Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

W Kairze

Przylecieliśmy. Najtrudniejszy był pierwszy tydzień. Nie wiedzieliśmy co i gdzie jeść, więc chodziliśmy głodni. Pamiętam wędrówkę po dzielnicy w poszukiwaniu czegoś mogłoby zaspokoić nasz głód. Próba zakończyła się dość mizernie. Udało nam się kupić sok w kartonie i jakieś cienkie placki w worku foliowym. Były suche i niesmaczne. Nigdzie nie widzieliśmy sklepu w naszym rozumieniu. Tylko jakieś stragany i budki. Z ciekawością patrzyliśmy na brązowo-szare, okrągłe przedmioty wyłożone na chodniku. Tuż przy ruchliwej jezdni. Zastanawialiśmy się co to może być. Wyglądało tak, jakby ktoś to sprzedawał. Ale po co, do czego to mogło służyć? Po kilku dniach już wiedzieliśmy, że ten widok będzie nam towarzyszył do końca pobytu w Kairze. Był tak powszedni. W każdej dzielnicy i na każdej ulicy. Nawet w samym centrum, na Midan Tahrir, tuż obok Muzeum Kairskiego. W końcu dowiedzieliśmy co to jest. To chleb! Razowy, z otrębami. Ale jeszcze baliśmy się spróbować. Bo jak można kupić chleb leżący na brudnym chodniku, na który kopcą setki przestarzałych samochodów?! Pamiętam jak Magda powiedział mi, że nigdy tego do ust nie weźmie. Ale po pewnym czasie jedliśmy ten chleb ze smakiem. Bardzo dobry. Tylko piasek trochę chrzęścił między zębami.


Dostawca chleba w Kairze

Dostawca chleba w Kairze. Zdjęcie zrobiłem w 1999 roku.

Później śmialiśmy się z tego wielokrotnie. Sami nie mogliśmy się nadziwić temu, jak bardzo byliśmy nieprzygotowani do spotkania z Egiptem (zobacz: Egipt po raz pierwszy). Wszystkiego musieliśmy się nauczyć na własnej skórze. Nie mieliśmy przewodnika. Nikogo, kto coś tam by nam pokazał, powiedział i wprowadził w temat. Dopiero za jakiś czas, kiedy poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy się z miejscowymi, kiedy zebraliśmy się w paczkę, wszyscy polscy stypendyści, było łatwiej.

 

Zamieszkaliśmy w nowoczesnej dzielnicy Kairu. Tu już były sklepy. Z tym, że nasze rządowe stypendium ledwie wystarczało na opłacenie pokoju i najskromniejsze, egipskie jedzenie. Żywność w naszym europejskim znaczeniu była droga. Żółty ser był rarytasem. Znacznie później, kiedy już zacząłem dorabiać oprowadzając turystów, stać nas było na to aby raz w tygodniu pójść do Pizza Hut. To było przedziwne doświadczenie. Jak wizyta w innym świecie. Siedzieliśmy za szybą i patrzyliśmy na zaglądających nam w oczy Egipcjan. Dla ogromnej większości z nich była to granica nie do przekroczenia. Nigdy w życiu nie wejdą do takiej restauracji. Nie stać ich na to. Jedzą coś zupełnie innego, w innym otoczeniu i za inne pieniądze.

 

Jeść razem z nimi, mieszkać, itd. to jedyny sposób by tak naprawdę poznać kraj. Nie da się tego zrobić z poziomu dobrego hotelu, w strzeżonym przez policję kurorcie. Nie uda się też to za szyby klimatyzowanego autokaru. Bardzo często turyści przyjeżdżający na pół dnia do Kairu mają tylko jedno wrażenie: brud i bieda. Wystawiają miastu jak najgorszą opinię. Jest to opinia powierzchowna i niesprawiedliwa. Poznanie czegokolwiek musi być powiązane z wysiłkiem. Natomiast komentarz za szyby autokaru jest zbyt łatwy, nie dotyka sedna tematu. Zobacz też: Oswajanie Egiptu.

 

No właśnie, jak przemieszczać się po Kairze? W końcu to dwudziestomilionowe miasto. Wszędzie jest daleko. Jest tam

Golibroda w Starym Kairze

Golibroda w Starym Kairze. Zdjęcie z 1999 roku.

bardzo dobrze działające metro, ale ma tylko kilka linii. Co ciekawe, są oddzielne wagony dla podróżujących samotnie kobiet. Kiedyś przez pomyłkę wsiadłem do takiego. Było wesoło. Na szczęście Egipcjanki potraktowały mnie przyjaźnie, z uśmiechem. A nie zawsze można na to liczyć! Kobiety zdecydowanie bronią tu swojej nietykalności. Właściwie to powinny mnie wyzywać, opluć i zawstydzonego wyrzucić jak tylko drzwi wagonika by się otworzyły. Szedłbym wtedy po peronie z piętnem podejrzanego o molestowanie seksualne. Zobacz też: Kobieta w Egipcie.

 

Jako obcokrajowiec mogłem liczyć nie tylko na pewną dozę wyrozumiałości, ale też na nietypowe zachowania miejscowych kobiet. Miałem wtedy długie włosy. Świadomy tego, jak dziwnie wygląda tu mężczyzna z taką fryzurą, raczej się z tym nie afiszowałem. Nosiłem je związane. Ledwie kilka razy wyszedłem na ulicę z rozpuszczonymi. No i muszę powiedzieć, że było to bardzo ciekawe doświadczenie. Już nigdy więcej nie wzbudzałem takiego zainteresowania u kobiet. W jawny sposób podrywały mnie na ulicy. Rzecz tu niewyobrażalna. Kobiecie nie wolno! A jednak się działo. Z powodu długich i rozpuszczonych włosów! Dlaczego?

 

W starożytnym Egipcie rozpuszczone włosy były wyraźnym erotycznym sygnałem. W pewnych okresach, kiedy modne były peruki również one spełniały tę rolę. Zachował się tekst, w którym jedno z pary kochanków mówi do drugiego: „Włóż perukę, spędzimy godzinkę w łóżku”. Minęło kilka tysięcy lat, a znaczenie tego symbolu przetrwało! Nie chcę przez to powiedzieć, że dziś Egipcjanki wieczorami obowiązkowo wkładają peruki. Ale rozpuszczone włosy u kobiety, to wyraźny znak dla mężczyzny, który zachęcony takim widokiem może przystąpić do działania. I zdarza się, że przystępuje. Kiedy widzi na ulicy zabłąkaną, samotną turystykę z bardzo wyzywającą fryzurą.

Autorskie biuro podróży Krzysztof Matys Travel

Poprzednie

Egipt po raz pierwszy

Następne

Romans wyjazdowy

Komentarzy: 4

  1. ~Arxt

    A podrywali cię arabusy? Tych egipcjan i innego arabskiego dziadostwa jest w Europie zachodniej od groma. Kulturalny człowiek, przebywając w ich „towarzystwie” męczy się okropnie. A oni, w większości starają się oszukać te „białe świnie” i „niewierne psy”, bo za oszukanie niewiernego, mają jakieś punkty w niebie.

    • ~abc

      jestem przerażona twoim poglądem.To straszne ze jeszcze tak prymitywne istoty zyja wśród nas!!! A myślałam ze wymarły razem z mamutami.

  2. ~beczarna

    Witaj, zgadzam się z Tobą, nie można oceniać Egiptu z perspektywy hotelu. Dziwią mnie zawsze opinie typu: jak tam brudno, jaka bieda, albo komentarze, że w Tabie był tylko hotel i pustynia. Ja odwiedziłam Egipt w ubiegłym roku i byłam zachwycona jego innością od „naszego ogródka”, inną kulturą, a przede wszystkim ogromną różnorodnością. Pamiętam jak pojechaliśmy do Kairu i jakim szokiem był dla mnie widok zatłoczonych ulic, gdzie z jednej strony jechał bardzo elegancki samochód, a obok kobieta na osiołku… Dla takich kontrastów warto poznawać świat, inne kultury. Teraz wybieramy się do Taby właśnie, i nie przeraża mnie to, że nic nie ma w okolicy hotelu, tylko pustynia i brud, jak ktoś napisał na jakimś forum… ma to swój urok, widoki są niepowtarzalne, a to co w sercu zabiera się jako wspomnienia, pozostaje na zawsze…Pozdrawiam serdecznie, czekam na ciąg dalszy historii o Egipcie

  3. ~Tedd13

    Witam Ja tez byłem w Egipcie kilka razy z Taba włącznie i uwazam ze jest tam pieknie a jezeli ktos widzi tylko brub i śmieci to niech przyjedzie w Polskie Gorce lub Tatry i popatrzy jak Ci czysci Polacy umią śmiecic. Mieszkam obok drogi wzdłuz której w kazdą niedziele wracaja pseudo czyściochy i wyrzucaja smieci wzdłuz szosy bo stac ich na wille w Gorcach ale nie na 6 złotych miesiecznie bo tyle trzeba zaplacic azeby Firma wywiozła za nich śmieci Wstyd I taki jedzie do Egiptu i widzi tylko brud bo juz na popatrzenie na kulture i zabytki go nie stas .

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén