Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: iran

ITB ofiarą koronawirusa

Właśnie się dowiedziałem, że odwołano targi turystyczne w Berlinie. ITB to największe na świecie spotkanie branży turystycznej (10 tys. wystawców ze 180 krajów). Od wielu lat targi te wyznaczają jedną z najważniejszych dat w kalendarzu naszego sektora gospodarki. Miały rozpocząć się 4 marca. Anulacja (komunikat na stronie ITB) oznacza, że w świat popłynie negatywny komunikat: jeśli specjaliści od podróży nie przyjadą do Berlina, to najwidoczniej jest się czego obawiać i należy zaniechać jakichkolwiek wyjazdów. Rzecz jasna, stawia to biura podróży w trudnej sytuacji. Teraz choćby chciały przekonywać swoich klientów, że jest bezpiecznie, to fakt odwołania targów w Berlinie, sugeruje coś przeciwnego. Skoro my, specjaliści od podróży, nie pojedziemy i nie spotkamy się, to znaczy, że bezpiecznie nie jest.

Największe turystyczne targi na świecie

W żadnym wypadku nie chcę straszyć. W ciągu ostatnich dni mówiłem o tym w różnych mediach, np.:

Audycja w Radiu i z 21 lutego

Polskie Radio Białystok, 27 lutego

Raczej starałem się uspokajać i tłumaczyć, że na razie nie ma co rezygnować z wycieczki, na przykład do Włoch przewidzianej na czerwiec, bo to tego czasu wiele jeszcze może się zdarzyć. Nie panikujmy z powodu doniesień o pierwszym przypadku koronawirusa w kraju, do którego wybieramy się za kilka miesięcy, ale też nie powinniśmy lekceważyć ryzyka w przypadku wyjazdów zaplanowanych na najbliższy czas. Pod wielkim znakiem zapytania stoją marcowe wycieczki, a w przypadku konkretnych kierunków ich los jest przesądzony.

Ze względu na fakt, że sytuacja jest dynamiczna, to problem ma swoją dramaturgię rozpisaną w czasie. W naszym biurze zaczęliśmy się mierzyć z problemem już w styczniu, rozpatrując możliwość realizacji wycieczki do Chin, planowanej na kwiecień. Grupa była w całości sprzedana, bilety lotnicze zarezerwowane i zapłacone zaliczki za hotele. W połowie lutego podjęliśmy decyzję o anulacji. Turystom zwróciliśmy wszystkie pieniądze, sami zostaliśmy z kosztami. Podobnie z wycieczką do Iranu – miała być w kwietniu, odwołaliśmy ze względu na koronawirusa. Obie imprezy anulowaliśmy ze sporym wyprzedzeniem, mogliśmy jeszcze zwlekać z decyzją, ale nie chcieliśmy trzymać naszych klientów w niepewności.

We wspomnianych wyżej audycjach znajduje się sporo informacji i rad, również odnośnie przepisów prawnych dotyczących możliwości rezygnacji w wykupionej wcześniej wycieczki. Zachęcam do odsłuchania.

Wycieczki w kilku obrazkach

Świat zmienia się tak szybko, że blog oparty o słowo pisane stracił nieco na znaczeniu. Zyskały za to inne kanały komunikacji, głównie media społecznościowe z Facebookiem i Instagramem na czele. Obrazy stały się bardziej istotne, stąd też wziął się pomysł na ten post.

W kilku zdjęciach postaram się przedstawić część naszych wycieczek.

Armenia. Kierunek, który promuję od lat. Zachęcam, tłumacze, opowiadam… Na tym blogu jest sporo artykułów (tag: armenia). Powstał też osobny serwis: armenia.krzysztofmatys.pl

Klasztor Norawank

Długo niedoceniana, pozostawała w cieniu sąsiedniej Gruzji. Teraz nadrabia stracony czas. Coraz więcej turystów wie, że warto się tam wybrać oraz, że Armenia atrakcjami wcale nie ustępuje Gruzji, a zdaniem wielu osób, nawet ją przewyższa. Najważniejsze atuty w wielkim skrócie: góry (piękny Kaukaz), wspaniałe zabytki poświadczające tysiące lat rozwoju ormiańskiej kultury, wyśmienita naturalna kuchnia, wino i koniaki.

Malowniczy kanion rzeki Uvac, gdzie poza krajobrazami podziwiamy również olbrzymie sępy płowe. Więcej o atrakcjach Serbii.

Serbia. Przypomina Gruzję sprzed kilku lat, czyli z czasu przed wybuchem masowej turystyki. Jest jeszcze naturalna i autentyczna. Gościnna i wesoła. Jeśli ktoś szuka czegoś spoza głównego nurtu turystycznego, to zdecydowanie polecam! Póki nie ruszyły tam tłumy. Myślę, że mamy ledwie kilka lat, później zrobi się tłoczno.

Mostar

Bośnia i Hercegowina. Sąsiadka Serbii, ale bardziej znana i tłumniej odwiedzana. Decydują popularne atrakcje: piękne Sarajewo, fantastyczny Mostar i uroczy Blagaj. Do tego Medziugorie, przyciągające rzesze pielgrzymów. W efekcie, turystów z Polski jest sporo, ale są to głównie wycieczki autokarowe, w biegu odhaczające kolejne punkty na Bałkanach. Ciągle do odkrycia przez wycieczki samolotowe. My łączymy ją w jeden program: Serbia – Bośnia i Hercegowina.

Baalbek

Liban. Kiedyś był w ofercie, później zniknął, turystów wystraszyła wojna w sąsiedniej Syrii. Rok 2019 zapoczątkował wielki powrót wycieczek, również dzięki bezpośrednim połączeniom LOT-u na trasie Warszawa – Bejrut. Po latach przerwy, wiosną zeszłego roku pojechałem sprawdzić aktualną sytuację (zobacz: Liban – informacje). Turystyka kwitła, w hotelach brakowało miejsc, w bejruckiej Hamrze tłok. Korektę przyniosły jesienne antyrządowe protesty, demonstranci blokowali drogi, telewizyjne relacje zniechęcały do wyjazdu. Tuż po tym mieliśmy wycieczkę, grupa wszystko zobaczyła, bez utrudnień. Za to turystów było mniej, zwiedzało się wygodniej. Liban ma wielki turystyczny potencjał i oby tylko polityka nie szkodziła, to z Polski pojedzie wiele wycieczek i pielgrzymek.

Twierdza w Sorokach w 2019 r.

Mołdawia i Naddniestrze. Największe na świecie piwnice winne, najdalsze polskie kresy, naturalna kuchnia, folklor, dobre wina, zabytki, krajobrazy… Mimo sporej gamy atutów Mołdawii jakoś ciężko przebić się do świadomości polskiego turysty. Brakuje promocji, a i my zwyczajnie nie grzeszymy wiedzą na temat tego regionu, więc zapewne z tego powodu nie wiemy, że warto się tam wybrać. Pisałem o tym już na tym blogu (zobacz na przykład: Mołdawia), od lat prowadzę też osobny serwis: moldawia.krzysztofmatys.pl. Sporym atutem wycieczki jest możliwość odwiedzenia Naddniestrza, jednego z najbardziej tajemniczych miejsc w Europie.

Zdjęcie sprzed kilku lat, dziś ta okolica wygląda już inaczej

Gruzja. Na zdjęciu wyżej pokazana jest Cminda Sameba, czternastowieczna kamienna cerkiew, ulokowana u stóp góry Kazbek. Położony na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m. zabytek od lat jest jedną z fotograficznych wizytówek Gruzji. Każdy chce tu być i zrobić zdjęcie. Będąc pierwszy raz, z położonego niżej miasteczka Stepancminda (Kazbegi) szedłem pieszo. Później, dziesiątki razy, z kolejnymi wycieczkami, wjeżdżałem terenówkami po wyboistej górskiej ścieżce, dostarczając niezapomnianych przeżyć tym, którzy pokonywali tę trasę pierwszy raz. Dziś, w miejsce ścieżki mamy asfaltową drogę, a na górze, przy cerkwi, spory parking. Zrobiło się wygodniej, szybciej i tłoczniej. Miejsce stało się łatwiej osiągalne, ale przez to straciło na atrakcyjności. Oczywista konsekwencja rozwoju turystyki masowej, widoczna też w innych miejscach Południowego Kaukazu. Niektórzy gniewają się na to i złorzeczą argumentując, że kiedyś było pięknie, a teraz, to już właściwie nie ma po co jechać. Jasne, dziesięć, a nawet pięć lat temu, było bardziej naturalnie i autentycznie. Miejscowi przyjmowali gości, a nie klientów, kierowali się honorem, a nie perspektywą zysku. Tak, to wszystko prawda, z tamtej Gruzji sporo odeszło i już nie wróci, ale ze względu na to, co zostało, ciągle warto tam się wybrać!

Berat, zwany miastem tysiąca okien

Albania. Kiedyś napisałem artykuł o tym, że „Albania, to nie Afganistan”. Chciałem przez to powiedzieć, że nie ma się czego bać (zła sława Bałkanów sprzed lat). Później wybuchła moda, zdecydowały konkurencyjne ceny oraz dziura na rynku, jaka pojawiła się w wyniku kryzysu w takich krajach, jak Tunezja i Egipt. Albania zapowiada się na jeden z bardziej popularnych kierunków 2020 roku. Z tym, że dotyczy to turystyki masowej, a ta ogranicza się do pękających latem w szwach nadmorskich kurortów (Saranda, Wlora, Durres). Tymczasem Albania ma dużo więcej atrakcji i wartych odwiedzenia miejsc, dlatego też dobrze nadaje się na ambitną wycieczkę objazdową.

Persepolis

Iran. Gdy piszę ten artykuł zaczyna się właśnie kolejna polityczna awantura na linii USA – Iran. W ciągu ostatnich lat przeżyliśmy ich już trochę. Niezależnie od tego, jak polskie media by nie straszyły reżimem w Teheranie, to zawsze na miejscu okazywało się, że jest bezpiecznie, miło i sympatycznie. Z Iranem jest tak, że wielu podróżników chce się tam wybrać, bo kusi magia starożytnej Persji, przyciągają tak atrakcyjne miejsca, jak Sziraz, Persepolis i Isfahan. Nie wszyscy jednak jadą, bo jedni się boją, a inni nie wiedzą, że w ogóle można. Można, przynajmniej na razie, przyszłość wygląda niepewnie, dlatego wycieczki do Iranu nie odkładałbym na później.

Czajchana na Jedwabnym Szlaku

Uzbekistan. Coraz łatwiej dostępny, coraz bardziej zatłoczony. Jeszcze niedawno niezbędne były wizy, a do ich wyrobienia sporo formalności, łącznie z zaświadczeniem o zatrudnieniu. Od kilku lat, stopniowo poluzowywano reguły wizowe, znosząc ten obowiązek ostatecznie w 2019 roku. Rząd w Taszkencie wprowadził też inne ułatwienia (więcej w artykule: Zmiany w Uzbekistanie) w efekcie czego w Samarkandzie, Chiwie i Bucharze pojawiło się więcej turystów z Zachodu. Przypadek ten jest kolejnym potwierdzeniem dobrze znanej prawdy, że warto wybierać cel wycieczki, zanim pojawi się na niego moda.

Wszystkie nasze wycieczki dostępne są na stronie internetowej Matys Travel.

Turystyka w 2017 roku

Sporo już wiemy o tym, jakie kierunki cieszyć się będą szczególnym powodzeniem. W turystyce masowej zapowiada się kolejny sezon ze zmniejszonym udziałem Turcji, dlatego ponownie zyska Grecja i Hiszpania. Ze względu na setną rocznicę Fatimy oblegana będzie Portugalia. Już od kilku miesięcy da się odczuć wzmożone zainteresowanie hotelami od Lizbony po Porto.

Plaża w Durres

Plaża w Durres

Wypada mieć też nadzieję, że podobnie jak w zeszłym roku, na topie będzie wypoczynek krajowy. Z punktu widzenia polskiej gospodarki korzystne jest, by jak najwięcej osób wybrało wakacje w kraju. Jak zawsze, polecam egzotyczną i bardzo ciekawą Polskę Wschodnią.

Myślę, że na znaczeniu zyskiwały będą mniej popularne kraje, m.in. Białoruś, Iran, Uzbekistan i Albania. Modę na Bałkany widać już od kliku lat. Część turystycznego ruchu z Egiptu, Tunezji i Turcji próbowano przekierować nad Adriatyk i Morze Czarne. Pisałem o tym już wcześniej w artykule: Biura podróży stawiają na Bałkany.

Czy to będzie rok Białorusi?

Tak dużo o Białorusi nie mówiło się chyba nigdy wcześniej. Władze w Mińsku zrobiły kilka mądrych posunięć udanie promując kraj. Zaczęło się w 2015 r. od ruchu bezwizowego w obrębie Puszczy Białowieskiej. Jesienią 2016 r. doszła możliwość wyjazdu do Grodna bez konieczności posiadania wizy, a za chwilę wejdzie też w życie podobne rozwiązanie obejmujące Mińsk. Dzięki temu media w Polsce, szczególnie te poświęcone turystyce, wielokrotnie zachęcały do wyjazdu na Białoruś. Więcej na ten temat w artykule: Białoruś – ruch bezwizowy.

Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku

Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku

Rok dopiero się rozpoczął, ale już widać duży wzrost zainteresowania tym kierunkiem. Dla wielu turystów jest to coś nowego. Wśród klientów naszego biura są tacy, którzy zwiedzili już niemal cały świat, byli w Australii i Japonii, ale nigdy wcześniej nie myśleli o wycieczce do Grodna, Nowogródka i Zaosia. Teraz nadrabiają zaległości, przekonując się przy okazji, że blisko też może być ciekawie.

Z racji położenia Białegostoku (tu jest główna siedziba naszego biura) Białoruś jest jedną z naszych specjalizacji. Znamy i gorąco polecamy!

Albania i Kosowo

Od lat szukam kraju, który mógłby równać się z Gruzją. Tak w naszej ofercie pojawiły się Mołdawia, Armenia, Uzbekistan i Iran. Każdy z nich jest ciekawy, każdy zasługuje na uwagę i jest celem rewelacyjnych wycieczek. Przekonany jestem, że do tego grona dołączą Albania i Kosowo. Mają wiele atutów. Piękne  góry na północy i piaszczyste plaże nad morzem. Do tego zabytki, dobra i naturalna jeszcze kuchnie oraz ciekawe regionalne trunki.

Albańskie góry, Valbona

Albańskie góry, Valbona

Albania mocno zmieniła się w ciągu kilku ostatnich lat (polecam artykuł: Albania to nie Afganistan!). Znacząco poprawiła się kwestia bezpieczeństwa. Wybudowano nowe drogi i hotele. Wielu Albańczyków wróciło do ojczyzny inwestując zarobione na Zachodzie pieniądze. Wolnorynkowe reformy rządu w Tiranie skłoniły włoskich restauratorów do przeniesienia swoich biznesów na drugą stronę Adriatyku. Jest ładnie i ciekawie. A co najważniejsze, w terenie jest jeszcze pusto, nie ma masowego ruchu turystów. W górach można poczuć klimat, jak w Gruzji 10 lat temu!  Jeśli jechać, to właśnie teraz, zanim cały świat ruszy do Albanii. Zatłoczone bywają tylko nadmorskie kurorty, najgorzej jest w Sarandzie, znacznie luźniej w regionie Durres. Artykuł: Plaże Albanii.

Iran. Egzotycznie i bezpiecznie

Turystyka lubi kraje ciekawe, bogate w atrakcje i świeże, to znaczy takie, które do tej pory nie były zbyt często odwiedzane przez turystów. Taki właśnie jest Iran. Na większą skalę otworzył się już kilka lat temu, ale na polskim rynku wzrost zainteresowania zaczynamy odczuwać dopiero teraz. Wcześniej pojawiły się wycieczki z zachodniej Europy.

Iranu nawet nie ma co za bardzo reklamować, osoby jeżdżące po świecie wiedzą, że warto się tam wybrać. Któż nie chciałby zobaczyć starożytnego Persepolis, Szirazu czy Isfahanu? Po prostu trzeba. Prędzej czy później kierunek ten musi pojawić się na drodze każdego ambitnego turysty.

Iran, wnętrze meczetu w Szirazie

Iran, wnętrze meczetu w Szirazie

Wcześniej mogły być obawy o bezpieczeństwo. Nieuzasadnione, na wyrost, ale to już osobny temat. Iran miał złą prasę na Zachodzie, media kreowały zniekształcony obraz kraju. Na szczęście to już minęło. Wraz z normalizacją stosunków politycznych, „niezależne” telewizje zmieniły narrację i już nie straszą. A jak jest w istocie? Iran jest państwem stabilnym, z silną władzą, a w dzisiejszym świecie, ma to duże znaczenie. Dzięki temu Persja jest regionalną wyspą spokoju. W kraju jest bezpiecznie, śmiało można podróżować. Duże znaczenie ma też nastawienie miejscowych. To życzliwi i sympatyczni ludzie. Są otwarci na nowe znajomości. W Iranie przemieszczałem się różnymi środkami transportu: metrem, autobusami, taksówkami i samolotami. Wędrowałem ulicami i uliczkami miast, również nocą. Nie spotkałem się z przejawami agresji. Wszędzie czułem się bezpiecznie. Więcej na ten temat w artykule: Iran – notatki z podróży.

*****

Główną domeną naszego biura są oczywiście wycieczki egzotyczne, ale sporo uwagi poświęcamy też turystyce w naszym regionie. Łączymy Podlasie z wyprawami na Litwę i Białoruś. Polecam takie rozwiązanie. Na urlop, konferencję czy imprezę firmową. Północno-wschodnia Polska kryje wiele atrakcji. Poza dziewiczą przyrodą i wyjątkowymi zabytkami atrakcją jest  też wyśmienita lokalna kuchnia. A wycieczka do pobliskiego Grodna i Wilna będzie zwieńczeniem udanego wyjazdu.

Iran – turystyczny hit

Polityka i media, to dwa powiązane ze sobą czynniki, które w dużym stopniu decydują o popularności takiego lub innego kraju. Najlepszym przykładem jest właśnie Iran. Jeszcze kilka lat temu w mediach dominowały nieprzychylne Teheranowi komentarze. Na ich podstawie łatwo było wyrobić pogląd jakoby Persja miała być strasznym miejscem, w które lepiej w ogóle się nie zapuszczać. Od kiedy Zachód radykalnie zmienił politykę względem Iranu, zmieniły się też wygłaszane w TV opinie.

Jeden ze słynnych mostów w Isfahanie

Jeden ze słynnych mostów w Isfahanie

Tak na marginesie, temat ten pokazuje, jak bardzo masowe media są „niezależne”. Jeżdżę po świecie od lat i jeśli czegoś się dzięki temu nauczyłem, to tego, żeby z przymrużeniem oka patrzeć na dziennikarskie doniesienia. Straszą Białorusią? Nie przejmujcie się tymi i jedźcie śmiało! Zainteresowanych odsyłam do moich artykułów o Białorusi. Takich napiętnowanych niesłusznie obszarów jest całkiem sporo. Dobrym przykładem są parapaństwa: Naddniestrze i Górski Karabach. Bezpieczne i przyjazne.

Tak więc mamy wyraźny wzrost zainteresowania wycieczkami do Persji. W tym roku mówić można wręcz o modzie na Iran. Przyjrzyjmy się najważniejszym zagadnieniom. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje.

Herbaciarnia na teherańskim bazarze

Herbaciarnia na teherańskim bazarze

Po pierwsze bezpieczeństwo. To kwestia kluczowa dla każdego turysty. Iran jest państwem stabilnym, a w dzisiejszym świecie, szczególnie na Bliskim i Środkowym Wschodzie, ma to duże znaczenie. Dzięki silnej władzy, trzymającej zdecydowana kontrolę nad całym terytorium, kraj jest regionalną wyspą spokoju. Nie bez znaczenia jest też oczywiście nastawienie miejscowych. To życzliwi, sympatyczni i dumni ludzie. Ciekawi tego, co dzieje się w świecie, otwarci na nowe znajomości. W Iranie przemieszczałem się różnymi środkami transportu: metrem, autobusami, taksówkami i samolotami. Wędrowałem ulicami i uliczkami miast, również nocą. Nie spotkałem się z przejawami agresji. Wszędzie czułem się bezpiecznie.

Głód nowości. W turystyce to bardzo ważny czynnik. Miłośnicy egzotycznych podróży zwiedzili już prawie cały świat i coraz trudniej jest im znaleźć nowe kierunki. Jeśli więc jakiś kraj, do tej pory omijany z powodów politycznych, nagle otworzy granice i ociepli wizerunek, to turyści ruszą szeroką ławą. Tak było np. z Gruzją. Dziś podobnie jest z Kubą.

W metrze są osobne wagony i perony dla samotnych kobiet

W metrze są osobne wagony i perony dla samotnych kobiet

Współgra z tym aura tajemnicy. To otoczka, która dodaje smaku. W przypadku podróżników, im bardziej coś jest niedostępne, tym mocniej przyciąga. Iran – tajemniczy Orientu, to brzmi jak hasło z reklamy. Umiejętna gra marketingowa w tym obszarze może przynieść niezłe rezultaty. I nie ma zbyt dużego znaczenia, że Persja przynajmniej od kilku lat jest już krajem otwartym, wizę dostać łatwo i bez problemu można tam wjechać. Magia tajemnicy działa i zapewne jeszcze przez jakiś czas turystyczny Iran będzie z niej korzystać.

Mnóstwo atrakcji. To temat rzeka. Dzięki swej bogatej, liczące tysiące lat historii, Iran może poszczycić się wyjątkowymi zabytkami. Kto nie słyszał o Persepolis?! Albo o zaratusztrianizmie i świątyniach ognia? Kto nie widział zdjęć pięknych perskich meczetów i ogrodów? Odbijające się szerokim echem wydarzenia drugiej połowy XX wieku, również pozostawiły swój ślad. Jak pamiętam pierwszym miejscem, które chciałem zobaczyć w Teheranie, był mur otaczający dawną ambasadę USA. Koniecznie chciałem zrobić zdjęcia tamtejszym malunkom. To miejsca oczywiste, poza Teheranem należą do nich również bogate w zabytki miasta: Sziraz, Isfahan, Jazd i Kaszan. Ale są też mniej znane atrakcje, także godne uwagi. W Iranie znajdziemy wysokie góry (zimą kwitnie tu narciarstwo) i piękne plaże, z wyspą Kisz na czele. Katalog mniej znanych, a zasługujących na uwagę atrakcji, przedstawiła Dominika w artykule: Persja inaczej, czyli nieznane oblicza Iranu.

Ormiańska katedra w Isfahanie

Ormiańska katedra w Isfahanie

Trzeba wspomnieć o obecnych tu od setek lat chrześcijanach. Ze względu na moje zainteresowania kościołami orientalnymi, jadąc pierwszy raz do Iranu, wiedziałem, że muszę odwiedzić ormiańskie świątynie. Sporo znajdziemy ich z dala od popularnych tras, przy granicy z Armenią, ale są też w dużych miastach, często odwiedzanych przez wycieczki, np. w Isfahanie. Imponująca jest ormiańska katedra w tym mieście, wewnątrz podziwiamy piękne freski. W budynku obok ulokowano muzeum ukazujące ormiańską historię na terenie Persji. Wśród wielu eksponatów znajdziemy obiekt określony jako „najmniejsza książka na świecie” (waży ledwie 0,7 grama). Ormiańskie księgi to zjawisko zasługujące na szczególną uwagę, więcej na ten temat w artykule: Matenadaran. Instytut rękopisów.

W Isfahanie znajduje się polski cmentarz! Właściwie jest to kwatera w obrębie nekropolii ormiańskiej. Najstarszy pomnik ustawiono na grobie Teodora Miranowicza, królewskiego posła, zmarłego tu w 1686 roku. W XVII wieku, Rzeczpospolita zagrożona przez Imperium Osmańskie, próbowała stworzyć sojusz z Persją, stąd w tym okresie nasi władcy i kresowi magnaci wysyłali liczne poselstwa. Większość pochowanych tu Polaków to dzieci i młodzież, ofiary sowieckich zsyłek w głąb ZSRR. Razem z armią Andersa wprowadzono do Persji (będącej wtedy pod kontrolą Brytyjczyków) dziesiątki tysięcy cywilów. Pierwsze grupy dotarły do Iranu w marcu 1942 roku. W samym Isfahanie przebywało ponad 2,5 tys. polskich dzieci, w dużej mierze sierot. Były pod opieką polonijnych organizacji i chodziły do polskich szkół. Wielu Polaków spoczywa też na cmentarzu w Teheranie.

W jednym z meczetów

W jednym z meczetów

Iran jest przebojem tego roku. W przyszłym zainteresowanie zapewne jeszcze wzrośnie. Oczywiście, nie będzie to turystyka masowa. Iran nie zamieni się w Grecję, Hiszpanię czy Egipt. Można zaryzykować stwierdzenie, że na szczęście! Mam nadzieję, że pozostanie miejscem choć z odrobiną tajemnicy. Program wycieczki do Iranu.

Na razie Iran ma braki w infrastrukturze. Lata sankcji gospodarczych zrobiły swoje. Niektóre zapóźnienia Teheran szybko nadrobi. Już jest decyzja o odblokowaniu 32 mld dolarów amerykańskich, zamrożonych do tej pory w zachodnich bankach. Dzięki temu kraj rozpoczyna wielkie zakupy, na liście jest m.in. ponad sto samolotów Airbus (kontrakt na 22 mld USD!).

Irańskie turystyki oglądają Persepolis

Irańskie turystyki oglądają Persepolis

Trochę gorzej rzecz wygląda z hotelami. Tu braki doskwierają najbardziej. Obiekty oczywiście są (polecam 4*, bo 3 są często poniżej naszych oczekiwań), ale jest ich za mało. I to właśnie stanowi główną trudność. Co z tego, że zgłaszają się do nas kolejne grupy zainteresowane wycieczkami do Iranu, jeśli nie ma już miejsc w hotelach?! O wyprawie do tego kraju najlepiej myśleć z dużym wyprzedzeniem. Kolejne ograniczenie stanowią międzynarodowe loty. Bilety w samolotach do Iranu szybką się sprzedają. Nadzieja w tym, że kolejne linie uruchomią połączenia z Teheranem i z Szirazem. Byłoby kapitalnie, gdyby LOT zrealizował swoje plany i wprowadził do oferty bezpośrednie przeloty z Warszawy. Czekamy na to!

Zobacz też na tym blogu: Iran. Relacja z wycieczki.

Więcej informacji na temat Persji, atrakcji turystycznych kraju, kuchni, obyczajów i roli kobiet znajduje się tu: Iran.

Narty w Armenii, Iranie i Gruzji

W czasie, kiedy śniegu brakuje nawet w Alpach, trzeba myśleć o nowych kierunkach narciarskich. Warto wziąć pod uwagę kraje mniej oczywiste, takie które do tej  pory z nartami wcale się nie kojarzyły. W Gruzji czy Iranie znajdziemy trasy zjazdowe położone na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. Warunki śniegowe są dobre, infrastruktura przygotowana. Nic tylko korzystać! Dodatkowo, wypad narciarski połączyć można ze zwiedzaniem. Oto przykładowa oferta: Narty w Gruzji, narciarski kurort Gudauri.

Gruzja

Chyba jako jedyna z wymienionej trójki państw zdołała przebić się do świadomości Polaków. Kilka lat temu napisałem pierwszy artykuł na ten temat. Do tej pory zorganizowaliśmy już sporo wyjazdów narciarskich w pasmo Wielkiego Kaukazu. W Gruzji są trzy kurorty: Gudauri, Bakuriani i Mestia, ale realnie, jak na razie, liczy się tylko ten pierwszy. Położony najbliżej stołecznego Tbilisi (tu jest lotnisko) posiada też najlepsze warunki. Najwyższy punkt trasy zjazdowej znajduje się na wysokości 3250 m n.p.m. Śnieg leży tu od grudnia do kwietnia. Zaspy po pas widziałem też na początku maja.

Gruzja, Gudauri

Gruzja, Gudauri

W ciągu kilku ostatnich lat powstały dobre hotele, dysponujące krytymi basenami i saunami. Jest też trochę mniejszych, bardziej ekonomicznych obiektów. Zaskoczeniem może być fakt, że w sezonie w Gudauri ciężko o wolne miejsca. Rezerwacje, szczególnie dla grup, należy robić z dużym wyprzedzeniem. Poza tym wcale nie jest tanio. Lepsze hotele mocno trzymają cenę. Nowoczesne wyciągi wykonała austriacko-szwajcarska firma Doppelmayer.

Długość tras zjazdowych to ponad 57 km, a średnia pokrywa śnieżna — 2,5 m. Najniższy punkt trasy narciarskiej leży na wysokości 2050 m n.p.m.

W Gudauri jest specjalny stok dla amatorów jazdy ekstremalnej, tzw. free-ride, a poszukiwacze jeszcze mocniejszych wrażeń mają możliwość uprawiania narciarstwa z helikoptera.

Dzięki bezpośrednim połączeniom lotniczym z Warszawy do Tbilisi łatwo dostać się do Gruzji. Przelot zajmuje nieco ponad 3 godziny, a zimą bilety są tańsze. Z lotniska do Gudauri jest 120 km. Najlepszym rozwiązaniem jest połączenie wyjazdu narciarskiego ze zwiedzaniem, a przynajmniej z degustacją miejscowej kuchni i wina.

Więcej na ten temat w artykule: Narty w Gruzji.

Iran

W górach Alborz znajdują się dwa największe kurorty – Dizin i Szemszak. Blisko Teheranu, ledwie o godzinę jazdy samochodem.

Dizin leży na wysokości 2650 m n.p.m., a najwyższy punkt trasy sięga 3600 m n.p.m.! To największy irański kurort narciarski, polecany głównie dla początkujących i mniej zaawansowanych narciarzy i snowboardzistów oraz dla rodzin z dziećmi.

Kolejny kurort, Szemszak, ma trasy ulokowane na wysokości od 2550 do 3050 m n.p.m. Ze względu strome stoki polecany jest dla zaawansowanych narciarzy.

Dokładne omówienie tego tematu znajduje się w artykule Dominiki Klimowicz: Na narty do… Iranu.

Armenia

Kraj w Polsce mało znany; jeździ tam niewielu turystów. Szkoda, bo jest nie mniej atrakcyjny niż sąsiednia Gruzja. Wspaniałe zabytki, piękne góry, dobra kuchnia i wyjątkowe trunki. Z tych powodów Armenia jest bardzo atrakcyjnym celem wycieczki objazdowej. O turystycznych atrakcjach Armenii pisałem już na tym blogu. Zobacz.

Ze względu na ukształtowanie powierzchni (40 proc. obszaru leży na wysokości powyżej 2 tys. m n.p.m.!) Armenia ma też dobre warunki narciarskie. Najbardziej znany jest Tsakhkadzor, ośrodek wzniesiony w latach 80. XX wieku jako miejsce treningów radzieckiej kadry olimpijskiej. Szeroki przekrój tras daje możliwość uprawiania narciarstwa zjazdowego od osób stawiających pierwsze kroki po zaawansowanych adeptów białego szaleństwa. Sezon trwa od połowy grudnia do połowy marca. Tsakhkadzor znajduje się w odległości 55 km od stołecznego Erywania i międzynarodowego lotniska. Wyciągi zostały wyprodukowane i są obsługiwane przez włoską firmę Leitner. W sumie mają ponad 6 km długości i są w stanie przewieźć prawie 5 tys. pasażerów w ciągu godziny. Trasy rozciągają się od wysokości 1966 m do 2819 m n.p.m. I całkowita długość wynosi 27 km. Tsakhkadzor jest znacznie tańszym ośrodkiem od gruzińskiego Gudauri. Pamiętać należy tylko, że w okresie Nowego Roku i prawosławnych Świąt Bożego Naradzenia, czyli do połowy stycznia jest mocno zatłoczony. Więcej na ten temat tu: Narty w Armenii.

Armenia, mapa tras narciarskich w

Armenia, mapa tras narciarskich w Tsakhkadzor

Inne kierunki

Narciarze i snowboardziści mogą wziąć pod uwagę również Bałkany. Z zimowej olimpiady 1984 roku pamiętamy Sarajewo w dzisiejszej Bośni i Hercegowinie. Funkcjonują tam dwa w ośrodki narciarskie: Bjelasnica i Jahorina. Zimą w Bośni są większe szanse na śnieg niż w Polsce. Na narty można wybrać się też np. do Rumunii i Serbii. W tej ostatniej prym wiedzie duży i dobrze wyposażony kurort Kopaonik.

W ostatnich latach polska turystyka podlega istotnym zmianom. Na popularności zyskują nowe kierunki, do tej pory nieobecne w ofercie biur podróży. Mam wrażenie, że podobny proces dotyczy również zimowego wypoczynku. Być może w krajach tych nie znajdziemy tak dobrych warunków jak w Dolomitach, ale niosą one ze sobą powiew świeżości i odrobinę egzotyki. Warto przyjrzeć się im bliżej.

Zapisz

Iran. Relacja z wycieczki

Z moim wyjazdem do Iranu było mniej więcej tak, jak z historią Artura Orzecha, opowiedzianą w niedawno wydanej książce*. Nie wiedziałem czy dostanę wizę. To znaczy, żadnych szczególnych przeciwwskazań nie było, po prostu, procedura dłużyła się niemiłosiernie. Najpierw były długie święta Nou Ruz, czyli irański Nowy Rok, później do Teheranu jakimś trafem nie docierały moje maile z dodatkowymi danymi, o które poprosiło tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W końcu rzecz była na dobrej drodze, ale wymagała cierpliwości. Na Wschodzie uczymy się szacunku wobec czasu. Jest on tam inaczej pojmowany. Człowiek Zachodu próbuje zawładnąć wszystkim, nawet czasem. Człowiek Wschodu poddaje się jego biegowi.

Wycieczka szkolna w mieście Kosh

Wycieczka szkolna w mieście Kaszan

Dla przykładu, tekst ten piszę w autobusie do Isfahanu. Kiedy wsiadałem do niego o 6 rano na dużym dworcu w Szirazie, nie wiedziałem kiedy wysiądę. Pytałem dzień wcześniej, kupując bilet, o to jak długo trwa podróż. Chciałem wiedzieć na którą będę w Isfahanie? W odpowiedzi słyszałem, że może 6, a może 7 godzin. Lub trochę dłużej. Nikt dokładnie nie wiedział. Jadę więc teraz, oglądam migającą za oknem irańską wiosnę i nie mam żadnych oczekiwań względem czasu. W Isfahanie będę zapewne około godziny trzynastej, ale nawet jeśli  przyjedziemy dużo później, to i tak przecież nic strasznego się nie stanie.

Rożne można mieć wyobrażenia o podróży publicznym autobusem w Iranie. Czy aby nie strach? Czy nie brudno? Jak zachowują się pozostali pasażerowie? W aucie na 50 osób jestem jedynym obcokrajowcem. Wszyscy są dla mnie mili. To znaczy mili na migi, ponieważ nikt nie mówi po angielsku. Więc uśmiechamy się do siebie. Częstują mnie miejscowymi przysmakami. Samochód jest w dobrym stanie, nowoczesny i wygodny. Właściwie, to sam sobie muszę przypominać, że jestem w Iranie. Tym groźnym państwie na osi zła, którym straszą nas z telewizora.

Mogę tylko powtórzyć to, co mówią i piszą wszyscy odwiedzający Iran. Jest bezpiecznie! Śmiało można jechać. Wycieczka do Iranu.

Isfahan

Isfahan

A wracając do tematu wizy. Niepokoiłem się, bo zaraz wyjeżdżałem na ponad dwa tygodnie do Armenii. Do Iranu chciałem lecieć bezpośrednio z Erywania. A wizy dalej nie było. Z Polski wylatywałem więc bez większych nadziei. A tymczasem, pod koniec pobytu w Armenii odebrałem maila z informacją, że wiza czeka na mnie na lotnisku w Teheranie. Hura! Zaczęło się więc szukanie biletu na samolot. O tyle trudne, że akurat wypadł długi weekend i wszystkie biura były pozamykane. W końcu udało się. Mam bilet. Lecę.

Tak na marginesie warto wspomnieć o dobrych relacjach chrześcijańskiej Armenii z islamskim Iranem. Komentując sytuację w tej części świata, zazwyczaj mocno akcentujemy rolę religii. Tymczasem polityka jest ważniejsza. Iran ma napiętą sytuację z muzułmańskim Azerbejdżanem, ale przyzwoite kontakty z rządem w Erywaniu. Zaskakujące? Niekoniecznie. Oba kraje po prostu nie mają innego wyjścia. Są na siebie skazane. Armenia nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z dwoma z czterech sąsiadów (z Turcją i Azerbejdżanem). Zwyczajnie nie może sobie pozwolić na złe relacje z Iranem. W podobnej sytuacji są władze w Teheranie. Poddane izolacji przez Zachód, wykorzystują granicę z Armenią do kontaktów ze światem (na drogach Armenii spotkacie mnóstwo irańskich ciężarówek). Za pośrednictwem Erywania coraz lepsze relacje z Teheranem wypracowuje również Moskwa. Więcej na ten temat w artykule: Armenia z Iranem.

Płot dawnej ambasady USA w Teheranie

Płot dawnej ambasady USA w Teheranie

Jak powszechnie wiadomo, stolica Iranu nie jest najatrakcyjniejszym turystycznie miejscem. Dlatego wycieczki po przylocie do Teheranu, uciekają stąd jak najszybciej. Zbyt wiele pięknych zabytków rozsianych jest po tym wielkim kraju, by tracić czas na zakorkowany i hałaśliwy Teheran. Można zobaczyć jedno czy dwa muzea (szczególnie to, w którym eksponowane są słynne perskie klejnoty) i powałęsać się po olbrzymim targu. Zabytkowej architektury tu mało, dla wielu największą atrakcją jest płot otaczający dawną amerykańską ambasadę. Każdy, kto choć trochę interesuje się Iranem, zna temat i koniecznie chce zobaczyć znane na całym świecie graffiti z karykaturą Statuy Wolności.

Co dalej? Minimum to Sziraz (zazwyczaj leci się tam samolotem, ponieważ z Teheranu, to prawie tysiąc kilometrów), Isfahan (piękne miasto, bogate w interesujące zabytki), znany z zoroastryjskich świątyń Jazd i oczywiście Persepolis, centrum starożytnej Persji.

Mieszkałem w dobrych, ale również w bardzo słabych hotelach. Obsługa może nie ze wszystkim sobie radzi, ale nadrabia uczynnością. W jednym z hoteli miałem pokój z centralnie sterowana klimatyzacją. Nie lubię jak wieje zimnym, więc spytałem czy nie da się czegoś zrobić. Przyszedł pan recepcjonista i okleił klimatyzator gazetą. Już nie wiało. A przy okazji ucięliśmy sobie pogawędkę o filozofii życia. Żałował, że ożenił się dopiero w wieku trzydziestu lat. Mówił, że powinien to zrobić osiem lat wcześniej. Żal mu było straconego czasu.

Persepolis

Persepolis

Pozostając przy temacie hoteli. Jeśli ktoś chce mieć gwarancję czystości w pokoju, zdecydowanie powinien brać cztery gwiazdki. W obiektach trzygwiazdkowych bywa różnie.

Leciałem lokalnymi samolotami (wcale nie są tak straszne jak wieść niesie), jeździłem autobusami i taksówkami. Wędrowałem ulicami miast, również nocą. Odniosłem wrażenie pełnego bezpieczeństwa.

Podróży nie ułatwiają trudności w komunikacji. Słabo tam z językami obcymi. Z Isfahanu do Teheranu przejechałem z kierowcą, który nie znał ani jednego słowa po angielsku. To jakieś 400 km. Po drodze zwiedziliśmy jeszcze urokliwy Kaszan, słynny z zabytkowych irańskich domów. Zjedliśmy razem śniadanie. I wszystko na migi. Nie wymieniliśmy ani słowa. No może jedno – dziękuję! Irańczycy powszechnie używają „merci”. Miał dowieźć mnie na lotnisko w Teheranie. Oczywiście tak, żebym nie spóźnił się na samolot. Więc cały czas pokazywałem mu zegarek. Kiwał głową, że rozumie. Oczywiście przyjechaliśmy z opóźnieniem. Biegiem wpadłem na halę odlotów.

Sziraz

Sziraz

Czekając przy wejściu do samolotu zastanawiałem się nad tym, jak to wszystko się udało. Że mimo wszystko zdążyłem, że nie zgubiłem się gdzieś tam, daleko, na irańskiej pustyni. Już się cieszyłem, gdy usłyszałem komunikat: „Z powodów technicznych lot jest opóźniony”! Powody techniczne, w irańskiej linii lotniczej, która przez międzynarodowe sankcje ma olbrzymie trudności z serwisowaniem i naprawą maszyn! Bać się?! Jak ogłoszą, że naprawili, to wsiąść czy nie? Po półgodzinie wejściem dla pasażerów wyszła ekipa mechaników. Młodzi mężczyźni, roześmiani, szli obok nas głośno sobie dowcipkując. E tam, pomyślałem, zapewne jakiś błahy problem. Wsiadłem i po 90 minutach lotu bezpiecznie wylądowałem w Erywaniu.

*A. Orzech, Wiza do Iranu, Warszawa 2014.

Zobacz także: Iran się zmienia oraz Iran – notatki z podróży.

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén