Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Betlejem

Dawno temu, kiedy byłem jeszcze dzieckiem ksiądz tłumaczył nam, że w Betlejem nie jest tak zimno jak u nas, i że to nic dziwnego, iż dziecko urodziło się i przeżyło w zwyczajnej grocie. To wszystko powinniśmy wiedzieć z lekcji geografii – i teoretycznie – wiedzieliśmy, ale wyobrazić sobie nie potrafiliśmy. Był początek lat 80., nikt z naszej klasy nigdy nie był za granicą. Nawet za tą najbliższą. A inny kontynent był równie niedostępny jak księżyc. Niby wiedzieliśmy, że coś takiego istnieje. Niby ktoś tam już poleciał, ale nadal było to jakoś mało realne. Nie wiem czy ktokolwiek z nas odważył się w ogóle pomyśleć, o tym, że chciałby tam pojechać. Ja na pewno nie! Do głowy by mi nie przyszło, że kiedyś na Bliskim Wschodzie, będę czuł się równie dobrze jak we własnym domu.

Betlejem. Grota Narodzenia

Betlejem. Grota Narodzenia

   

Z całą pewnością w czasie Świąt widok Jerozolimy będzie jednym z najczęściej pokazywanych obrazów. Dlaczego to, a nie Betlejem? Ponieważ Betlejem jest mniej malownicze. Bazylika Narodzenia z zewnątrz wygląda nijak; to po prostu kamienna ściana z małymi drzwiczkami. W środku też tak sobie. Co by tu pokazać? Zachowane fragmenty posadzki z czasów Justyniana? Medialnie to mało atrakcyjny widok. Oczywiście jest jeszcze Grota Narodzenia. Ale mała, ciemna i również niespecjalnie widowiskowa. Dlatego, jeśli już, to eksponuje się oznaczone charakterystyczną gwiazdą miejsce, gdzie Jezus miał przyjść na świat. To tego punktu chcą dotknąć pielgrzymi odwiedzający Betlejem. Na jednej z wycieczek miałem małżeństwo z siedmiomiesięczną córeczką. Dziewczynka zrobiła furorę. Chyba każdy turysta chciał zrobić z nią zdjęcie. Grała rolę małego Jezuska. (Zobacz program pielgrzymki Ziemia Święta bis).

Stara Jerozolima

Stara Jerozolima


Betlejem znaczy „dom chleba” i są jeszcze miejsca na ziemi, gdzie ma to znaczenie. W Etiopii przy każdym kościele jest betlejem, czyli mały budynek (czasem po prostu szałas), w którym przygotowuje się chleb na komunię. Ten chleb ma piękną, symboliczną wymowę. Jest na nim trzynaście krzyżyków (dwunastu apostołów plus Chrystus). W czasie mszy kapłan łamie chleb na kawałki i układa w odwrotnej kolejności, po to, by za chwilę wrócić do właściwego układu. Czyni tak by pokazać, że człowiek upadł, ale wróci do swojej prawdziwej kondycji.

Małe drzwi prowadzące do Bazyliki Narodzenia w Betlejem

 

Dzisiejsze Betlejem, miasto w Autonomii Palestyńskiej, nie jest wesołym miejscem. Od reszty Jerozolimy i lepszego świata, odgradza je mur bezpieczeństwa. Spełnia trzy funkcje. Dla Palestyńczyków jest czymś w rodzaju muru więziennego, dla Żydów zaporą chroniąca przed atakami terrorystów, a dla turystów bywa swoistą atrakcją. Będąc w Izraelu koniecznie trzeba to zobaczyć. Budowa muru oraz jego utrzymanie kosztuje ogromne pieniądze i naraża państwo na falę krytyki płynącej z całego świata. Dlatego, już ładnych kilka lat temu, powstał „ekologiczny” pomysł by zaporę tę stworzyć z odpowiedniego gatunku kaktusa.

Kaplica ormiańska w Bazylice Narodzenia

 

Betlejem pozbawione turystów wygląda jak wymarłe. Latem 2006 roku, w czasie wojny Izraela z Libanem, byliśmy wyjątkiem. Wycieczki z całego świata wystraszyły się i do tego miejsca docierali głównie Polacy. Zwiedzało się fantastycznie. Wszędzie pusto, żadnych kolejek. Kiedy jest się pilotem, przewodnikiem i przez kolejne miesiące odwiedza regularnie te same miejsca, z czasem stają się one drugim domem. W pewnym momencie złapałem się na tym, że łatwiej załatwić mi niektóre rzeczy w Betlejem niż w Białymstoku. Kiedy już tak jest, zupełnie przestajemy się bać. Bywało, że wieczorami czy w nocy było słychać strzały. To wynik politycznych sporów w łonie samych Palestyńczyków. Żeby uspokoić turystów mówiłem, że tutaj strzela się na wiwat w czasie wesela. Nigdy nic złego nam się tam nie stało.

Część katolicka w Betlejem. Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej

 

W pamięci utkwił mi pewien dzień. Obiad jadłem w Betlejem z Palestyńczykami. Świętowali wtedy zestrzelenie izraelskiego helikoptera. To był jeden z największych sukcesów armii libańskiej. A na kolacji byłem już w izraelskim domu w Ejlacie. Na ścianie wielki telewizor, a na nim cały czas te same obrazki. Żołnierze pomagają wyjść z domu starszej pani. Ewakuują blok, który został ostrzelany libańskimi rakietami. Jednego dnia uczestniczyłem w wojennym rytuale dwóch zwaśnionych stron. Współczułem i jednym i drugim. A gdzieś w międzyczasie, oprowadzałem jeszcze wycieczki, opowiadając coś o Ziemi Świętej, religii, pokoju…

 

W Wigilię w telewizji uwagę przyciąga transmisja pasterki z Watykanu (niektórzy może już nawet myślą, że to tam narodziło się chrześcijaństwo). Zachęcam, spróbujcie znaleźć relację z Betlejem. Obok Bazyliki Narodzenia, która jest świątynią ortodoksyjną jest też kościół katolicki i to tu odprawiana jest uroczysta msza. Bo jak pasterka, to gdzie, jeśli nie tuż obok Groty Narodzenia.

 

Więcej artykułów o Ziemi Świętej.

 

Poprzednie

Góry Siemen

Następne

Wesołych Świąt!

Komentarzy: 2

  1. ~GeoGrzes

    Panie Krzysztofie bardzo ciekawy wpis i respekt za odwagę normalnego funkcjonowania w miejscu, które powinno być całkowicie normalne wręcz najnormalniejsze z wszystkich, a jest całkowicie niestety na odwrót.

  2. ~Kate

    Dziekuję Panu za kolejne ciekawe informacje i życzę z okazji Świąt wiele radości i spełnienia w życiu zawodowym i prywatnym i błogosławieństwa Bożego na Nowy Rok

Skomentuj ~Kate Anuluj pisanie odpowiedzi

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén