W Armenii, w pochodzącym z X wieku klasztorze, przysłuchiwałem się jak miejscowy przewodnik opowiadał o tajemniczym, nie do końca
jeszcze zbadanym czerwonym barwniku. Podobno pozyskiwano go z larw owada żyjącego w Dolinie Ararackiej. Wykorzystywany był do barwienia tkanin, dywanów, a nawet kamieni. Staliśmy przed jednym z nich – kuty w kamieniu krzyż, a na nim Chrystus. Chaczkary to esencja ormiańskości, są ich tysiące, ale ten jest wyjątkowy, z wyobrażeniem Odkupiciela (Amenapyrkicz). A do tego pokolorowany. W łagodnym odcieniu czerwieni.
Zachodnia wycieczka słuchała z zainteresowaniem. Cóż to za szczególny i tajemniczy barwnik? Tak trwały! Krzyż wykuto w XIII wieku. Narażony na deszcz, śnieg i wiatr zachował swój oryginalny kolor.
To kwas karminowy, czyli koszenila (ormiański wortan karmir). Dobrze u nas znana. Przed wiekami Polska była światowym potentatem w produkcji tego towaru. Trafiał głównie na południe i zachód Europy, ale też daleko na wschód, do Armenii, Turcji, Afganistanu i Chin! Znalazło to odbicie w łacińskiej nazwie owada, z którego pozyskiwano czerwony proszek – to czerwiec polski (Porphyrophora polonica). Pluskwiak żył na rozległych terytoriach Europy i Azji. Nazwę otrzymał ze względu na to, że z Polską kojarzył się najbardziej.
Kres eksportowej świetności przyszedł wraz z odkryciem obu Ameryk. W Europie pojawił się podobny barwnik, otrzymywany z larw żyjących na opuncjach (czerwiec kaktusowy). Najpierw importowano go z Meksyku, później uruchomiono produkcję na terenie Wysp Kanaryjskich. W XIX wieku zaczęto dodawać go do żywności. Trwa to do dziś. Koszenilę ukrytą pod symbolem E120 znajdziemy na przykład w jogurtach, napojach i słodyczach. Powszechnie używana jest też w przemyśle kosmetycznym.
Nazwa miesiąca pochodzi właśnie od tego owada! Czerwiec od pluskwiaka! W dawnej Polsce w tym okresie były ważne żniwa. Kokony z
larwami należało zebrać do nocy świętojańskiej. Chwilę później owady przekształcały się w imago i wylatywały. Koszenila, obok zboża i drewna, była jednym z głównych towarów eksportowych I Rzeczpospolitej. Ważna dla gospodarki kraju.
W dawnej Polsce bezgłowe larwy pospołu nazywano czerwem. Jak pisał znany przyrodnik Antoni Waga (1799-1890): Wyraz czerw znaczył w ogólności robaki…. Terminem tym określa się również larwy pszczół. Dlatego, szczególnie w dawnej etymologii (np. u Brücknera) znajdujemy wyjaśnienie jakoby nazwa miesiąca pochodziła od pszczelej młodzieży. Tymczasem historia jest znacznie starsza. I chyba ciekawsza.
Zobacz też artykuł o klasztorze, w którym znajduje się opisany wyżej chaczkar Amenapyrkicz: Sanahin i Hachpat.
~Morgana
Swoją drogą zastanawiające jak pozyskiwali tak duże ilości tych larw czy zbierali w naturze czy były jakieś hodowle? Teraz prawie sie ich nie spotyka ,dawno widziałam są bardzo maleńkie,intensywnie czerwone
~Mariusz
Larwy żyjące na liściach opuncji używa się w Peru. Po hiszpańsku „cochinilla”, czyli podobnie do koszenila. Ta historia bardzo mi się przyda!
~Tomek
Niesamowite. Czerwiec od larwy owada. To wciąż przynosi na myśl fakt, jak bardzo ważny był świat natury kiedyś, to dzięki niemu ustalały się gospodarki świata. A teraz tak niszczeje.
~Blondynka na językach
No i to jest właśnie niesamowicie przykre. A najgorsze, że on nie niszczeje sam z siebie, ale my go niszczymy. Nie mówię ja, czy Ty, ale niestety… człowiek…
~Poznaj Polskę
Nie do wiary, że ten barwnik (koszenila) używany jest obecnie w produkcji słodyczy i napojów dla dzieci. O zgrozo.