Ach, jak to się dzieje! Myślałem, że ostatni wyjazd wyleczył mnie już z chęci zwiedzania Etiopii. A tymczasem ludzie pytają kiedy znów jadę, nieśmiało rodzą się jakieś plany, no i mnie znowu bierze chęć. Tak to już jest jak ktoś zacznie podróżować. Później ciężko w domu usiedzieć.
Niemniej, wszystkim, którzy pierwszy raz wybierają się do Etiopii, należy się uczciwa dawka informacji. Po to by wiedzieli na co się decydują.
O pchłach i innych atrakcjach już pisałem. Wspominałem też o tym, co przede wszystkim, turysta powinien wziąć pod uwagę, czyli o zderzeniu z ogromną i porażającą biedą. Nie sposób uniknąć tego spotkania. Niektórzy potrafią zaimpregnować się i jakoś prześlizgać się przez temat, ale większości z nas to się nie udaje. To, co widzimy, uderza bez litości i powala. Po ostatnim powrocie z Etiopii przez kilka tygodni nie mogłem pozbyć się tego wrażenia. Wszystko inne wydawało się jakieś miałkie, mniej ważne. Przyjazd do rozochoconej przedświątecznymi zakupami Polski wydawał się czymś niemal absurdalnym. Realna była raczej tamta organiczna bieda niż nasz kolorowy dobrobyt.
A co jeszcze może nas czekać? W dużym skrócie opiszę dwie sytuacje, które przydarzyły się nam ostatnim razem.
· Brak miejsc w hotelu za który zapłaciliśmy (i to z miesięcznym wyprzedzeniem). W promieniu wielu, wielu kilometrów to jedyny czterogwiazdkowy obiekt. Nowy i jak na te warunki luksusowy. Za nami dni ciężkiej podróży i noclegi w różnych miejscach. Przed nami nadzieja na czystą pościel i gorącą kąpiel. Wchodzimy do recepcji i dowiadujemy się, że nasza rezerwacja został anulowana. Powód? Kilka godzin wcześniej rząd przysłał faks, że przejmuje wszystkie pokoje. Mają jakąś konferencję i muszą zakwaterować gdzieś swoich gości. Co można zrobić? Nic. Podobna sytuacja powtórzyła się kilka razy. Jakoś tak nam wyszło, że po trasie naszej wycieczki wędrowały też imprezy rządowe. Turyści nie byli zadowoleni. Oczywiście wypomnieliśmy rządowi Etiopii, że utrzymuje się dzięki dotacjom z Unii Europejskiej (jak to dobrze być w UE). Była próba strajku okupacyjnego w hotelowej recepcji (dziedzictwo Solidarności), zakończona naszym ustępstwem po presji jakiej zostałem poddany przez miłych panów w dobrych garniturach (za chwilę miał tam być premier i niektórym zależało żebyśmy jak najszybciej zniknęli).
· Wypadek. Jeden z naszych samochodów potrącił dziecko. Wyglądało to strasznie, chłopak wskoczył wprost pod koła. Tylko umiejętności kierowcy uratowały mu życie. Ale tu nie miało to żadnego znaczenia. Zawsze winny jest prowadzący auto! Gdyby dziecko nie przeżyło, kierowca z urzędu dostałby 15 lat więzienia! W tym przypadku wszystko zależało od stanu zdrowia dziecka. To opinia lekarzy zadecydowała o tym, jakie odszkodowanie kierowca musiał zapłacić rodzinie. Nie miał takich pieniędzy. Chcieliśmy jechać dalej i chcieliśmy pomóc, więc wykupiliśmy naszego szofera. Inaczej tkwilibyśmy dalej w Jinka, na samym południu Etiopii. Niestety, takie sytuacje mogą zdarzać się coraz częściej. Dzieci od lat pilnują dróg. Zamiast iść do szkoły tkwią w oczekiwaniu na turystów. Najczęściej biegną obok samochodów prosząc o puste, plastikowe butelki po wodzie. Te bardziej przedsiębiorcze próbują zwrócić na siebie uwagę np. chodząc na szczudłach. Jeśli turyści się zatrzymają i zrobią zdjęcia, to zapłacą. Problem w tym, że właśnie powstają tam asfaltowe drogi i samochody jeżdżą szybciej. Chłopiec, który wskoczył nam pod koła zachował się tak jak zwykle. Tyle, że wczoraj po wyboistej ścieżce terenowe auto jechało z prędkością 20 km na godzinę, dziś po asfalcie, kilka razy szybciej. Zobacz blog o Etiopii.
Te drogi zmieniają Etiopię. Wyprawa na południe, dziś jeszcze wymagająca dobrych terenowych aut z napędem na 4 koła, za kilka lat, będzie do zrobienia luksusowym autokarem. Ostatnie naturalnie żyjące afrykańskie plemiona zamienią się w turystyczną cepeliadę. Świat się rozwija i pędzi do przodu. Dlaczego z Etiopią miałoby być inaczej! Dlatego, mimo wszystkich trudności, jeśli ktoś chce jechać, niech jedzie teraz. Za kilka lat, to będzie inny kraj, z innymi atrakcjami.
Dodaj komentarz