Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Polacy na Litwie

Tekst, który zamieszczam niżej, napisałem ponad 3 tygodnie temu. Zrobiłem to zdumiony niemal zupełnym brakiem reakcji, i polskich polityków, i mediów, na decyzję litewskiego Sejmu w sprawie pisowni polskich nazwisk. Tekst był gotowy rano, w sobotę 10 kwietnia. Nie zamieściłem go ze względu na wiadome wydarzenia. Tym bardziej, że dotyczyło to też trochę prezydenta Kaczyńskiego. Posłowie litewscy zagłosowali w ten sposób w dniu wizyty polskiego prezydenta w Wilnie. Gest, policzek, upokorzenie, bezsilność?

Publikuję ten artykuł dziś, pod wpływem kolejnych informacji z Litwy. Oto dyrektor firmy przewozowej jest karany za to, że na tabliczkach autobusów obok nazw litewskich używa również nazw miejscowości w języku polskim. Podobnie, Inspekcja Języka Urzędowego, grzywną ukarała dyrektora administracji samorządu solecznickiego za polskie nazwy ulic, jakie pojawiły się na prywatnych domach w jego regionie.

Polecam, zaglądajcie czasem na stronę Kuriera Wileńskiego.
A oto tekst z 10 kwietnia.

Litewskie problemy

Lubię jeździć na Litwę. I nie tylko ja! To jedno z bardziej popularnych miejsc dla zorganizowanych i indywidualnych wycieczek. Nasze biuro obsługuje grupy z całej Polski – firmy, urzędy, szkoły, sympozja, konferencje, itd. Jest spore zainteresowanie. Z rozkoszą przesiadujemy w tamtejszych saunach. Zachwycamy się miejscową kuchnią. Niejeden turystyczny obiekt funkcjonuje dzięki przybyszom zza zachodniej granicy.

Ale w tej pięknej sytuacji jest jeden zgrzyt. Dotyczy trudnej sytuacji naszych rodaków na Litwie. Niestety, najczęściej, przypominamy sobie o tym dopiero jadąc tam z wycieczką. Niemal bez echa w polskich mediach przeszła ostatnia decyzja Sejmu w Wilnie. Posłowie zadecydowali, że polskie nazwiska na Litwie nadal trzeba będzie zapisywać po litewsku. Tym samym, po raz kolejny, zignorowano zupełnie polsko-litewski traktat z 1994 roku.

Zdumiewa mnie:

• Milczenie polskich mediów i środowisk opiniotwórczych.
• To, że sytuacja naszych rodaków na Białorusi zajmuje mnóstwo uwagi, a na Litwie już nie.
• Bezsilność polskiego rządu. Wiem, wiem, w tym przypadku to demokratyczna decyzja Sejmu niezależnego kraju. Ale Polacy na Litwie od lat mają poczucie dyskryminacji (pisownia nazwisk i miejscowości, problemy z odzyskiwaniem nieruchomości…), a nasze władze uzyskują tylko kolejne obietnice unormowania sytuacji.

Nie obchodzi nas to czy nie jest „po politycznej linii”? A może po prostu nic o tym nie wiemy?

Nie mam rodziny na Litwie, ani nieruchomości, które chciałbym odzyskać. Nie piszę tego we własnym interesie. W czyim więc? Paradoksalnie, myślę, że przede wszystkim w interesie Litwy. Na razie zwycięża tam nacjonalistyczna retoryka. To coś zupełnie z innej epoki, całkowicie antyeuropejskie, coś co  Litwie może tylko zaszkodzić.

Daleki jestem od jakichkolwiek nacjonalistycznych poglądów. W całej sytuacji chodzi nie tylko o to, że to Polacy. Jesteśmy w Unii Europejskiej (my i Litwini!), to do czegoś zobowiązuje, trzymajmy standardy!

Rzecz jasna, świadom jestem historycznych zaszłości. Wiem jak w Wilnie i Kownie pamięta się dwudziestolecie międzywojenne. Przegłosowując tak restrykcyjną ustawę posłowie zasłaniają się troską o język litewski i obawą przed powtórną polonizacją.

Jak na dłoni widać, że same spotkania prezydentów i ministrów nie wystarczą. W sprawie pisowni nazwisk litewski rząd miał dobre chęci, ale Sejm odrzucił te propozycje i przyjął własny projekt. Nawet koalicyjni posłowie głosowali przeciwko swojemu rządowi. Pod presją wyborców. A wszystko to w dniu wizyty w Wilnie polskiego prezydenta! Może więc trzeba pomyśleć o jakimś dużym, mądrym, programie edukacyjnym? O wspólnych przedsięwzięciach młodzieży, studentów…?

Lubię Litwę i lubię Litwinów. Cieszą się, że blisko mojego Białegostoku jest tak atrakcyjnie turystycznie miejsce!

Wychowałem się na podlaskiej wsi. Kiedyś, dawno temu, w czasie Rzeczpospolitej Obojga Narodów, był to już teren Wielkiego Księstwa Litewskiego. Do granicy z Koroną Polską było kilka kilometrów. Jakby nie patrzeć, jestem więc też trochę Litwinem.

Poprzednie

Pierwszy maja, dzień hultaja

Następne

Sprawiedliwy Handel

Komentarz: 1

  1. ~asdy

    Ma Pan rację, to jest „nie po linii” a dlaczego? Bo naszych opiniotwórczym środowiskom, troska o los rodaków na Litwie pachnie zapędami nacjonalistycznymi. Nacjonalizm to teraz taka wiedźma, która straszy się dosłownie wszystkich. A cierpią na tym niewinni…

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén