Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: oferty last minute

Droższe last minute

Od jednego z internetowych biur podróży dostałem maila z reklamą „najlepszych ofert na rodzinne wakacje”. Cóż tam mamy? Grecja od 1899 zł za osobę, Turcja 1901, Bułgaria 2073… Tanio nie jest. Mam wrażenie, że tanio już było. W poprzednich latach.

Jeśli chodzi o masowy wypoczynek, to każdego roku najwyższe ceny zaczynają się od przełom lipca i sierpnia. Kto może i chciałby zaoszczędzić, powinien wybierać wakacje poza ścisłym sezonem, w maju, czerwcu lub wrześniu. Mniejszy tłok i ceny przyjemniejsze.

Ale w tym roku sierpień wygląda na szczególnie drogi. Zresztą i lipiec nie był lepszy (z wyjątkiem samego początku wakacji). Zwłaszcza w ofertach kupowanych w ostatniej chwili. Taki paradoks, last minute jest droższe niż zwykłe oferty. Klienci są zaskoczeni. Wielu czekało do końca w nadziei, że znajdzie się coś taniego. Wielu się nie doczekało. Rezygnują więc z wakacyjnego wyjazdu.

wakacje_lastminute2013_krzysztofmatys

Turystom życzę, żeby nie było tak jak na tym rysunku!

Dla klientów taka sytuacja nie jest niczym przyjemnym. Przeciwnego zdania są organizatorzy wakacyjnych wyjazdów. Wygląda na to, że wreszcie po latach niemądrej konkurencji cenowej, która niejedno biuro doprowadziła do upadku, wreszcie sprzedają swoje produkty w satysfakcjonujących cenach. To znaczy takich, które przynajmniej nie są poniżej kosztów. Skąd ta zmiana? Z ostrożności. Po słabej sprzedaży w poprzednim okresie biura zarezerwowały mniej miejsc. Nie sprzedają już na siłę i za wszelką cenę. To dobra tendencja. W takiej sytuacji rynek się stabilizuje, a turyści mniej ryzykują, że ich biuro zbankrutuje.

Przez lata naszym rynkiem rządziła cena. Część turystów przyzwyczaiła się do ofert lat minute. Zaczęto traktować je jak coś standardowego. Po co płacić 2 tys. za osobę, jeśli można 1199 zł?! Niektóre biura wymyślały „cuda” by sprostać tym wymaganiom. Nie płaciły kontrahentom, robiły różne przekręty, szukały zewnętrznego finansowania lub bankrutowały. Teraz jest szansa, że sytuacja oprze się o rzeczywistą ekonomię.

Oczywiście trzeba poczekać na podsumowanie sezonu. Zobaczymy jak rzecz wygląda, kiedy będziemy mieć wyniki sprzedażowe za sierpień i wrzesień. A ostatecznie dopiero w następnym roku, kiedy biura ogłoszą całoroczne raporty. Ale już teraz wygląda na to, że przynajmniej u części organizatorów może to być dobry sezon. Wbrew wszystkim gazetowym publikacjom straszącym falą bankructw. Przez całą wiosnę i wczesne lat mieliśmy istny medialny front skierowany przeciwko branży turystycznej. Dziennikarze mieli używanie. Ciekawe co napiszą jesienią.

Zobacz też: Wakacje all inclusive.

First czy last minute?

„Nie wierz biurom i jak najdłużej zwlekaj z wykupieniem wakacyjnej wycieczki”*. Tak zaczyna się kolejny artykuł gazety, której swego czasu przyznałem tytuł mistrza w kategorii: pisanie bzdur o turystyce. Dlaczego? Otóż Dziennik Gazeta Prawna od dłuższego czasu, systematycznie, publikuje materiały zawierające wątpliwej jakości tezy.

   

Problemy są dwa.

 

Po pierwsze, zdarzało się Dziennikowi, z pewnością właściwą nieomylnym, przedstawiać prognozy, które później się nie sprawdzały. Konkretne przykłady znajdziecie tu:

 

„Czerwcowe wyprzedaże” >>>
”Wakacje tańsze czy droższe” >>>

 

Bardzo ciekawa może być szczegółowa analiza tych artykułów. Już pobieżna lektura pokazuje, że w kolejnych, następujących po sobie tekstach pojawiają się niespójne, a nawet sprzeczne tezy. Jeszcze kilka lat takiej praktyki i będzie można napisać monografię tego zjawiska. Byłaby zajmującą lekturą dla studentów dwóch kierunków, turystki i dziennikarstwa.

 

Po drugie, jest to bardzo wpływowe medium. Przedstawione tam informacje szybko powtarzane są przez inne nośniki. Bez żadnego merytorycznego komentarza, pojawiły się dziś w radiowej Trójce (w prestiżowym Informatorze Ekonomicznym!). Wpływ takiego artykuły na rynek, może więc, być bardzo duży.

 

A teraz odnieśmy się do meritum dzisiejszego artykułu z Dziennika.

 

Część zawartych tu informacji jest oczywiście prawdziwych i godnych uwagi. Nie ma co z nimi dyskutować. Rzecz jasna, w tym roku jest drożej (wiadomo dlaczego, ceny walut obcych i paliwa lotniczego oraz rosnący fiskalizm w krajach południowej Europy). Nikt też nie powinien chyba mieć wątpliwości, że rok ten wymaga dużej ostrożności. Może to być trudny czas dla biur podróży i klienci powinni z dużą świadomością wybierać ofertę. Zgadzam się z autorem artykułu. Pisałem o tym zresztą już miesiąc temu (Turystyka 2012).

 

Ale są też rzeczy kontrowersyjne.

 

Na pewno będzie taniej! Tak twierdzi gazeta. Otóż ja nie mam tej pewności. Dużo zależy od trudnych do przewidzenia okoliczności. Nie wiemy jaki będzie kurs euro w lipcu. Jeśli taki jak dziś, to taniej nie będzie! Nawet w last minute. Dlaczego?

 

Ponieważ niższe ceny oznaczałyby bankructwa biur. Cena wycieczki nie bierze się z sufitu. Touroperator nie ma 100, 50 czy chociażby 20 proc. marży. Nie może zbyt mocno obniżać ceny, ponieważ nie ma z czego. Jeśli będzie mały popyt, to biura będą redukowały ofertę. Będą odwoływały samoloty i rezerwacje w hotelach. Lepiej sprzedać mniej, ale nie dokładać do biznesu.

 

Dzisiaj, w first minute, da się znaleźć atrakcyjne oferty, w naprawdę dobrych cenach. I bardzo ważna rzecz: jest to niewielka, ograniczona pula! To znaczy, że organizator ma np. 100 pokoi do sprzedania w konkretnym hotelu na konkretny lipcowy termin. Dziś, w first minute, w najniższej cenie (czasami poniżej kosztów), sprzeda tylko 10 pokoi. Zrobi tak dla reklamy i prestiżu. Resztę będzie chciał sprzedać drożej.

Ciekawe są przykładowe ceny, zamieszczone w artykule. Zrobiono tam zestawienie rezerwacji zrobionych w styczniu i dotyczących tygodniowych wyjazdów pod koniec czerwca. Zdaniem Dziennika, latem 2012 r., 3-gwiadkowy hotel na Krecie, w opcji all inclusive kosztuje 1905 zł. Żeby to sprawdzić, wystarczy do systemu rezerwacyjnego, na którym pracują agenci, wpisać zapytanie. Co uzyskałem? Najtańsza oferta w drugiej połowie czerwca to koszt 1599 zł za osobę (300 zł taniej niż podaje gazeta!), a w lipcu (szczyt sezonu) 1669. Za 1649 można już mieć cztery gwiazdki. Jeśli utrzymają się wysokie ceny walut i takie koszty paliwa, taniej nie da się tego kupić! Wygląda na to, że klienci to rozumieją, ponieważ w biurze mamy urwanie głowy. First minute cieszy się dużą popularnością.
……………………………………….

Najlepsze wakacyjne oferty: Wakacje-hity.pl

*Patrycja Otto: Te wakacje będą o połowę droższe od zeszłorocznych, „Dziennik Gazeta Prawna”, 4 stycznia 2012, s. A7.

 

Polecam też artykuł: „Drogie last minute”

Drogie last minute

Tego lata, last minute nie jest tanie! Jest drożej niż w normalnej, standardowej ofercie! Wiele osób jest tym mocno zaskoczonych. Niektórzy mają do nas pretensje, a są i tacy klienci, którzy w niewybrednych słowach komentują taką sytuację. Wzięli już urlopy i, w ciemno, do ostatniej chwili, czekali na lasty. Tymczasem taniej by było, gdyby zarezerwowali coś z przynajmniej tygodniowym wyprzedzeniem. A jeszcze lepiej miesiąc temu.

 

 

Dziś rano, do naszego biura, mailem przyszła oferta od jednego z organizatorów. Turcja, hotel kategorii 4*, all inclusive, wylot za 10 dni, cena: 1599 zł! To hit! Od wielu dni nie ma tak dobrych cen. Wywieszamy na witrynie. Za dwie godziny już nieaktualne. Organizator podniósł cenę o 200 zł. Dlaczego tak? Ponieważ ofert jest mało, i tak się sprzeda. Biuro, na bieżąco, z godziny na godzinę analizuje rynek. Widzi jak jest sytuacja i reaguje. Podnosi cenę. 1799 zł to i tak tanio!  Na najbliższe 5 dni, tydzień w Turcji z all inclusive, to koszt rzędu 2200-2500 zł za hotele 3*.

 

Każdego dnia, wielokrotnie porównujemy oferty niemal wszystkich polskich, dużych touroperatorów. Z racji położenia naszego biura, chodzi o wyloty z Warszawy. W nieco lepszej sytuacji są klienci ze Śląska, z Wybrzeża; wycieczki z tamtych lotnisk zazwyczaj są nieco tańsze i nie znikają tak szybko. Bo, np. turysta z Wrocławia może skorzystać również z wylotów z Katowic i Krakowa, a nawet Poznania. Dla klientów z Białegostoku w grę wchodzi tylko Warszawa, a tu propozycje są najbardziej przebrane.

 

Chętnych jest sporo. Przychodzą do biura, pytają. Wiadomo, jak to w sezonie. Hasło wywoławcze: „last minute”. Już w drzwiach informują, że chcą taką ofertę. Tak, jakby biura dzieliły wakacje na jakieś kategorie, albo jakby na samo hasło robiło się taniej. Sprzedawcy porównują to, co jest i polecają klientom najkorzystniejsze oferty. Czy się to nazywa tak, czy inaczej, to nie ma znaczenia.

 

Sukcesy dzisiejszego dnia, czyli to, co udało nam się sprzedać w naprawdę atrakcyjnych cenach:

– Turcja, all inclusive, hotel 3*+ , 7 dni, wylot za tydzień = 1827 zł,

– Bułgaria, śniadania, hotel 4*, 7 dni, wylot za 11 dni = 1450 zł.

Nie mamy tak dobrych ofert na wyloty jutro czy pojutrze. Nikt nie ma!

 

Wchodzi para. Szukają czegoś na podróż poślubną. Nie chcieli rezerwować wcześniej, liczyli na fajne lasty. Pytają o wyloty w ciągu najbliższych dwóch dni. Proszę bardzo: najtańsza Bułgaria, hotel 3*, cena: 2299 zł za osobę (śniadania i obiadokolacje). A ze wszystkich kierunków, najtańsza oferta, to Grecja 2* ze śniadaniami: 1299 zł! Gdyby mogli wylecieć za tydzień lub dwa, znaleźlibyśmy coś bardziej atrakcyjnego!

 

Przykłady. Ceny z dzisiejszego dnia. Kreta, 7 dni, all inclusive:

– przyzwoity hotel 4*, wylot 24 lipca = 2700 zł; wylot 7 sierpnia = 2400 zł;

– dobry hotel 5*, wylot 24 lipca = 4300 zł; wylot 7 sierpnia = 3700 zł.

 

Średnio, tegoroczne wakacje, kupowane na kilka dni przed wyjazdem, są o 200-300 zł droższe.

 

Nijak ma się to do prasowych publikacji sprzed kilku miesięcy, które polecały turystom czekanie na last minute. Miało być taniej… Tymczasem w branży wiedzieliśmy, że będzie drożej. (O czym zresztą pisałem, uprzedzałem, chciałem dobrze >>>) Dlaczego drożej? Ponieważ biura zredukowały ilość ofert. Po słabej zimowej i wiosennej sprzedaży first minute, w obawie, że zostaną z wieloma niesprzedanymi miejscami, touroperatorzy anulowali wcześniej zarezerwowane hotele i przeloty. Wyszli ze słusznego założenia, że lepiej sprzedać mniej, ale bez ryzyka i za wyższą cenę.

 

Rady na ten sezon (do końca sierpnia):

  • Jeśli to możliwe, to dostosować urlop do sytuacji na rynku, tzn. najpierw znaleźć ciekawą ofertę, a dopiero później, w oparciu o ten termin, rezerwować wolne w pracy.
  • Nie zwlekać. Im wcześniej rezerwujesz, tym mniej płacisz (i masz większy wybór!).
  • Nie zwlekać (po raz drugi). Jak już znajdziecie coś ciekawego, bierzcie. Nie liczcie, że będzie taniej. Nie będzie!

    Udanych wakacji!

PS. Wrzesień będzie tańszy.

Najwięcej wakacyjnych ofert: Wakacje-Hity.pl

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén