Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Jak zostać pilotem wycieczek?

Co się zmieni po wejściu w życie ustawy deregulacyjnej? Jakie będą konsekwencje zniesienia obowiązkowych szkoleń i egzaminów dla pilotów wycieczek? Od 1 stycznia 2014 r. każdy będzie mógł pracować na tym stanowisku! Nie będą wymagane już żadne licencje i legitymacje! Kto na tym zyska, a kto straci?

pilot_wycieczek_krzysztofmatysOd lat zajmuję się pilotażem wycieczek. Prowadzę również szkołę pilotów. A jako właściciel biura podróży zatrudniam ich. Dlatego w mojej opinii połączyć mogę doświadczenia płynące z kilku źródeł. Mam nadzieję, że w ten sposób uda mi się uchwycić szersze spektrum tematu. Proszę zwrócić uwagę, że takich opinii brak w dyskursie medialnym. Najczęściej przebijają się jednostronne opinie, krytyczne wobec deregulacji. Wygłaszają je oczywiście piloci oraz osoby czerpiące korzyści ze szkolenia i egzaminów.

Jak będzie wyglądała turystyka zorganizowana w 2014 r.? Jeśli chodzi o funkcję pilota wycieczek, to nie nastąpią żadne radykalne zmiany. Sytuacja ewoluować będzie powoli. W pierwszym okresie zlecenia nadal otrzymywać będą te same osoby. To znaczy te, które dały się już poznać pracodawcom. A wiec nadal, w przeważającej mierze, pracować będą piloci, którzy kiedyś zdali egzamin. Dlaczego właśnie ci? On mają doświadczenie, kontakty w branży i wyrobioną opinię wśród pracodawców. A właśnie opinia jest najważniejsza. Biuro podróży, zatrudniając pilota, chce mieć jak największą gwarancję, że ta osoba swoją pracę wykona we właściwy, satysfakcjonujący sposób.

Nowi kandydaci, bez licencji, zdobywać rynek będą stopniowo. W takim tempie, w jakim uda im się przekonać potencjalnych pracodawców do swoich kompetencji. Od 1 stycznia 2014 r. to właśnie kompetencje najbardziej zyskają na wartości. Po zniesieniu sztucznych, urzędniczych regulacji będziemy mieli do czynienia z prawdziwie wolną konkurencją. A biura podróży, we własnym interesie, powinny przeszukiwać rynek w celu wyłowienia najlepszych pilotów. Te firmy, które chcą walczyć o klienta jakością, zapewne tak zrobią.

Kto skorzysta na zniesieniu licencji pilota?

Turyści, ponieważ będą mieli większe szanse na to, że ich wycieczkę poprowadzi pilot z pasją, wiedzą i umiejętnościami, a nie tylko pilot z licencją!

Biura podróży organizujące wycieczki. Będą miały większą swobodę w doborze kadry. Pisałem o tym wielokrotnie, chociażby tu Deregulacja. Pilot wycieczek . Dzięki temu touroperator może zatrudnić w charakterze pilota np. absolwentów specjalistycznych studiów, historyków sztuki, arabistów, egiptologów, archeologów, orientalistów, sinologów, etc. Bywałych w świecie, studiujących za granicą. Niejeden z nich poprowadzi wycieczkę o wiele lepiej niż pilot z urzędu, który tylko co ukończył teoretyczny kurs i zdał pełen absurdów egzamin.

I wreszcie osoby, które chcą zacząć pracę w charakterze pilota wycieczek. W pierwszej kolejności te, które mogą pochwalić się cenioną w branży wiedzą. Sądzę, że mocniej niż dotychczas będą rozwijały się specjalizacje. Sinolog zajmie się tylko daleką Azją, a miłośnik i znawca turystyki rowerowej takimi właśnie wycieczkami. Ktoś na swój obszar działania (i ustawicznego kształcenia) wybierze wyłącznie Polskę i kraje ościenne, a ktoś dalekie, egzotyczne destynacje. Przez to rynek zdominowany zostanie przez specjalistów od konkretnych kierunków i rodzajów turystyki. I dobrze, ponieważ nie ma jednej funkcji pilota wycieczek! (Jak zatem może być jeden kurs i jeden egzamin?! Jest to ważny argument za zniesieniem egzaminu i licencji. Szkolenia niech będą, ale specjalistyczne. Inne dla pilotów pracujących na wycieczkach autokarowych w Polsce i Europie, inne dla osób zainteresowanych samolotowymi wycieczkami egzotycznymi).

Co najważniejsze, wszystko to powinno się dziać z korzyścią dla klienta.

Oczywiście wiele zależeć będzie od biur podróży. To ich zachowanie zadecyduje o tym, w którym kierunku pójdą zmiany. Tour operatorzy konkurujący ceną, sprzedający wycieczki na granicy kosztów, mogą stać się jeszcze bardziej niebezpieczni. Takie biura mogą ulec pokusie zatrudnienia w charakterze pilota byle kogo. Wezmą osobę bez wiedzy i umiejętności, ale za to tanią. Zresztą i dziś mnóstwo jest tego typu praktyk. Organizatorzy tanich, autokarowych wyjazdów specjalizują się w wysyłaniu na swoje wycieczki ledwo co upieczonych pilotów. Niby na staż, za darmo, bez żadnej pensji.  Natomiast biura dobre, rzeczywiście dbające o jakość, z całą pewnością nie pójdą w tę stronę. Zbyt duże ryzyko i dla takich firm nieopłacalne. Te podmioty zareagują odwrotnie. Otwarty rynek pozwoli im zatrudniać specjalistów od konkretnych kierunków dysponujących wyjątkową wiedzą. Ci będą drożsi od standardowych pilotów, ale o wiele atrakcyjniejsi dla turystów.

Kto na tym straci?

Piloci z licencją? Tak, ale tylko ci najsłabsi, najmniej profesjonalni. Ci, którzy poza legitymacją pilota nie mają nic więcej do zaoferowania. Pozostali nie powinni się obawiać. A we własnym interesie, zamiast narzekać i roztaczać czarne wizje, niech się rozejrzą za możliwością podnoszenia swoich kwalifikacji. Rynek to doceni.

Najwięcej stracą ośrodki prowadzące szkolenia, autorzy podręczników do tych szkoleń i członkowie komisji egzaminacyjnych. Dlatego właśnie te środowiska najgłośniej protestowały i uprawiały bardzo silny lobbing w Sejmie w trakcie prac nad ustawą, a teraz straszą najgorszymi konsekwencjami.

Szkolenia

Nie znikną. Z dwóch powodów. Po pierwsze, wspomniane wyżej środowiska nie zrezygnują tak łatwo z korzyści, które przez lata były ich udziałem. Jakoś będą próbowały dostosować się do nowej sytuacji, więc pojawią się organizowane przez nich kursy (obawiam się, że niestety, w większości tak samo teoretyczne jak poprzednio) oraz pomysły na certyfikowanie pilotów. Może jakieś egzaminy organizowane przez federacje, stowarzyszenia czy izby branżowe. Tu trzeba będzie odpowiedzieć na jedno, ale najważniejsze pytanie. Komu będą potrzebne te szkolenia i egzaminy?! Branży turystycznej, a więc biurom podróży (pracodawcom) i kandydatom na pilotów? A może kadrom szkoleniowym, czyli chcącym dorobić wykładowcom różnych uczelni i kierunków typu „turystyka i rekreacja”?! Podejrzewam, że raczej to drugie. Jeśli tak, to byłoby fatalnie. Turystyczne kierunki na uniwersytetach i politechnikach produkują największą ilość bezrobotnych wśród absolwentów szkół wyższych! Cały system uczelnianego szkolenia w tej branży jest jedną wielką katastrofą. No i gdyby teraz te same osoby zaczęły szkolić nam pilotów, przewodników i rezydentów, to będziemy mieli specjalistów tej samej klasy, co absolwenci z tytułem „magister zarządzania turystyką”. W Polsce mamy już tysiące bezrobotnych z takim tytułem. Źle przygotowanych do pracy.

Po drugie, co ważniejsze, potrzebujemy dobrych (podkreślam: dobrych!) szkoleń dla pilotów. Również dla pilotów już praktykujących, ponieważ spora część z nich, nie rozwija się, nie zdobywa nowych kompetencji. Co więcej, łatwo spotkać pilota popełniającego podstawowe błędy, źle wykonującego swoją pracę. Przydałoby się to skorygować. Dotyczy to zresztą i przewodników. Odrębnym tematem jest potrzeba szkoleń dla pilotów, którzy skończyli kiedyś przewidzianym prawem kurs, zdali egzamin i, mimo wielkich chęci, nie podjęli pracy. Dlaczego? Ponieważ biura podróży nie uwierzyły w ich kompetencje, uznając, że sama legitymacja pilota to zbyt mało. Wielkość tej grupy oceniam na ok. 90 proc. spośród tych, którzy zdali egzamin! Jak im pomóc? Czego nauczyć żeby odnieśli sukces? Wydaje się, że potrzebują wsparcia również z zakresu planowania kariery, marketingu i komunikacji z pracodawcami.

Mam nadzieję, że wynikiem deregulacji będzie dostosowanie szkoleń pilotów wycieczek do warunków rynkowych. Że w wyniku otwarcia zawodu pojawią się nowi, lepiej przygotowani do pracy piloci. I niech to będzie początkiem radykalnych zmian w całym systemie szkolenia kadr turystycznych.

Fragmenty tego tekstu ukazały się wcześniej na portalu branżowym tur-info.pl w artykule „Czy deregulacja coś zmieni?”.

Z tego działu zobacz też na blogu:
Kompendium pilota wycieczek   oraz  Pilot, rezydent i pracownik biura podróży.

Kurs pilota wycieczek.

Poprzednie

Duch puszczy, samogon z Podlasia

Następne

Pocztówka z Gruzji

Komentarzy: 16

  1. hey Krzysztof
    tez uważam ze to jest dobra zmiana która sie pojawia. Wolny rynek jest dźwignią nie tylko handlu ale i jakości.
    Wprowadzenie konkurencji, usuniecie sztucznych barier da szanse na sukces ludziom i polepszy doświadczenie turystów.

  2. Każda deregulacja jest korzystna, w tym przypadku dla turysty.
    Są ludzie którzy pasjonują się ciekawymi miejscami , umieją swoją wiedzę przekazać- zapraszam na bloga http://ciekawe-miejsca-polska-wakacje.blog.pl/

  3. Sama kiedyś myślałam o kursie pilota, uważam, że to super sprawa jeśli ktoś lubi podróżować :)Pozdrawiam

  4. Lubię podróżować i kilka razy natknęłam się na bardzo niekompetentnych pilotów z papierkiem. Mam nadzieję, że w 2014 roku spotkam na trasie ludzi z Pasją 🙂

  5. Popatrzmy na deregulację też z drugiej strony: nie można bezkrytcznie podchodzić do pełnej liberalizacji sektora usług pilockich i przewodnickich uważając, że będzie miała ona same pozytywne skutki. Jako pilot aktywny na rynku wele na zmianach może nie tracę, ale nowe osoby w turystyce będę miały bez znajomości zapewne jeszcze trudniej. Spadnie ilość zleceń podstawowych (nie będzie obowiązku zatrudniania pilotów, wystarczy np. nauczyciel czy kierowca, albo pracownik biura czy praktykant), spadnie być może część wynagrodzeń dla początkujących i dla przewodników. To oczywiście wygodne dla biur podróży, które swoich cen jednak raczej nie obniżą zapewne jednak chętnie korzystając z bezpłatnej pracy przyuczanych pilotów. Dodatkowo piloci będą mobilizowani do łączenia obowiązków pilota i przewodnika, zastępując nieobowiązkowych od 1 stycznia lokalnych autoryzowanych -na tym zyskać też może kieszeń organizatora, a turyści niekoniecznie otrzymają te same informacje na oczekiwanym wysokim poziomie. Zyskać mogą też biura podróży zamiast pilotów wysyłając swoich etatowych pracowników, bez pilockich wynagrodzeń. Zalety więc oczywiście są, ale widzą je przede wszystkim ci, którzy liczą, że na tym zaoszczędzą albo zarobią. Ile już się pojawia pomysłów nowych certyfikatów, za które najprawdopodobniej będzie trzeba płacić. Pracy za to nie przybędzie, wcale nie będzie o nią łatwiej, pojawi się tylko dłuższa kolejka nowych specjalistów, a i tak dla większości z nich start będzie trudniejszy, będzie zamieszanie z kursami i uznawalnością zdobywanych kwalifikacji, wiedza na kursach przekazywana będzie krócej i w mniejszym zakresie, zawód stanie się jeszcze bardziej doraźnym i amatorskim, teoretycznie przewodnicy np. krakowscy będą warszawskimi i odwrotnie, a piloci będą udawać przewodników, kierowcy pilotów, pojawi się jeszcze więcej naciągaczy udających przed turystami przewodników by tylko naciągnąć ich na inną usługę czy towar, a grupy zaczną jeździć bez pilotów korzystając z nowych usług np. mieszkańców odwiedzanego za granicą miasta mogących współpracować z biurami bez przygotowania. Jednym podstawowym wnioskiem moim zdaniem jest fakt: że liczba formalnych zleceń dla pilotów i przewodników spadnie. Podobnie jak i liczba umów i faktur za te usługi. Działalność gospodarcza wielu pilotom i przewodnikom jeszcze bardziej przestanie się opłacać, więc tylko bardziej zasilą oni szarą strefę (bo oranizator jakiś rachunek i tak podłoży). Są więc zalety, o których autor pisze w artykule, ale i są i wady, o których nie mówi lub się nimi nie przejmuje jako organizator kursów i wyjazdów. W każdym razie nikt też nie wie czy na pewno będzie lepiej czy gorzej. Pozdrowienia Krzysztofie!

  6. Do P. Kruczka: Ależ biadolenia frustrata. Idąc tym tokiem myślenia, nie rozumiem dlaczego np. restauratorzy zatrudniają fachowych kelnerów barmanów kucharzy… przecież to wszystko są zawody nieregulowane które teoretycznie mogłaby wykonywać sprzątaczka. Nie wiedziałem że tylu było na rynku pilotów i przewodników, których jedynym źródłem zleceń był administracyjny przymus a nie rzeczywista chęć i potrzeba klienta. Niech więc się wezmą do pożyteczniejszej roboty a nie bezczelnie pasożytują!

  7. Zgadzam się z Panem Kruczkiem, calkiem niedawno robilam kursy zarowno na przewodnika i pilota, uczylam sie z Pana książek, a teraz po zdanych egzaminach to dopiero jest nauka, bo turysci pytaja o wszystko, pojawiają się calkiem zaskakujace pytania. Na szczescie zwiedzanie uwielbiam od zawsze to mi z latwoscia przychodzi. Zobaczymy jak to bedzie po deregulacji, ciekawa jestem.

  8. Basiu – odnośnie Twojego zdania o „książkach” przeklejam link 🙂 http://pilociwycieczekgrono.wordpress.com/2013/01/06/kruczek/

  9. ~wp

    Świetny <a href=http://onet.pl wpis

  10. Witam. Bardzo dobre wnioski, pod którymi się podpisuję! Rynek zweryfikuje każdego pracownika. Ci „niefajni” nie będą mieli pracy. A ci „fajni” ją mają nawet bez papierka. Najlepiej nie patrzeć na zmiany ustaw, a czas przeznaczony na narzekanie, spożytkować na naukę. Pozdrawiam z Maroka, gdzie organizuję i pilotuję wycieczki dla osób indywidualnych.

  11. Witam,

    Mam pytanie, czy wiedzą może Państwo, czy jest jakiś termin na wyrobienie legitymacji pilota wycieczek (egzamin zdany we wrześniu 2013 r.)? I czy takie legitymacje będą wydawane po wejściu w życiu ustawy deregulacyjnej? Dziękuję bardzo za odpowiedź

  12. proszę państwa. nie przesadzajmy z emocjami nad tym co zweryfikowało prawo i życie. co to jest pit? git? itp? zwykła organizacja związkowa która nic nie zapewnia a trzeba płacić składki. kto chce niech tam sobie przynależy. a licencja pilota? skończenie szkoły turystycznej, kursu itp. nie czyni z kandydata dobrego pracownika jak się nie ma tego COŚ!!! pilotuję grupy od ponad 20 lat. pamiętam pierwsze handlowe wyjazdy poprzez kształtowanie się wyjazdów turystycznych. potem weszły licencje i poszedłem na kurs. po skończeniu stanąłem w urzędzie w ……. do egzaminu i… o zgrozo! kto jest egzaminatorem?! ludzie którzy niewiele mieli pojęcia o turystyce (ujmuje to naprawdę delikatnie) więc po zobaczeniu kto jest w komisji po prostu rzuciłem papiery na stół i wyszedłem. i tyle po pilotowaniu. wyjechałem za granicę. w tym roku wróciłem do pracy. każdy ma prawo popełniać błędy
    a życie i tak zweryfikuje kto się nadaje kto nie.
    dzisiaj są telefony komórkowe. gps-y. a komu tak naprawdę zależy na tych kursach? organizacjom biorącym za to kasę. po latach zmienili się klienci.
    więcej wymagają, mniej maja pieniędzy ale każdy chce zobaczyć trochę świata. wbrew pozorom turysta widzi kto z sercem podchodzi do pracy i dba o grupę.
    w tym fachu jest jak z każdym innym. pracujesz na własną opinię a co za tym idzie o coraz to nowe zlecenia. tu kumoterstwo nie ma racji bytu. nikt przy zdrowych zmysłach nie zatrudni kolegi itp. który rozwali mu imprezę z trudem zorganizowaną. (chodzi o nabór klienta bo hotel i program to jeszcze nie wszystko). wiedza, uśmiech, luz, dowcip i… umiejętności typu: gitara, itp. to są atuty dobrego pilota. żaden kurs tego nie nauczy.
    BRAWO ZA TAKĄ A NIE INNA DECYZJĘ!!!

  13. Podróże to języki. Pilot wycieczek musi przede wszystkim znać języki obce. Wszystko inne jest tego pochodną (znajomość realiów danego kraju, jego prawa, obyczajów, znajomości wśród „tubylców” itp.). Dobry pilot to przede wszystkim dobry lingwista (niekoniecznie po lingwistyce czy filologii- nie musi być w ogóle po studiach, bo nie o to tu chodzi), do tego człowiek „życiowo sprytny” i zaradny, którego nie trzeba „prowadzić za rączkę” (wszak to on innych musi poprowadzić), nie bojący się problemów, gotowy znajdować niestandardowe rozwiązania, w często „dzikich” realiach. Do tego cierpliwy i przyjacielski, bezkonfliktowy lecz asertywny, z charyzmą. Takich osób nie jest dużo i nic dziwnego, że chcą godnie zarabiać.

Skomentuj ~Tomek Anuluj pisanie odpowiedzi

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén