Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: bliski wschód

Jordania turystycznie. Od Petry do Ain Ghazal

Poleciałem w połowie kwietnia. W przypadku Jordanii termin jest ważny. Najlepsza pora to wiosna i jesień. Zima jest zbyt chłodna. W tym roku jeszcze na początku marca turyści trochę marzli i robili zdjęcia na tle zachmurzonego nieba. Najlepszy jest kwiecień, maksymalnie początek maja. Kolejne okienko pogodowe otwiera się w październiku i trwa do pierwszej połowy listopada. Lipiec i sierpień omijamy ze względu na upały. Latem najtrudniej będzie wytrzymać nad Morzem Martwym, w Petrze i na pustyni Wadi Rum, choć i na północy kraju, w tak rozległych i nasłonecznionych miejscach, jak starożytne miasto Dżarasz, upał również mocno daje się we znaki.

Autor na pustyni Wadi Rum w 2006 roku

W kwietniu pogoda nie zawiodła, dwadzieścia kilka stopni i słońce. Świetne warunki i do zwiedzania, i do robienia zdjęć.

Cytadela w Ammanie, pozostałości rzymskiej świątyni Herkulesa

Pierwszy raz do Jordanii wybrałem się w 2006 roku. Pracowałem wtedy w Egipcie. Organizowaliśmy wycieczki do Petry z egipskiego Sharm el-Sheikh. Były to złote czasy masowej turystyki nad Morzem Czerwonym (zobacz artykuły o Jordanii z tamtego czasu). Tysiące wczasowiczów, pełne autokary i mnóstwo pracy. Jako przewodnik po Jordanii przepracowałem cały długi sezon. Wracałem w kolejnych latach, między innymi pilotując wycieczki objazdowe łączące Liban, Syrię i Jordanię. To wtedy przydarzyła mi się jedna z ciekawszych historii, gdy turysta z naszej grupy na granicy syryjsko-jordańskiej próbował przemycić pistolet. Opisałem ją w tym artykule: Z życia pilota wycieczek.

Petra, Chazne

Z tym, że trzeba od razu powiedzieć, iż Jordania zasługuje na osobną wycieczkę! I doskonale sprawdza się w tej roli. Atrakcji jest sporo, w zupełności wystarczy na tygodniowy wyjazd. W pierwszej kolejności kojarzymy oczywiście Petrę, jeden z siedmiu nowych cudów świata, ale kraj ten ma dużo więcej do zaoferowania!

Dżarasz, świątynia Artemidy

Coraz większa popularnością, wręcz legendą miejsca wyjątkowego i pełnego uroku cieszy się malownicza pustynia Wadi Rum oraz noclegi na tamtejszych luksusowych kampingach (dzięki temu otrzymujemy możliwość podziwiania wschodu i zachodu słońca na pustyni). Dziś, komfortowe domki zapewniają standard wygodnego pokoju hotelowego. A pamiętam czasy, gdy do dyspozycji były wyłącznie skromne namioty.

Wschód słońca na Wadi Rum

Na noc zatrzymujemy się również nad Morzem Martwym. Śpimy w jednym z zaledwie kilku hoteli położonych przy linii brzegowej, z własną plażą dającą możliwość korzystania z uroków tej wyjątkowej wody. Zamiast pływać układamy się na wodzie pozując do zdjęć z gazetą lub książką w ręku. Oczywiście wszyscy od stóp do głów smarują się pełnym minerałów kosmetycznym błotem z Morza Martwego, którego na plaży znajdziemy pod dostatkiem.

Camping na Wadi Rum

W południowej części kraju atrakcyjnym miejscem jest Akaba. Ulokowana nad Morzem Czerwonym jest miastem o specjalnym statusie strefy wolnocłowej, dzięki czemu niektóre produkty są tam tańsze. Szczególnie ceny alkoholu zwracają uwagę, gdyż standardowo w Jordanii alkohol jest po prostu drogi. Piwo w barze lub kieliszek wina w restauracji to koszt 6-7 dinarów, czyli około 10 USD! Akaba położona jest w specyficznym miejscu, na styku czterech państw: Jordanii, Egiptu, Izraela i Arabii Saudyjskiej. Z Akaby widać izraelski Ejlat, oba miasta wyglądają jak sąsiadujące ze sobą dzielnice. Korzystając z uroków Morza Czerwonego można urządzić wycieczkę łodzią ze szklanym dnem połączoną ze snurkowaniem.

Widok z góry Nebo

Przemieszczając się na północ, słynną Drogą Królewską, która pretenduje do tytułu najstarszej na świecie nadal używanej trasy, docieramy do Madaby i góry Nebo. Pierwsze z tych miejsc przyciąga nas rewelacyjnie zachowaną mozaiką przedstawiającą mapę regionu Bliskiego Wschodu od Nilu i półwyspu Synaj, po Jerozolimę. Na górze Nebo, w miejscu w którym Mojżesz ujrzeć miał Ziemię Obiecaną podziwiamy widoki spoglądając z góry na Morze Martwe i tereny za Jordanem, od Jerycha po Betlejem.

Wąwóz prowadzący do Petry

Zaglądamy jeszcze do zamku Karak i jedziemy na północ, by w ślicznej, górzystej okolicy, porośniętej oliwkowymi sadami, zwiedzić dwa monumentalne zabytki. Jeden to słynny Dżarasz, czyli starożytna Geraza, wielkich rozmiarów rzymskie miasto, które w rewelacyjnym stanie dotrwało do naszych czasów. Podziwiamy wielką bramę wjazdową, łuk triumfalny, długą na 800 metrów ulicę Cardo Maximus, owalne forum otoczone kolumnadą, pełną uroku świątynię Artemidy oraz dwa teatry. Dżarasz jest bardzo malowniczym miejscem i z całą pewnością nie może go zabraknąć w programie wycieczki. Warto pojechać też odrobinę dalej na północ i zwiedzić zamek w Adżlun (Kalat ar-Rabat).

Dżarasz, jeden z dwóch antycznych teatrów

Na zakończenie trzeba wspomnieć oczywiście o Ammanie. Stolica Jordanii, od której zaczynamy objazd kraju jest kilkumilionową metropolią i miastem o tysiącach lat historii. Najciekawsze turystycznie miejsca znajdziemy w obrębie starego miasta. Najważniejszym punktem jest cytadela, na obszarze której oglądamy pozostałości rzymskiej świątyni Herkulesa oraz zwiedzamy niewielkie, ale bardzo interesujące Muzeum Archeologiczne. Znajdziemy w nim między innymi jeden z najbardziej niezwykłych zabytków całego Bliskiego Wschodu, a mianowicie słynne rzeźby z Ain Ghazal. Liczące sobie od 8 do 10 tys. lat figury są tajemniczymi i szczególnie zasługującymi na uwagę obiektami, istotnymi z punktu widzenia rozwoju naszej cywilizacji. Łatwo je pominąć, przechodząc obok niepozornie wyglądających gablot, Aby docenić ich rangę, potrzebujemy przewodnika, który uraczy nas pasjonująca historią.

Rzeźba z Ain Ghazal

Jordania, to kraj, który w pierwszej kolejności kojarzy się z Petrą. I Petra oczywiście na to zasługuje. Miejsce ma w sobie mnóstwo uroku i zasłużenie przyciąga rzesze turystów. Pamiętać jednak warto, że kraj ten ma sporo innych atrakcji i stanowi pasjonujący cel pięknej wycieczki objazdowej.

Wycieczka do Jordanii

Wycieczki do Libanu

Gdy wystukałem w Google nazwę kraju, to pojawiło się bardzo mało haseł związanych z turystyką. Więcej z polityką, islamem i toczonymi tu kiedyś wojnami. Miejsce tak bardzo nadające się na rewelacyjne wycieczki, jest tak mało z nimi kojarzone! Zobacz też: Liban i turystyka.

Flaga Libanu. Cedr jest symbolem kraju.

Flaga Libanu. Cedr jest symbolem kraju.

Myślę, że można by stworzyć ranking najbardziej niedocenianych destynacji. W podkategorii Europa i okolice (powiedzmy tak do 4 godzin lotu samolotem) znalazłoby się kilka perełek. Na podobieństwo Gruzji – długo powszechnie lekceważonej, ale jak już chwyciło, to połowa Polski tam pojechała. Kogo bym widział w tej grupie? Poza Libanem zapewne Albanię, Mołdawię i Armenię. I jeszcze jeden kraj, zaskakująco i niesłusznie pomijany – Białoruś! Łatwiej dziś wybrać się na wycieczkę do Egiptu niż do naszego sąsiada.

Liban ma olbrzymie atuty. Region jest ładny, górzysty i z pięknymi plażami. Jednego dnia można kąpać się w morzu i jeździć na nartach. Osoby zainteresowane zabytkami znajdą tam rewelacyjne obiekty, ze słynną świątynią Jowisza w Baalbek na czele. Miasta takie jak Tyr, Sydon i Byblos rozbudzają wyobraźnię każdego miłośnika historii. Czego tu nie sięgnąć od razu mowa o tysiącleciach.

Sydon – miasto założone przez wnuka Noego, wykopaliska archeologiczne odkrywają budynki z 4 tys. p.n.e. Tyr – tu urodziła się i mieszkała Europa, księżniczka porwana przez Zeusa. W starożytności był to najsłynniejszy fenicki ośrodek, a dziś całe stare miasto zostało wpisane na listę UNESCO. Byblos – 7 tys. lat historii, od nazwy miasta pochodzi słowo „biblia” oznaczające księgę. To tylko kilka przykładów…

A ileż tu wspaniałych pozostałości z czasów wypraw krzyżowych! Twierdze i kościoły, niektóre zamienione później w meczety. Wznoszący się w centrum Bejrutu piękny Meczet Omara, to dawna katedra św. Jana Chrzciciela. Karawanseraje, medresy i hammamy. Bogactwo architektury islamu.

Baalbek, świątynia Jowisza

Kompleks świątyń w Baalbek

Wielokulturowość. Przez tysiąclecia na obszarze tym rozwijały się rozmaite państwa i cywilizacje. W starożytności teren Libanu należał do Fenicjan, Asyrii, Babilonii, Persji, Ptolemeuszy, Seleucydów i Rzymu. Później przyszło Bizancjum, Arabowie, egipscy mamelucy, a nawet cylicyjscy Ormianie! W czasach nam bliższych rządzili tu Turcy, Brytyjczycy i Francuzi. Taka historia ukształtowała Liban. To państwo złożone, kraj kompromisu, który łączy różne religie i kultury. W parlamencie obowiązuje równy podział na chrześcijan i muzułmanów. Prezydentem jest  chrześcijanin maronita, premierem muzułmanin sunnita, a przewodniczącym parlamentu muzułmanin szyita.

Osoby zainteresowane religią, odwiedzając Liban pochylą się zapewne nad dziejami maronitów – chrześcijan zamieszkujących Bliski Wschód (nazwa pochodzi od św. Marona – pustelnika z gór Taurus).

A przyroda? Jedziemy w wyższe partie gór, żeby zobaczyć ostatnie cedry – symbol Libanu. Kiedyś porastały wzgórza całego kraju. Wycinano je już w starożytności. Były pożądanym towarem. Importował je pustynny Egipt. Budowano z nich statki. Docieramy do bardzo malowniczej Doliny Kadisza. W trudno dostępnym terenie schroniły się liczące steki lat chrześcijańskie klasztory. Widać stąd najwyższą górę Libanu – wznoszący się na wysokość 3088 m n.p.m. szczyt Kurnat as-Sauda.

Jedną z największych turystycznych atrakcji są rewelacyjne jaskinie, znane powszechnie jako Jeita Grotto. Mają 8 km długości i rozciągają się na dwóch poziomach. Dolną kondygnację ogląda się podczas przeprawy łodzią po podziemnym jeziorze!

Groty Jeita

Groty Jeita

Dla niejednego turysty zaskoczeniem może być Bejrut. Miasto słusznie zwane jest Paryżem Bliskiego Wschodu. Architektura bez kompleksów, dobre hotele, restauracje i drogie markowe sklepy. Widać duże pieniądze. Krążą między bogatymi krajami arabskimi, a Europą. Bejrut z tego korzysta.

Turystyce w regionie Bliskiego Wchodu nie pomaga polityka. Kiedyś organizowaliśmy świetne wycieczki do Syrii i Libanu. Lądowanie w Damaszku, tygodniowy objazd dwóch krajów i wylot z Bejrutu. Niestety tragiczne wydarzenia w Syrii wszystko zakończyły. Czekaliśmy aż się uspokoi, licząc na to, że znowu będziemy mogli zwiedzać Aleppo i Palmyrę. Ale nic z tego! Trzeba pogodzić się z faktem, że Syria pozostaje poza obszarem ruchu turystycznego.

Na szczęście z Libanem jest inaczej. Konflikt tu nie dotarł. Jest bezpiecznie. Ludzie normalnie żyją, pracują i bawią się. Można jechać.

Dawno nie byłem w Libanie. Chyba czas wrócić…

Wycieczka do Libanu

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén