Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Jeden raz

Jest tyle krajów, których nie pamiętam. Albo pamiętam słabo. Coś tam w głowie zostało, ale niewiele. Z Grecji może oliwki, wyjątkowo dobry hotel na Krecie i betonowe pseudorekonstrukcje pałacu w Knossos. Z Portugalii wieżę, w której więziony był Józef Bem, pyszną cataplanę i świeże sardynki prosto z rusztu. Z hiszpańskiego Costa de la Luz pamiętam bociany i przyzwoite wino w ramach all inclusive. A z Maroka? Z Maroka głównie rozczarowanie Casablancą i Rabatem.

Miejsca, w których byłem tylko jeden raz. Mało czytałem, nie studiowałem ich historii, problemów i zachodzących tam zjawisk. Nie poznałem ludzi. Nie wracałem, żeby coś sprawdzić i obejrzeć jeszcze raz. Pewnie dlatego tak mało znaczą.

Egipt, Asuan, wyspa File

Egipt, Asuan, wyspa File

Ma rację Krzysztof Środa, pisząc, że „jeden pobyt w nieznanym kraju daje niewiele”. Prawie nic. A przecież większość turystów tak właśnie podróżuje. Jeden raz. Tyle jest państw na świecie – mówią. Szkoda jechać drugi raz w to samo miejsce.

Nie mógłbym tak. Wiem od dawna, że na pytanie dokąd wolałbym się wybrać, w jakieś nieznane mi miejsce czy po raz nie wiadomo który do Armenii, wybrałbym Armenię. Tak samo z innymi, dobrze znanymi krajami. Chętnie jeszcze raz na Białoruś, do Mołdawii, do Gruzji… W zasadzie, to chyba im lepiej znam, im bardziej jestem wciągnięty w bieżące sprawy, tym mocniej chce się jechać. A jeśli minęło już wiele lat i wzajemne relacje osłabły, to i sytuacja się zmieniła. W takim przypadku miejsce już nie kusi, nie wzywa. Nic nie ciągnie w tamtą stronę. Jak z dawnym zauroczeniem, które kiedyś gorące i niezwykłe, dziś nie znaczy prawie nic. Tak mam z Egiptem, Indiami, Nepalem czy Etiopią. Było, minęło. Może wrócić, ale do tego potrzebny jest nowy impuls. Coś znaczącego, coś, co na powrót obudzi zainteresowanie.

Z części jednorazowych wizyt nie powstał żaden tekst. Nic, nawet najmniejszy wpis na blogu. Bo niby co miałbym napisać? Że Madryt jest piękny i wesoły, a Rzym cudowny i niezwykły? W internecie aż nadto takich tekstów.

Etiopia, wodospad na Nilu Błękitnym

Etiopia, wodospad na Nilu Błękitnym

Z jednokrotnego wyjazdu najłatwiej pisze się poradniki. Jak kupić bilet, jak przejechać z lotniska do miasta, gdzie wymienić pieniądze. Ceny w sklepach, tanie noclegi. Użyteczne wskazówki. Chętnie czytane, bo ludzie szukają informacji. Przewodniki z wydań książkowych przeniosły się do sieci. To, co podsunie nam najpopularniejsza wyszukiwarka, to wiemy. Oczywiście, też korzystam. Gdy zaczynam uczyć się nowego kraju, robię kwerendę. Książki, artykuły i internet. Przebrnięcie przez Googla nie jest łatwe. Pojawiają się zdawkowe materiały, artykuły z niewielką ilością informacji. Powtarzające się, pisane jeden od drugiego. Przepisywane z tego samego źródła. I relacje z wyjazdów w stylu: byłem, widziałem, jest pięknie. Trzeba się natrudzić, żeby znaleźć coś wartościowego. Oryginalnych myśli jak na lekarstwo. Po co jeździmy? Po to, by powtarzać wcześniej wygłoszone kwestie?! Przy pierwszej wizycie pokusa takiego zachowania jest wielka. Bo to łatwe i nie wymaga wysiłku. Zanim się spostrzeżemy już komentujemy i oceniamy. Na podstawie czego? Czy nie nazbyt łatwo? Mówimy nie swoim językiem. Wskoczyliśmy w głębokie, dobrze uformowane koleiny. Powtarzamy za innymi. Dajemy głos stereotypom. Jeden raz to za mało, żeby poznać, wniknąć, zbadać i wyrobić opinię. Wystarczy za to, by dobrze się bawić, przeżyć coś miłego i „zobaczyć kawałek świata”. Oto turystyka.  Na ten temat zobacz też: Jak się pisze przewodniki.

Poprzednie

Turystyka kulinarna w Gruzji

Następne

Adżaria. Batumi i coś jeszcze

Komentarzy: 3

  1. ~Apolonia

    Panie Krzysztofie,
    przebardzo podoba mi się to co napisał Pan powyżej 🙂 inspirujące…chętnie zaczerpnę z Pańskiego punktu widzenia.

    • Dzięki za komentarz i miłe słowo! Tak, uważam, że warto jeździć kilka razy w to samo miejsce. Każdy kolejny wyjazd coś daje. Ale z drugiej strony, nauczyłem się też przywiązywać szczególną uwagę do pierwszego wrażenia. Celebruję moment, w którym widzę kraj pierwszy raz i staram się zapamiętać z tego jak najwięcej. Trochę właśnie o tym pisze w tekście „Zwiedzanie”: http://krzysztofmatys.blog.onet.pl/2011/04/16/zwiedzanie/

  2. Bardzo fajnie się czyta, wszystko ładnie opisane, czuć te emocje przekazywane przez autora.

Skomentuj ~Krzysztof Matys Anuluj pisanie odpowiedzi

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén