Samoloty ruszyły! Dziś rano poleciały pierwsze czartery do Egiptu. Niebo odblokowane, turyści się cieszą, biura podróży odetchnęły z ulgą.
Wczasowicze, którzy utknęli za granicą, znaleźli się w specyficznej sytuacji. Niektórzy radowali się z przedłużonych wakacji, inni denerwowali nie mogąc wrócić do pracy i do pozostałych obowiązków. W takich okolicznościach problemem mogą być, na przykład, kończące się lekarstwa, z zakupem których różnie bywa poza Europą. Do tego dochodzi stan niepewności, nie wiadomo kiedy i jak można wrócić.
To również wyzwanie dla rezydentów. Wiele spadło na ich barki, wiele zależało od ich pracy. Cieszą się te biura, które zatrudniają osoby profesjonalne i dobrze przygotowane do tego specyficznego zawodu.
Przy okazji powstało spore zamieszanie informacyjne:
– w poniedziałek MSZ nie było w stanie podać nawet o jaką liczbę polskich turystów chodzi – wiemy to z wypowiedzi rzecznika ministerstwa,
– wtorek rano: media donosiły, że „przynajmniej 1,5 tys.” – zabawne! tylu klientów to ma tylko jedno biuro i tylko w Egipcie!
– wtorek późny wieczór, wreszcie MSZ wziął się do pracy, jest informacja, że „nawet 10 tys.” polskich turystów utknęło w kilku krajach, głównie w Egipcie i Tunezji.
Kto ma monitorować takie sytuacje jeśli nie Ministerstwo Spraw Zagranicznych?
Uwaga wszystkich skupiła się na biurach podróży. Te, w większości, stanęły na wysokości zadania. Na ich koszt turyści mieli przedłużone wakacje. Oczywiście, będą tacy, którzy będą narzekać. Że hotel za słaby, że brak informacji, itp. Ale proszę postawić się w roli organizatora wyjazdu. To nie on zawinił, a ponosi całkiem spore koszty. Na dłuższą metę, mogłoby to być niebezpieczne dla całego sektora turystyki wyjazdowej. Dlatego wszyscy się cieszymy, że wulkan już odpuścił.
Oby pył, to był już ostatni!
Dodaj komentarz