Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: liban

Jordania turystycznie. Od Petry do Ain Ghazal

Poleciałem w połowie kwietnia. W przypadku Jordanii termin jest ważny. Najlepsza pora to wiosna i jesień. Zima jest zbyt chłodna. W tym roku jeszcze na początku marca turyści trochę marzli i robili zdjęcia na tle zachmurzonego nieba. Najlepszy jest kwiecień, maksymalnie początek maja. Kolejne okienko pogodowe otwiera się w październiku i trwa do pierwszej połowy listopada. Lipiec i sierpień omijamy ze względu na upały. Latem najtrudniej będzie wytrzymać nad Morzem Martwym, w Petrze i na pustyni Wadi Rum, choć i na północy kraju, w tak rozległych i nasłonecznionych miejscach, jak starożytne miasto Dżarasz, upał również mocno daje się we znaki.

Autor na pustyni Wadi Rum w 2006 roku

W kwietniu pogoda nie zawiodła, dwadzieścia kilka stopni i słońce. Świetne warunki i do zwiedzania, i do robienia zdjęć.

Cytadela w Ammanie, pozostałości rzymskiej świątyni Herkulesa

Pierwszy raz do Jordanii wybrałem się w 2006 roku. Pracowałem wtedy w Egipcie. Organizowaliśmy wycieczki do Petry z egipskiego Sharm el-Sheikh. Były to złote czasy masowej turystyki nad Morzem Czerwonym (zobacz artykuły o Jordanii z tamtego czasu). Tysiące wczasowiczów, pełne autokary i mnóstwo pracy. Jako przewodnik po Jordanii przepracowałem cały długi sezon. Wracałem w kolejnych latach, między innymi pilotując wycieczki objazdowe łączące Liban, Syrię i Jordanię. To wtedy przydarzyła mi się jedna z ciekawszych historii, gdy turysta z naszej grupy na granicy syryjsko-jordańskiej próbował przemycić pistolet. Opisałem ją w tym artykule: Z życia pilota wycieczek.

Petra, Chazne

Z tym, że trzeba od razu powiedzieć, iż Jordania zasługuje na osobną wycieczkę! I doskonale sprawdza się w tej roli. Atrakcji jest sporo, w zupełności wystarczy na tygodniowy wyjazd. W pierwszej kolejności kojarzymy oczywiście Petrę, jeden z siedmiu nowych cudów świata, ale kraj ten ma dużo więcej do zaoferowania!

Dżarasz, świątynia Artemidy

Coraz większa popularnością, wręcz legendą miejsca wyjątkowego i pełnego uroku cieszy się malownicza pustynia Wadi Rum oraz noclegi na tamtejszych luksusowych kampingach (dzięki temu otrzymujemy możliwość podziwiania wschodu i zachodu słońca na pustyni). Dziś, komfortowe domki zapewniają standard wygodnego pokoju hotelowego. A pamiętam czasy, gdy do dyspozycji były wyłącznie skromne namioty.

Wschód słońca na Wadi Rum

Na noc zatrzymujemy się również nad Morzem Martwym. Śpimy w jednym z zaledwie kilku hoteli położonych przy linii brzegowej, z własną plażą dającą możliwość korzystania z uroków tej wyjątkowej wody. Zamiast pływać układamy się na wodzie pozując do zdjęć z gazetą lub książką w ręku. Oczywiście wszyscy od stóp do głów smarują się pełnym minerałów kosmetycznym błotem z Morza Martwego, którego na plaży znajdziemy pod dostatkiem.

Camping na Wadi Rum

W południowej części kraju atrakcyjnym miejscem jest Akaba. Ulokowana nad Morzem Czerwonym jest miastem o specjalnym statusie strefy wolnocłowej, dzięki czemu niektóre produkty są tam tańsze. Szczególnie ceny alkoholu zwracają uwagę, gdyż standardowo w Jordanii alkohol jest po prostu drogi. Piwo w barze lub kieliszek wina w restauracji to koszt 6-7 dinarów, czyli około 10 USD! Akaba położona jest w specyficznym miejscu, na styku czterech państw: Jordanii, Egiptu, Izraela i Arabii Saudyjskiej. Z Akaby widać izraelski Ejlat, oba miasta wyglądają jak sąsiadujące ze sobą dzielnice. Korzystając z uroków Morza Czerwonego można urządzić wycieczkę łodzią ze szklanym dnem połączoną ze snurkowaniem.

Widok z góry Nebo

Przemieszczając się na północ, słynną Drogą Królewską, która pretenduje do tytułu najstarszej na świecie nadal używanej trasy, docieramy do Madaby i góry Nebo. Pierwsze z tych miejsc przyciąga nas rewelacyjnie zachowaną mozaiką przedstawiającą mapę regionu Bliskiego Wschodu od Nilu i półwyspu Synaj, po Jerozolimę. Na górze Nebo, w miejscu w którym Mojżesz ujrzeć miał Ziemię Obiecaną podziwiamy widoki spoglądając z góry na Morze Martwe i tereny za Jordanem, od Jerycha po Betlejem.

Wąwóz prowadzący do Petry

Zaglądamy jeszcze do zamku Karak i jedziemy na północ, by w ślicznej, górzystej okolicy, porośniętej oliwkowymi sadami, zwiedzić dwa monumentalne zabytki. Jeden to słynny Dżarasz, czyli starożytna Geraza, wielkich rozmiarów rzymskie miasto, które w rewelacyjnym stanie dotrwało do naszych czasów. Podziwiamy wielką bramę wjazdową, łuk triumfalny, długą na 800 metrów ulicę Cardo Maximus, owalne forum otoczone kolumnadą, pełną uroku świątynię Artemidy oraz dwa teatry. Dżarasz jest bardzo malowniczym miejscem i z całą pewnością nie może go zabraknąć w programie wycieczki. Warto pojechać też odrobinę dalej na północ i zwiedzić zamek w Adżlun (Kalat ar-Rabat).

Dżarasz, jeden z dwóch antycznych teatrów

Na zakończenie trzeba wspomnieć oczywiście o Ammanie. Stolica Jordanii, od której zaczynamy objazd kraju jest kilkumilionową metropolią i miastem o tysiącach lat historii. Najciekawsze turystycznie miejsca znajdziemy w obrębie starego miasta. Najważniejszym punktem jest cytadela, na obszarze której oglądamy pozostałości rzymskiej świątyni Herkulesa oraz zwiedzamy niewielkie, ale bardzo interesujące Muzeum Archeologiczne. Znajdziemy w nim między innymi jeden z najbardziej niezwykłych zabytków całego Bliskiego Wschodu, a mianowicie słynne rzeźby z Ain Ghazal. Liczące sobie od 8 do 10 tys. lat figury są tajemniczymi i szczególnie zasługującymi na uwagę obiektami, istotnymi z punktu widzenia rozwoju naszej cywilizacji. Łatwo je pominąć, przechodząc obok niepozornie wyglądających gablot, Aby docenić ich rangę, potrzebujemy przewodnika, który uraczy nas pasjonująca historią.

Rzeźba z Ain Ghazal

Jordania, to kraj, który w pierwszej kolejności kojarzy się z Petrą. I Petra oczywiście na to zasługuje. Miejsce ma w sobie mnóstwo uroku i zasłużenie przyciąga rzesze turystów. Pamiętać jednak warto, że kraj ten ma sporo innych atrakcji i stanowi pasjonujący cel pięknej wycieczki objazdowej.

Wycieczka do Jordanii

Wycieczki w kilku obrazkach

Świat zmienia się tak szybko, że blog oparty o słowo pisane stracił nieco na znaczeniu. Zyskały za to inne kanały komunikacji, głównie media społecznościowe z Facebookiem i Instagramem na czele. Obrazy stały się bardziej istotne, stąd też wziął się pomysł na ten post.

W kilku zdjęciach postaram się przedstawić część naszych wycieczek.

Armenia. Kierunek, który promuję od lat. Zachęcam, tłumacze, opowiadam… Na tym blogu jest sporo artykułów (tag: armenia). Powstał też osobny serwis: armenia.krzysztofmatys.pl

Klasztor Norawank

Długo niedoceniana, pozostawała w cieniu sąsiedniej Gruzji. Teraz nadrabia stracony czas. Coraz więcej turystów wie, że warto się tam wybrać oraz, że Armenia atrakcjami wcale nie ustępuje Gruzji, a zdaniem wielu osób, nawet ją przewyższa. Najważniejsze atuty w wielkim skrócie: góry (piękny Kaukaz), wspaniałe zabytki poświadczające tysiące lat rozwoju ormiańskiej kultury, wyśmienita naturalna kuchnia, wino i koniaki.

Malowniczy kanion rzeki Uvac, gdzie poza krajobrazami podziwiamy również olbrzymie sępy płowe. Więcej o atrakcjach Serbii.

Serbia. Przypomina Gruzję sprzed kilku lat, czyli z czasu przed wybuchem masowej turystyki. Jest jeszcze naturalna i autentyczna. Gościnna i wesoła. Jeśli ktoś szuka czegoś spoza głównego nurtu turystycznego, to zdecydowanie polecam! Póki nie ruszyły tam tłumy. Myślę, że mamy ledwie kilka lat, później zrobi się tłoczno.

Mostar

Bośnia i Hercegowina. Sąsiadka Serbii, ale bardziej znana i tłumniej odwiedzana. Decydują popularne atrakcje: piękne Sarajewo, fantastyczny Mostar i uroczy Blagaj. Do tego Medziugorie, przyciągające rzesze pielgrzymów. W efekcie, turystów z Polski jest sporo, ale są to głównie wycieczki autokarowe, w biegu odhaczające kolejne punkty na Bałkanach. Ciągle do odkrycia przez wycieczki samolotowe. My łączymy ją w jeden program: Serbia – Bośnia i Hercegowina.

Baalbek

Liban. Kiedyś był w ofercie, później zniknął, turystów wystraszyła wojna w sąsiedniej Syrii. Rok 2019 zapoczątkował wielki powrót wycieczek, również dzięki bezpośrednim połączeniom LOT-u na trasie Warszawa – Bejrut. Po latach przerwy, wiosną zeszłego roku pojechałem sprawdzić aktualną sytuację (zobacz: Liban – informacje). Turystyka kwitła, w hotelach brakowało miejsc, w bejruckiej Hamrze tłok. Korektę przyniosły jesienne antyrządowe protesty, demonstranci blokowali drogi, telewizyjne relacje zniechęcały do wyjazdu. Tuż po tym mieliśmy wycieczkę, grupa wszystko zobaczyła, bez utrudnień. Za to turystów było mniej, zwiedzało się wygodniej. Liban ma wielki turystyczny potencjał i oby tylko polityka nie szkodziła, to z Polski pojedzie wiele wycieczek i pielgrzymek.

Twierdza w Sorokach w 2019 r.

Mołdawia i Naddniestrze. Największe na świecie piwnice winne, najdalsze polskie kresy, naturalna kuchnia, folklor, dobre wina, zabytki, krajobrazy… Mimo sporej gamy atutów Mołdawii jakoś ciężko przebić się do świadomości polskiego turysty. Brakuje promocji, a i my zwyczajnie nie grzeszymy wiedzą na temat tego regionu, więc zapewne z tego powodu nie wiemy, że warto się tam wybrać. Pisałem o tym już na tym blogu (zobacz na przykład: Mołdawia), od lat prowadzę też osobny serwis: moldawia.krzysztofmatys.pl. Sporym atutem wycieczki jest możliwość odwiedzenia Naddniestrza, jednego z najbardziej tajemniczych miejsc w Europie.

Zdjęcie sprzed kilku lat, dziś ta okolica wygląda już inaczej

Gruzja. Na zdjęciu wyżej pokazana jest Cminda Sameba, czternastowieczna kamienna cerkiew, ulokowana u stóp góry Kazbek. Położony na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m. zabytek od lat jest jedną z fotograficznych wizytówek Gruzji. Każdy chce tu być i zrobić zdjęcie. Będąc pierwszy raz, z położonego niżej miasteczka Stepancminda (Kazbegi) szedłem pieszo. Później, dziesiątki razy, z kolejnymi wycieczkami, wjeżdżałem terenówkami po wyboistej górskiej ścieżce, dostarczając niezapomnianych przeżyć tym, którzy pokonywali tę trasę pierwszy raz. Dziś, w miejsce ścieżki mamy asfaltową drogę, a na górze, przy cerkwi, spory parking. Zrobiło się wygodniej, szybciej i tłoczniej. Miejsce stało się łatwiej osiągalne, ale przez to straciło na atrakcyjności. Oczywista konsekwencja rozwoju turystyki masowej, widoczna też w innych miejscach Południowego Kaukazu. Niektórzy gniewają się na to i złorzeczą argumentując, że kiedyś było pięknie, a teraz, to już właściwie nie ma po co jechać. Jasne, dziesięć, a nawet pięć lat temu, było bardziej naturalnie i autentycznie. Miejscowi przyjmowali gości, a nie klientów, kierowali się honorem, a nie perspektywą zysku. Tak, to wszystko prawda, z tamtej Gruzji sporo odeszło i już nie wróci, ale ze względu na to, co zostało, ciągle warto tam się wybrać!

Berat, zwany miastem tysiąca okien

Albania. Kiedyś napisałem artykuł o tym, że „Albania, to nie Afganistan”. Chciałem przez to powiedzieć, że nie ma się czego bać (zła sława Bałkanów sprzed lat). Później wybuchła moda, zdecydowały konkurencyjne ceny oraz dziura na rynku, jaka pojawiła się w wyniku kryzysu w takich krajach, jak Tunezja i Egipt. Albania zapowiada się na jeden z bardziej popularnych kierunków 2020 roku. Z tym, że dotyczy to turystyki masowej, a ta ogranicza się do pękających latem w szwach nadmorskich kurortów (Saranda, Wlora, Durres). Tymczasem Albania ma dużo więcej atrakcji i wartych odwiedzenia miejsc, dlatego też dobrze nadaje się na ambitną wycieczkę objazdową.

Persepolis

Iran. Gdy piszę ten artykuł zaczyna się właśnie kolejna polityczna awantura na linii USA – Iran. W ciągu ostatnich lat przeżyliśmy ich już trochę. Niezależnie od tego, jak polskie media by nie straszyły reżimem w Teheranie, to zawsze na miejscu okazywało się, że jest bezpiecznie, miło i sympatycznie. Z Iranem jest tak, że wielu podróżników chce się tam wybrać, bo kusi magia starożytnej Persji, przyciągają tak atrakcyjne miejsca, jak Sziraz, Persepolis i Isfahan. Nie wszyscy jednak jadą, bo jedni się boją, a inni nie wiedzą, że w ogóle można. Można, przynajmniej na razie, przyszłość wygląda niepewnie, dlatego wycieczki do Iranu nie odkładałbym na później.

Czajchana na Jedwabnym Szlaku

Uzbekistan. Coraz łatwiej dostępny, coraz bardziej zatłoczony. Jeszcze niedawno niezbędne były wizy, a do ich wyrobienia sporo formalności, łącznie z zaświadczeniem o zatrudnieniu. Od kilku lat, stopniowo poluzowywano reguły wizowe, znosząc ten obowiązek ostatecznie w 2019 roku. Rząd w Taszkencie wprowadził też inne ułatwienia (więcej w artykule: Zmiany w Uzbekistanie) w efekcie czego w Samarkandzie, Chiwie i Bucharze pojawiło się więcej turystów z Zachodu. Przypadek ten jest kolejnym potwierdzeniem dobrze znanej prawdy, że warto wybierać cel wycieczki, zanim pojawi się na niego moda.

Wszystkie nasze wycieczki dostępne są na stronie internetowej Matys Travel.

Wycieczki do Libanu

Gdy wystukałem w Google nazwę kraju, to pojawiło się bardzo mało haseł związanych z turystyką. Więcej z polityką, islamem i toczonymi tu kiedyś wojnami. Miejsce tak bardzo nadające się na rewelacyjne wycieczki, jest tak mało z nimi kojarzone! Zobacz też: Liban i turystyka.

Flaga Libanu. Cedr jest symbolem kraju.

Flaga Libanu. Cedr jest symbolem kraju.

Myślę, że można by stworzyć ranking najbardziej niedocenianych destynacji. W podkategorii Europa i okolice (powiedzmy tak do 4 godzin lotu samolotem) znalazłoby się kilka perełek. Na podobieństwo Gruzji – długo powszechnie lekceważonej, ale jak już chwyciło, to połowa Polski tam pojechała. Kogo bym widział w tej grupie? Poza Libanem zapewne Albanię, Mołdawię i Armenię. I jeszcze jeden kraj, zaskakująco i niesłusznie pomijany – Białoruś! Łatwiej dziś wybrać się na wycieczkę do Egiptu niż do naszego sąsiada.

Liban ma olbrzymie atuty. Region jest ładny, górzysty i z pięknymi plażami. Jednego dnia można kąpać się w morzu i jeździć na nartach. Osoby zainteresowane zabytkami znajdą tam rewelacyjne obiekty, ze słynną świątynią Jowisza w Baalbek na czele. Miasta takie jak Tyr, Sydon i Byblos rozbudzają wyobraźnię każdego miłośnika historii. Czego tu nie sięgnąć od razu mowa o tysiącleciach.

Sydon – miasto założone przez wnuka Noego, wykopaliska archeologiczne odkrywają budynki z 4 tys. p.n.e. Tyr – tu urodziła się i mieszkała Europa, księżniczka porwana przez Zeusa. W starożytności był to najsłynniejszy fenicki ośrodek, a dziś całe stare miasto zostało wpisane na listę UNESCO. Byblos – 7 tys. lat historii, od nazwy miasta pochodzi słowo „biblia” oznaczające księgę. To tylko kilka przykładów…

A ileż tu wspaniałych pozostałości z czasów wypraw krzyżowych! Twierdze i kościoły, niektóre zamienione później w meczety. Wznoszący się w centrum Bejrutu piękny Meczet Omara, to dawna katedra św. Jana Chrzciciela. Karawanseraje, medresy i hammamy. Bogactwo architektury islamu.

Baalbek, świątynia Jowisza

Kompleks świątyń w Baalbek

Wielokulturowość. Przez tysiąclecia na obszarze tym rozwijały się rozmaite państwa i cywilizacje. W starożytności teren Libanu należał do Fenicjan, Asyrii, Babilonii, Persji, Ptolemeuszy, Seleucydów i Rzymu. Później przyszło Bizancjum, Arabowie, egipscy mamelucy, a nawet cylicyjscy Ormianie! W czasach nam bliższych rządzili tu Turcy, Brytyjczycy i Francuzi. Taka historia ukształtowała Liban. To państwo złożone, kraj kompromisu, który łączy różne religie i kultury. W parlamencie obowiązuje równy podział na chrześcijan i muzułmanów. Prezydentem jest  chrześcijanin maronita, premierem muzułmanin sunnita, a przewodniczącym parlamentu muzułmanin szyita.

Osoby zainteresowane religią, odwiedzając Liban pochylą się zapewne nad dziejami maronitów – chrześcijan zamieszkujących Bliski Wschód (nazwa pochodzi od św. Marona – pustelnika z gór Taurus).

A przyroda? Jedziemy w wyższe partie gór, żeby zobaczyć ostatnie cedry – symbol Libanu. Kiedyś porastały wzgórza całego kraju. Wycinano je już w starożytności. Były pożądanym towarem. Importował je pustynny Egipt. Budowano z nich statki. Docieramy do bardzo malowniczej Doliny Kadisza. W trudno dostępnym terenie schroniły się liczące steki lat chrześcijańskie klasztory. Widać stąd najwyższą górę Libanu – wznoszący się na wysokość 3088 m n.p.m. szczyt Kurnat as-Sauda.

Jedną z największych turystycznych atrakcji są rewelacyjne jaskinie, znane powszechnie jako Jeita Grotto. Mają 8 km długości i rozciągają się na dwóch poziomach. Dolną kondygnację ogląda się podczas przeprawy łodzią po podziemnym jeziorze!

Groty Jeita

Groty Jeita

Dla niejednego turysty zaskoczeniem może być Bejrut. Miasto słusznie zwane jest Paryżem Bliskiego Wschodu. Architektura bez kompleksów, dobre hotele, restauracje i drogie markowe sklepy. Widać duże pieniądze. Krążą między bogatymi krajami arabskimi, a Europą. Bejrut z tego korzysta.

Turystyce w regionie Bliskiego Wchodu nie pomaga polityka. Kiedyś organizowaliśmy świetne wycieczki do Syrii i Libanu. Lądowanie w Damaszku, tygodniowy objazd dwóch krajów i wylot z Bejrutu. Niestety tragiczne wydarzenia w Syrii wszystko zakończyły. Czekaliśmy aż się uspokoi, licząc na to, że znowu będziemy mogli zwiedzać Aleppo i Palmyrę. Ale nic z tego! Trzeba pogodzić się z faktem, że Syria pozostaje poza obszarem ruchu turystycznego.

Na szczęście z Libanem jest inaczej. Konflikt tu nie dotarł. Jest bezpiecznie. Ludzie normalnie żyją, pracują i bawią się. Można jechać.

Dawno nie byłem w Libanie. Chyba czas wrócić…

Wycieczka do Libanu

Liban i turystyka

Pod szumnym tytułem: „Liban wraca do katalogów”, Onet zamieszcza dziś artykuł z Wiadomości Turystycznych . Tyle, że z treści tekstu wynika, że wcale nie wraca! Na pewno nie w polskich biurach. Podany jest przykład Triady i Ecco Holiday (Ecco Travel). I tylko tyle! To dość powierzchowna analiza rynku.

Baalbek w Libanie

Baalbek

Są wyspecjalizowane, podróżnicze biura, które organizują rewelacyjne wycieczki na Bliski Wschód. W ich katalogach Liban jest od lat. Tyle, że to nie jest turystyka masowa.

Zawsze polecam ten rejon świata, ponieważ to już egzotyka, a zupełnie blisko. Od jakiegoś czasu najłatwiej i najtaniej było się tam dostać dzięki węgierskiemu Malevowi, który z Budapesztu lata również do Damaszku i do Ammanu. Można polecić do stolicy Syrii, zwiedzić ten fantastyczny turystycznie kraj, zahaczyć o Liban, a wyprawę zakończyć w Jordanii wylatując z Ammanu. Tak też robi spora część biur.

W tym roku połączenia z Bejrutem wznowił LOT, ale o tym we wspominanym artykule nie ma ani słowa. Szkoda, że polski przewoźnik zdecydował się tylko na sezon letni. No i problemem może być cena. Malev chyba będzie sporą konkurencją.

A czy do Bejrutu warto? Oj warto! Byłem tam ostatnio we wrześniu ubiegłego roku. Miasto robi duże wrażenie. Ciężko uwierzyć, że ledwie kilka lat temu (2006 r.) było bombardowane i niszczone przez izraelską armię. Prowokacyjnie spytałem moją grupę o porównanie Bejrutu z Warszawą. Opinie były jednoznacznie niekorzystne dla polskiej stolicy. Bejrut jest i piękny i ma swój niepowtarzalny urok. Łączy świat Zachodu z Orientem. Tu rzeczywiście spotyka się Europa i Bliski Wschód.

Jeita Grotto

Jeita Grotto

Co trzeba zobaczyć? Program minimum to oczywiście Bejrut – najlepiej z nocnymi atrakcjami, Jeita Grotto – wspaniałe jaskinie, które rywalizują z Mazurami o miano siódmego cudu świata oraz Baalbek – pięknie zachowane antyczne świątynie, miejsce kultu Baala i rzymskiego Jowisza. Zobaczyć trzeba też góry i rosnące wysoko cedry, dolinę Bakaa słynną z rezydującego tam Hezbollahu i zabytkowy prezydencki pałacyk Beiteddin, którego kustosz płynnie mówi po polsku i jak będziecie mieli szczęście, to was po nim oprowadzi.

Oczywiście trochę potrwa zanim masowy odbiorca zmieni swoje nastawienie do tej części świata, zanim dowie się jak tam naprawdę jest. Turyści, z którymi latam do Libanu mówią zawsze to samo: „Wszyscy mi odradzali. Po co tam jedziesz, tam wojna, terroryści!”. A na miejscu okazuje się, że to takie piękne i przyjazne miejsce. Bogatsze niż reszta Bliskiego Wschodu, bardziej zadbane i bliższe Europejczykom.

Czy przyszłość należy do Libanu? Jeśli polityka nie stanie na przeszkodzie, to oczywiście tak! Dlaczego? Ponieważ to coś nowego. Ile razy można jeździć do Egiptu czy Tunezji? Ponieważ Liban jest atrakcyjny. Ma wspaniałe zabytki, dobrą kuchnię, rozrywkowy i światowy Bejrut, malownicze góry (również trasy narciarskie) i oczywiście morze. W najbliższym czasie, Liban dla Polaków raczej nie stanie się destynacją znaną z masowego wypoczynku na plażach. Z różnych powodów. Chociażby ze względu na cenę (drożej niż w Egipcie, Turcji czy Tunezji). Na pewno natomiast może zostać celem atrakcyjnych wycieczek objazdowych. A może i weekendowych imprez w stolicy kraju. Do zobaczenia w Libanie!

……………………………………………………………………………………………………………………………..

Wybierz się do Libanu z autorskim biurem podróży Krzysztof Matys Travel.

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén