Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Górski Karabach

Państwo, które oficjalnie nie istnieje. Nie uznaje go nikt na świecie. Ten dziwny kraj ma piękne góry, interesujące zabytki, oryginalną kulturę i dobra kuchnię. Ale nawet gdyby ich nie było, miejsce to zachowałaby swoją atrakcyjność. Dużą moc przyciągania ma aura tajemnicy. Jak to jest być w państwie, którego nie ma?!

 
Jeden z symboli Karabachu, pomnik „dziadek i babcia”.

 

O tym żeby tu przyjechać myślałem od dawna. Ale jakoś się nie składało, nie było po drodze. Właściwie to można powiedzieć, że wyprawa do Górskiego Karabachu nie zdarza się ot tak, przy okazji. Trzeba wybrać się tu  specjalnie. W jednym celu, żeby zobaczyć to niby-państwo.

 

Republika Górskiego Karabachu wciśnięta jest między Armenię i Azerbejdżan. Formalnie należy do Azerbejdżanu, ale w rzeczywistości Azerowie nie maja tu wstępu. Ci, którzy tu kiedyś mieszkali musieli wyemigrować. Zostały po nich opuszczone domy i meczety.

 

Wjechać tu można wyłącznie od strony Armenii. Granica istnieje tylko formalnie. Mieszkańcy Karabachu i Ormianie przekraczają ją bez żadnej kontroli. Obcokrajowcy muszą się zatrzymać i pokazać paszport. Oficer wpisze dane do wielkiej księgi i poinformuje, że formalności wizowych należy dopełnić w Stepanakercie, stolicy niby-państwa. Trzeba udać się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie w pokoiku na parterze miła pani wystawi nam wizę. Spyta wcześniej czy chcemy wkleić ją do paszportu czy też wolimy otrzymać ją na osobnej kartce (jakikolwiek ślad w paszporcie uniemożliwia w przyszłości uzyskanie wizy do Azerbejdżanu).

 

Karabach od 20 lat stanowi przyczynę konfliktu miedzy Armenią i Azerbejdżanem (w swoim apogeum, w latach 1991-94 zamienionego na krwawą wojnę). W XX wieku region ten nie miał szczęścia. Rządząca tu Moskwa sprawiła iż zamieszkany w większości przez Ormian obszar został przyłączony do Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Stalin przesiedlał całe społeczności i zmieniał granice. Stosował starą zasadę okupantów. By łatwiej rządzić podbitymi narodami trzeba doprowadzić do nienawiści między nimi, a samemu występować w roli arbitra. Taką taktykę przyjął też Gorbaczow. U schyłku ZSRR, kiedy na Kaukazie zaczął rodzić się ruch niepodległościowy, stacjonująca tu armia radziecka nie zrobiła nic by powstrzymać wybuchające pogromy (1988 r.). Przyglądano się jak Azerowie mordują Ormian. Na interwencję marszałkowi Jazowowi nie pozwolił Gorbaczow. Wiedział, że nienawiść dwóch kaukaskich narodów to szansa dla Moskwy by dłużej utrzymać tu swoje wpływy. A kiedy już wybuchła otwarta wojna, Rosja najpierw wspierała jedną stronę, a później drugą. Rosyjski sprzęt wojskowy, w tym najnowszej generacji systemy przeciwpancerne, pozwoliły Ormianom wygrać i utworzyć samozwańcze państwo. Republika Górskiego Karabachu (po ormiańsku Arcach) nie jest uznawana przez żaden kraj na świecie. Ma demokratycznie wybrane władze, wszystkie niezbędne instytucje łącznie z armią i zagranicznymi przedstawicielstwami, a mimo to, zgodnie z międzynarodowym prawem, po prostu nie istnieje!

 

By nie narazić się na dyplomatyczne reperkusje, Arcachu nie uznała też bliźniacza Armenia. W praktyce wygląda to zabawnie bo byt niewielkiego para-państwa bez akceptacji i wsparcia Erywania nie miałby szans powodzenia. W Karabachu obowiązuje ormiańska waluta, czyli dramy (AMD). Tablice rejestracyjne samochodów są identyczne jak w Armenii.

 

Byłem tu z moimi przyjaciółmi z Erywania. Żartowali, że nie jest im łatwo porozumieć się z miejscowymi. Niektórzy mieszkańcy Karabachu słabo mówią po ormiańsku. Posługują się dialektem. Za to powszechnie zrozumiały jest rosyjski. Bywa więc, że Ormianin z Erywania rozmawia z Ormianinem ze Stepanakertu posiłkując się rosyjskim!

 

Przyjeżdża tu niewielu turystów. Bardzo mało grup. Głównie indywidualni podróżnicy. Ludzie naprawdę ciekawi świata i nastawieni na jego poznanie. Jak sądzę, ta samozwańcza republika stanowi białą plamę na mapie niejednego turysty. Wielu z globtroterów było niemal w każdym zakątku świata, ale tu jeszcze nie. Warto nadrobić tę zaległość. Polecam!

 

Więcej informacji na temat Górskiego Karabachu.

 

Wycieczka do Armenii – Zobacz Karabach na własne oczy! 9 dni pięknej przygody! Góry, wyśmienita kuchnia, wino i wyjątkowe zabytki. Kameralna grupa i bardzo dobry pilot-przewodnik. Wycieczka dla koneserów. Polecam!

Poprzednie

Egipski papież

Następne

Wesołych Świąt!

Komentarzy: 4

  1. ~Gucio

    Państwo, które nie istnieje. A prawie wyeliminowało Lecha Poznań z pucharów parę lat temu 🙂

  2. Bardzo interesujący blog, świetne zdjęcie. Pozdrawiam serdecznie.

  3. Bardzo ciekawie napisane. Kiedyś oglądałam program o Karbachu, który choć mało nam znany wydaje się być barwny kulturowo i ciekawy do zwiedzania. Może kiedyś się uda 🙂 POzdrawiam!

  4. Zaplanowałem Górski Karabach na lato przyszłego roku. „Problem” Karabachu zaczął się jeszcze przed Związkiem Radzieckim. To alianci po I wojnie chcąc mieć przychylność Azerów postawili im przydzielić ormiańskie ziemie.

Skomentuj ~Gucio Anuluj pisanie odpowiedzi

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén