Z przyjemnością obejrzałem pokazane na Onecie zdjęcia z wizyty premiera w Indiach. Z przyjemnością ponieważ lubię Indie, bywałem tam i rozpoznaję te miejsca. Szczególnie chciałbym zwrócić uwagę na jedną z fotografii. Premier z małżonką maszerują na bosaka! (zobacz)Towarzysząca im świta też. Wszyscy idą z godnością. Choć na zdjęciu niewiele więcej widać, to myślę, że może to być tylko jedno miejsce. Raj Ghat – tu gdzie skremowano Mahatmę Ghandiego. To punkt obowiązkowy wszystkich oficjalnych delegacji, ale i wycieczek odwiedzających Delhi. Na miejscu, gdzie stanął stos kremacyjny Ghandiego, płonie wieczny ogień. Aby tam podejść trzeba zdjąć buty. Z szacunku. Podobnie jak w hinduskiej świątyni. To urocza fotografia. Będzie jedną z tych, którą zapamiętam na dłużej. Premier, osoba manifestująca cały autorytet państwa, bez butów! Z szacunku dla świętości, dla innej kultury, dla innego kraju. Brawo! A do tego jakoś tak całkiem ładnie wyglądają. Naturalnie, bez zbędnego nadęcia. Oj nie każdego polityka jestem sobie w stanie wyobrazić w takiej sytuacji.

 

Dziennikarze powszechnie chwalą pomysł tej wizyty. Dziś już wielu rozumie, że Indie to przyszłość. Wcześniej, w Polsce, mieliśmy tendencję do lekceważenia tego kraju i całego subkontynentu. Dominowało przekonanie, że tam tylko bieda i święte krowy. Tymczasem Indie rozwinęły się w stopniu nieprawdopodobnym. Poszły inną drogą niż Chiny. Zainwestowały nie w tanią produkcję, beton i stal, ale w najnowsze technologie. A to, co w Indiach zrobiono ze szkolnictwem wyższym, dziś już jest niedościgłym wzorem dla polskich uczelni. Kto nie wierzy, niech trochę poczyta. Warto! Dla niektórych mogą to być mocno zaskakujące informacje. Trochę już o tym pisałem, np. tu >>>

 

Powodów by pojechać z polityczną wizytą do Indii jest więcej. Indie są fascynujące. Od starożytności po dziś, od religii i filozofii po najnowszą informatykę – w obu dziedzinach Hindusi dziś wiodą prym. Pierwszy z brzegu pomysł: Indie mają gigantyczny przyrost naturalny, każdego roku przybywa kilkadziesiąt milionów obywateli. Można sprawdzić jak to robią, zastosować i zażegnać kryzys demograficzny w Polsce. A jak się uda osiągnąć wskaźnik indyjski, będziemy mocarstwem J