Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Indie, Indie…

Za kilka dni znowu ruszam w trasę. Tym razem północne Indie i Nepal. Byłem tam już wcześniej. Bardzo lubię ten rejon świata i chętnie tam wracam. Wyjątkowo, program jest nieco zmodyfikowany, po raz pierwszy zobaczę Kalkutę. To wspaniale! Od dawna chciałem. Postrzegam Kalkutę jako ciekawe, rozbuchane kulturowo miasto. U nas kojarzy się wyłącznie z biedą i Matką Teresą, ale to tylko ułamek prawdy, może nawet nieco wypaczony.

 

A poza tym oczywiście standardowe miejsca: Delhi, Agra, Orcia, Gwalior, Kadźuraho, Waranasi…

 

Muszę przyznać się do jednego. W Indiach nie lubię zabytków mogolskich. Czerwony Fort w Delhi i niemal identyczny w Agrze, Tadź Mahal, itd. Wszystkie te islamskie zabytki, będące świadectwem okupacji i niszczenia Indii przez obcą dynastię, sprawiają na mnie jakieś przygnębiające wrażenie. Wolę to, co prawdziwie indyjskie…

 

„Jadę do Indii”. Co to właściwie znaczy? W domyśle, to coś więcej niż zwykła podróż. Wybierać się do Indii, to tyle, co chcieć doświadczyć czegoś naprawdę innego. Ludzie jadą tam nie tylko po to by zobaczyć. Niektórzy podróżują w poszukiwaniu siebie, sensu, duchowości…

 

Wielu ludzi nie poradziło sobie z Indiami. Mieli trudności z twórczą interpretacją tego co zobaczyli. Niektórzy mimo chęci i talentu nie potrafili ich opisać. Tak było z Kapuścińskim. Inni, mimo trudności ze zrozumieniem, pisali.

 

Indie są trudne. Indie są wymagające. Ktoś mądrze powiedział, że kraj ten już został odkryty, ale nadal czeka na zrozumienie.

 

Indie zachwycają lub odpychają. Im bardziej ktoś jest przywiązany do Zachodu i wszystkiego, co reprezentuje nasza cywilizacja, tym trudniej wniknąć mu w indyjską mentalność. Obserwuję to u turystów z którymi zwiedzam kraj. Niektórzy prześlizgują się tylko, nawet nie próbują zrozumieć. Na wstępie już odrzucają. Przyjechali żeby zobaczyć, odhaczyć na liście odwiedzonych miejsc, i tyle.

 

Tymczasem konieczna jest chęć i wysiłek. Za darmo, w intelektualnym sensie, nic tu nie dostaniemy.

 

Dawno temu Carl Gustaw Jung napisał:

Podróż do Indii, jeśli możecie sobie na nią pozwolić, jest w sumie, moim zdaniem, wielce budująca i z psychologicznego punktu widzenia bardzo wskazana, chociaż może ona podróżnika przyprawić o silny ból głowy.

 

Zdaniem Junga, jeśli uczciwie i pracowicie podejdziemy do tej wycieczki, to dowiemy się takich rzeczy o sobie samym i białym człowieku w ogóle, jakich dotąd nie usłyszeliśmy od nikogo.

 

Czy to nie jest najlepsza rzecz, jaka może wyniknąć z podróży?

Wycieczki do Indii

Poprzednie

Polska choroba

Następne

Powrót

Komentarzy: 6

  1. ~GeoGrzes

    Panie Krzysztofie, racja, cenniejsza i bogatsza rzecz niż zobaczenie setek budynków, które są celem milionów masowych turystów. Pozdrawiam i życzę powodzenia w Indiach :))

  2. ~Kate

    Życzę cudownych wrażeń i bezpiecznej podróży koniecznie proszę o opis po powrocie.

  3. ~Kate

    Życzę cudownych wrażeń i bezpiecznej podróży koniecznie proszę o opis po powrocie.

  4. ~http://czarnaduszyczka.blog.onet.pl

    Myślę, że tak jest nie tylko z Indiami, ale i z każdym krajem – ludzie często jadą gdzieś tylko żeby zaliczyć zabytki, a z doświadczenia wiem, ze dużo więcej jest warte poznanie ludzi, ich mentalności, kuchni, codziennych obyczajów. Tak czy inaczej życzę udanej podróży :):) Pozdrawiam !

  5. ~Ania

    Indie to super kraj! Uwielbiam je! Podobnie jak autora tego bloga 😉

  6. Tak, to jest najlepsza rzecz o którą możemy prosić podróżując. O nowe myśli, o nowy umysł i zrozumienie świata i siebie. Steve Jobs zaczął żyć na nowo po podroży do Indii.
    Indie, północne Indie, Nepal, Tybet są moim marzeniem od lat, do zrealizowania niebawem. są marzeniem i realizacja. Jestem na nie gotowa

Dodaj komentarz

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén