Pracuję nad kolejną publikacją, będzie ona kontynuacją książki wydanej przed miesiącem (zobacz: O podróżowaniu). Przyglądam się więc wydarzeniom z szeroko rozumianego obszaru turystyki, a ostatnio dzieje się sporo. W sobotę wicepremier Gowin pozamykał wyciągi narciarskie, ale już w poniedziałek je otworzył. Wystarczyła jedna niedziela, by przypomniał sobie skąd pochodzi jego zastępca i jakie interesy reprezentuje. Fakt ten zauważyły media i politycy opozycji.

Jak donosi portal TokFm, Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, wraził zdziwienie aktywnym udziałem Andrzeja Gut-Mostowego w rozmowach dotyczących stoków narciarskich i podkreślił, że „dla przejrzystości polityki wiceminister powinien się wyłączyć od spraw, które mogą dotyczyć jego potencjalnych interesów”. Bo, jak powszechnie wiadomo, Gut-Mostowy i jego żona mają udziały w dużej stacji narciarskiej na Podhalu.

No cóż, mógłbym spytać, gdzie byli politycy opozycji, gdy ten sam urzędnik tak dziarsko tworzył wakacyjny bon 500 plus, czyli program, z którego skorzystał rodzinnie powiązany z nim hotel?!

Ale tak naprawdę, to chciałbym zwrócić uwagę na coś innego. Chciałbym podpowiedzieć, by na problem spojrzeć z drugiej strony, bo w sumie, to szkoda, że w Ministerstwie Rozwoju jest tylko jeden taki urzędnik. Powinni być jeszcze wiceministrowie, którzy posiadają (oni sami lub ich rodziny) biura podróży, firmy autokarowe i atrakcje turystyczne. Wtedy może również i my moglibyśmy liczyć na wsparcie i realną pomoc! Właściwie to można by zrobić z tego ustawową regułę: po jednym wiceministrze z każdego segmentu turystyki. Dbając o siebie, dbasz o branżę! Oto prosta zasada, akurat na nasze polityczne standardy.

W związku z tym postuluję: więcej takich urzędników! Możemy w branży zrobić prawybory i wytypować kilku kandydatów. W każdym bądź razie, służymy pomocą!

Zobacz też: Biura podróży i koronawirus. To, co najważniejsze!