Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: narty

Krynica i Tylicz

O tej porze roku temat to zupełnie oczywisty. Śnieg i narty. Z racji na zawodowe obowiązki częściej bywam w górach gdzieś w świecie, rzadziej w Polsce. Tak jakoś dziwnie się porobiło, że bliżej na Kaukaz niż w Tatry. Więcej na ten temat w artykule: Narty w Armenii, Iranie i Gruzji. Brakuje czasu, ale jednak każdego roku staram się, choć na kilka dni, ruszyć w nasze góry.

Jeden ze stoków w Tyliczu. Jak widać, śniegu nie brakowało

Jeden ze stoków w Tyliczu. Jak widać, śniegu nie brakowało

Najczęściej wybieram Bieszczady i okolice Krynicy. Tak też wyszło i tym razem. Udało się wygospodarować trochę wolnego czasu, więc pędem do Krynicy-Zdroju.

Ruszyliśmy z pewnymi obawami o śnieg, ale na miejscu okazało się, że całkiem dobrze trafiliśmy. Od poniedziałku do piątku, przez wszystkie dni naszego pobytu były dobre warunki narciarskie. Dużo śniegu i temperatura w okolicach zera. Pięknie się zjeżdżało. Krynica i jej okolice ma chyba jakiś specyficzny mikroklimat, bo jak wiadomo, w innych regionach polskich gór ze śniegiem było krucho.

Pięć dni bawiliśmy się na stokach w Tyliczu. Warunki dobre, ceny umiarkowane (w odróżnieniu od drogiej Jaworzyny) i niezbyt wielu ludzi. Szczególnie polecam tanie poranki (do godz. 11.00) i nocną jazdę (od 16.00 do 20.00).

Zabytkowa Witoldówka w Krynicy-Zdroju

Zabytkowa Witoldówka w Krynicy-Zdroju

Lubię Tylicz. Latem i zimą. Zawsze zahaczam o kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Obiekt wzniesiony w 1612 roku zachwyca piękną architekturą, więc mimo tego, że widziałem go wielokrotnie, jakoś nie mogę się oprzeć, zatrzymuję się i robię zdjęcia.

To reguła generalna, interesują mnie miejsca z historią. Takie, gdzie są zabytki i muzea. Nawet jeśli jest to wyjazd typowo narciarski, to w przerwie chcę coś zobaczyć i choć trochę pozwiedzać. Region ma niezaprzeczalny atut w postaci Szlaku Architektury Drewnianej, do którego należy również wspomniany wyżej kościół w Tyliczu. Zabytków jest jednak znacznie więcej. W całym województwie małopolskim szlak liczy aż 252 obiekty.

Tuż obok Krynicy znajduje się Powroźnik. To wieś z bogatą historią, pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XIV wieku! Znajduje się tu cerkiew greckokatolicka św. Jakuba Młodszego (obecnie kościół rzymskokatolicki). Zbudowana została w 1600 r. i jest najstarszą cerkwią w polskich Karpatach. W 2013 r., wraz z grupą innych obiektów po polskiej i ukraińskiej stronie, została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO.

Kościół w Tyliczu

Kościół w Tyliczu, 1612 rok

Mieszkamy w Krynicy. Od lat korzystamy z tego samego pensjonatu i ulubionej restauracji. Dużą zaletą miasta jest rozbudowana baza noclegowa. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy tu szeroki wachlarz miejsc noclegowych, od hoteli o wysokim standardzie, po kwatery prywatne w cenie 25 zł za osobę w pokoju z łazienką! W restauracjach też atrakcyjnie, dobra golonka za 15 zł, a obok w Jadłodajni, obiad za kilkanaście złotych.

Nie ma Krynicy bez Nikifora! Do muzeum genialnego malarza-prymitywisty wstępuję niemal jak do świątyni. Który to już raz tu jestem? Nie pamiętam. Zawsze z przyjemnością. (Mam słabość do tego typu artystów, więcej o tym np. w artykule: Niko Pirosmani, malarz Gruzji). Choć obrazów tu niezbyt dużo (większa kolekcja jest w Nowym Sączu), to wrażenie potęgują przedmioty osobiste artysty, w tym jego farby, kredki i charakterystyczne okulary. Dobrze prezentuje się też siedziba Muzeum, czyli zabytkowa willa „Romanówka”. Wszystko pasuje i współgra ze sobą, również wyświetlany tu kilkuminutowy film o Nikiforze.

Jeden z obrazów Nikifora. Charakterystyczny styl rozpoznamy na pierwszy rzut oka

Jeden z obrazów Nikifora. Charakterystyczny styl rozpoznamy na pierwszy rzut oka

Wyjeżdżamy zadowoleni z pobytu. Było sporo nart, trochę zwiedzania i całkiem przyjemna kuchnia (tym razem najbardziej zapamiętałem pierogi po łemkowsku). Na pewno będziemy tu wracać. A w drogę powrotną ruszyła z nami Śliwowica Łącka, która jak żaden inny trunek, kojarzy mi się z Beskidami. (Zobacz też: Duch puszczy, samogon z Podlasia).

PS. Polecany pensjonat i restauracja: krynica-gorska.pl

Narty w Armenii, Iranie i Gruzji

W czasie, kiedy śniegu brakuje nawet w Alpach, trzeba myśleć o nowych kierunkach narciarskich. Warto wziąć pod uwagę kraje mniej oczywiste, takie które do tej  pory z nartami wcale się nie kojarzyły. W Gruzji czy Iranie znajdziemy trasy zjazdowe położone na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. Warunki śniegowe są dobre, infrastruktura przygotowana. Nic tylko korzystać! Dodatkowo, wypad narciarski połączyć można ze zwiedzaniem. Oto przykładowa oferta: Narty w Gruzji, narciarski kurort Gudauri.

Gruzja

Chyba jako jedyna z wymienionej trójki państw zdołała przebić się do świadomości Polaków. Kilka lat temu napisałem pierwszy artykuł na ten temat. Do tej pory zorganizowaliśmy już sporo wyjazdów narciarskich w pasmo Wielkiego Kaukazu. W Gruzji są trzy kurorty: Gudauri, Bakuriani i Mestia, ale realnie, jak na razie, liczy się tylko ten pierwszy. Położony najbliżej stołecznego Tbilisi (tu jest lotnisko) posiada też najlepsze warunki. Najwyższy punkt trasy zjazdowej znajduje się na wysokości 3250 m n.p.m. Śnieg leży tu od grudnia do kwietnia. Zaspy po pas widziałem też na początku maja.

Gruzja, Gudauri

Gruzja, Gudauri

W ciągu kilku ostatnich lat powstały dobre hotele, dysponujące krytymi basenami i saunami. Jest też trochę mniejszych, bardziej ekonomicznych obiektów. Zaskoczeniem może być fakt, że w sezonie w Gudauri ciężko o wolne miejsca. Rezerwacje, szczególnie dla grup, należy robić z dużym wyprzedzeniem. Poza tym wcale nie jest tanio. Lepsze hotele mocno trzymają cenę. Nowoczesne wyciągi wykonała austriacko-szwajcarska firma Doppelmayer.

Długość tras zjazdowych to ponad 57 km, a średnia pokrywa śnieżna — 2,5 m. Najniższy punkt trasy narciarskiej leży na wysokości 2050 m n.p.m.

W Gudauri jest specjalny stok dla amatorów jazdy ekstremalnej, tzw. free-ride, a poszukiwacze jeszcze mocniejszych wrażeń mają możliwość uprawiania narciarstwa z helikoptera.

Dzięki bezpośrednim połączeniom lotniczym z Warszawy do Tbilisi łatwo dostać się do Gruzji. Przelot zajmuje nieco ponad 3 godziny, a zimą bilety są tańsze. Z lotniska do Gudauri jest 120 km. Najlepszym rozwiązaniem jest połączenie wyjazdu narciarskiego ze zwiedzaniem, a przynajmniej z degustacją miejscowej kuchni i wina.

Więcej na ten temat w artykule: Narty w Gruzji.

Iran

W górach Alborz znajdują się dwa największe kurorty – Dizin i Szemszak. Blisko Teheranu, ledwie o godzinę jazdy samochodem.

Dizin leży na wysokości 2650 m n.p.m., a najwyższy punkt trasy sięga 3600 m n.p.m.! To największy irański kurort narciarski, polecany głównie dla początkujących i mniej zaawansowanych narciarzy i snowboardzistów oraz dla rodzin z dziećmi.

Iran, Dizin

Iran, Dizin

Kolejny kurort, Szemszak, ma trasy ulokowane na wysokości od 2550 do 3050 m n.p.m. Ze względu strome stoki polecany jest dla zaawansowanych narciarzy.

Dokładne omówienie tego tematu znajduje się w artykule Dominiki Klimowicz: Na narty do… Iranu.

Armenia

Kraj w Polsce mało znany; jeździ tam niewielu turystów. Szkoda, bo jest nie mniej atrakcyjny niż sąsiednia Gruzja. Wspaniałe zabytki, piękne góry, dobra kuchnia i wyjątkowe trunki. Z tych powodów Armenia jest bardzo atrakcyjnym celem wycieczki objazdowej. O turystycznych atrakcjach Armenii pisałem już na tym blogu. Zobacz.

Ze względu na ukształtowanie powierzchni (40 proc. obszaru leży na wysokości powyżej 2 tys. m n.p.m.!) Armenia ma też dobre warunki narciarskie. Najbardziej znany jest Tsakhkadzor, ośrodek wzniesiony w latach 80. XX wieku jako miejsce treningów radzieckiej kadry olimpijskiej. Szeroki przekrój tras daje możliwość uprawiania narciarstwa zjazdowego od osób stawiających pierwsze kroki po zaawansowanych adeptów białego szaleństwa. Sezon trwa od połowy grudnia do połowy marca. Tsakhkadzor znajduje się w odległości 55 km od stołecznego Erywania i międzynarodowego lotniska. Wyciągi zostały wyprodukowane i są obsługiwane przez włoską firmę Leitner. W sumie mają ponad 6 km długości i są w stanie przewieźć prawie 5 tys. pasażerów w ciągu godziny. Trasy rozciągają się od wysokości 1966 m do 2819 m n.p.m. I całkowita długość wynosi 27 km. Tsakhkadzor jest znacznie tańszym ośrodkiem od gruzińskiego Gudauri. Pamiętać należy tylko, że w okresie Nowego Roku i prawosławnych Świąt Bożego Naradzenia, czyli do połowy stycznia jest mocno zatłoczony. Więcej na ten temat tu: Narty w Armenii.

Armenia, mapa tras narciarskich w

Armenia, mapa tras narciarskich w Tsakhkadzor

Inne kierunki

Narciarze i snowboardziści mogą wziąć pod uwagę również Bałkany. Z zimowej olimpiady 1984 roku pamiętamy Sarajewo w dzisiejszej Bośni i Hercegowinie. Funkcjonują tam dwa w ośrodki narciarskie: Bjelasnica i Jahorina. Zimą w Bośni są większe szanse na śnieg niż w Polsce. Na narty można wybrać się też np. do Rumunii i Serbii. W tej ostatniej prym wiedzie duży i dobrze wyposażony kurort Kopaonik.

W ostatnich latach polska turystyka podlega istotnym zmianom. Na popularności zyskują nowe kierunki, do tej pory nieobecne w ofercie biur podróży. Mam wrażenie, że podobny proces dotyczy również zimowego wypoczynku. Być może w krajach tych nie znajdziemy tak dobrych warunków jak w Dolomitach, ale niosą one ze sobą powiew świeżości i odrobinę egzotyki. Warto przyjrzeć się im bliżej.

Zapisz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén