskwa? Można powtórzyć kilka mocno wyeksploatowanych truizmów, że wielka i przytłacza ogromem, że niemiłosiernie zakorkowana i jak tylko się da to najlepiej poruszać się metrem. No i, że błyszczy bogactwem. Coś jeszcze? Miejscami wygląda jak duży plac budowy. Rozrastają się przedmieścia i naprawiane jest centrum. Wielkie dźwigi psują panoramę okolic placu Czerwonego, szczególnie tym turystom, którzy chcieliby zrobić pocztówkowe zdjęcie. Po dziesiątkach lat komunizmu wiele zabytkowych kamienic wymaga poważnego remontu. Część inwestycji przeszła w stan letargu i czeka na lepsze czasy. Da się zauważyć, że kryzys rzeczywiście jest.
A propos kryzysu. Menadżer z dużego kompleksu rozrywkowego powiedział mi, że zamówienia spadły o 30 procent. Mniej imprez, przyjęć i wesel. Wszedłem do niewielkiego osiedlowego sklepu. Najtańsze pomidory po 120 rubli za kg. To równowartość 8 zł. Taka cena w środku lata! Drogie są wędliny i nabiał. Przeciętni Rosjanie odczuwają skutki politycznej zawieruchy.
Rosyjska kuchnia
To ciekawe zjawisko. Miejscowi mówią, że mało mają potraw specyficznych i wyjątkowych. Pierogi, bliny, barszcz, kiszone ogórki, słonina… Polacy to znają. No chyba, że sięgniemy po dania, które pochodzą z Azji, a które w Rosji już się na dobre zadomowiły. Wtedy mamy na bogato. Czymś oczywistym w moskiewskich restauracjach są dania kaukaskie i uzbeckie. Kulinarnym bogactwem jest tamten region i Rosjanie są tego świadomi. Gruzińskie potrawy w Moskwie? Bez problemu w wielu restauracjach! Są czymś tak oczywistym jak woda Borjomi.
Gęstą i dobrze przyprawioną zupę charczo oraz naprawdę smaczne samsy z baraniną zjadłem nawet w barze na lotnisku Szeremietiewo. Poczułem się jakbym zmieszał Gruzję (charczo) z Uzbekistanem (samsy). Do wyboru był jeszcze środkowoazjatycki płow, czyli ryż z mięsem i warzywami.
Czego szukam, z czego się cieszę? Zawsze z ochotą kosztuję prawdziwej solianki, to jedna z lepszych zup jaką znam (prawidłowy zapis w języku polskim to solanka, tyle, że powszechnie zadomowiła się w wersji błędnej, chyba ze względu na zbieżność z wymową rosyjską). Bywa, że zamawiam zestaw zakąsek z kieliszkiem wódki. Lubię tutejszy żytni chleb. Ten ostatni, podobnie jak dobrze zrobione śledzie (z szubą na czele!) jest obowiązkowym punktem moich wizyt w Rosji.
Zabytki i zwiedzanie
Z czym kojarzy się Moskwa? Pamiętam jak zastanawiałem się nad tym przed moim pierwszym wyjazdem, kiedy nie znałem jeszcze miasta. Pierwsze skojarzenie? Oczywiście Kreml, plac Czerwony, słynny dom towarowy GUM i kilka budynków przypominających nasz Pałac Kultury. Była jeszcze historia o zdobyciu Moskwy przez wojska polsko-litewskie w XVII wieku i późniejsza nieudana wyprawa Napoleona. No i Galeria Trietiakowska.
W tym sensie Moskwa jest prosta. Żeby odhaczyć kilka najważniejszych punktów wystarczy jeden dzień. Wszystko według schematu: zdjęcie na placu Czerwonym i miasto zaliczone. Najlepiej sfotografować się na tle soboru Wasyla Błogosławionego. Ten budynek to symbol Moskwy. Chyba każdy go rozpozna.
A jeśli chcemy ambitniej? Jak w każdym znanym mieście, tak i tu można wybrać „listę obowiązkową”. Kreml, Arbat, sobór Chrystusa Zbawiciela, Galeria Trietiakowska, Teatr Bolszoj… Z tym, że w przypadku niektórych miejsc może pojawić się rozczarowanie. Na pierwszy rzut oka nie zachwycają. Chociażby Arbat. Wizualnie to zwykły deptak. Ciekawszą architekturę, i podobne atrakcje znajdziemy w niejednym polskim mieście. I to bez cienia przesady. Okoliczne kamienice to dopiero XIX wiek, wcześniejsze budynki spalono kiedy nadciągał Napoleon. W sumie nic szczególnego. No chyba, że ktoś przyjdzie tu z dobrym przewodnikiem lub sam się mocno oczyta. Wtedy Arbat nabierze znaczenia i zaczynie snuć swoją opowieść, poczynając od artystów, poetów i pieśniarzy. Z ulicą tą kojarzymy Puszkina i Okudżawę. Tu mieszkał tytułowy Mistrz z powieści Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. Potem opowieść zahaczy o kontestatorów i opozycjonistów schyłkowego ZSRR. Wspomni kino Chudożestwiennyj, otwarte w 1909 roku, w kinematografii rosyjskiej zajmujące wyjątkowe miejsce. A na końcu zaprowadzi nas przed olbrzymi budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak człowiek spróbuje sobie wyobrazić ilu ludzi tam pracuje, to i ambicje kraju zrozumie.
Każdy podróżnik ma swoje własne ścieżki. Tym różni się od masowego turysty. (Na ten temat polecam artykuł Zwiedzanie). Moskwa jest kolejnym przykładem na to, że warto zejść z utartych szlaków i zamiast męczyć się w tłumie turystów z całego świata, pojechać metrem gdzieś w bardziej klimatyczne okolice. Może nie będą najpiękniejsze i najcudowniejsze, ale dadzą nam więcej z lokalnego klimatu. Wolę pójść gdzieś w towarzystwie Rosjan, niż w tłumie Japończyków. To jedna z metod. Podążać za miejscowymi. Zobaczymy wtedy co dla nich jest ważne, gdzie spędzają wolny czas, jak się bawią. Posłuchamy co mówią. To zwiększa szanse na zrozumienie, na rzeczywiste dotknięcie kraju. Takim miejscem jest na przykład Centrum Wystawowe znane powszechnie pod nazwą WDNCh. Dość odległe, więc zagraniczni turyści rzadziej tam trafiają. Ale kiedy jest ładna pogoda, to pełno tam ludzi. To Rosjanie. Zachwycają się kolorowymi fontannami i pałacami wzniesionymi kiedyś przez republiki dawnego ZSRR. Rozległy, przyjemny teren. Akurat na dłuższy spacer.
Długo można by pisać o Moskwie. Miasto olbrzymie, więc i temat obfity. Mam wrażenie, że jeszcze nieraz do niego wrócimy. A póki co, to wszystkim polecam wycieczkę. Naprawdę warto się tam wybrać. Moskwa zaintrygowała mnie na tyle, że chętnie będę tam wracał.
~Ala
Przeczytałam, że jest Pan z wykształcenia m.in. egiptologiem.Czy poleca Pan ten kierunek?Co Pan o nim myśli?Byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź!
~Ewa
Zawsze chciałam pojechać do Moskwy (i St. Petersburga), ale te procedury i koszty wizowe jakoś mnie odstraszały.
~Krzysztof Matys
Najwygodniej kupić wycieczkę w biurze podróży. W takim przypadku biuro bierze na siebie procedurę wizową. Kosztów wizowych niestety nie da się uniknąć. Opłata konsularna plus obowiązkowa opłata serwisowa to 60 euro.