Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: erotyka

Walentynki w Indiach

Przed chwilą w radiu usłyszałem krótką informację o tym, że tegoroczne walentynki w Indiach mają przebiegać w spokojnej atmosferze, bo policja zadba, by nikt nie nękał zakochanych par. O co chodzi?! Otóż w poprzednich latach hinduscy radykaliści zapowiadali zorganizowane akcje wymierzone święto zakochanych. Bojówki miały wyszukiwać osoby zbyt mocno okazujące sobie czułość w miejscach publicznych. Grożono pobiciem lub natychmiastowym doprowadzeniem do świątyni w celu zawarcia małżeństwa. Skąd takie pomysły? Walentynki przez niektórych traktowane są nie tylko jako coś obcego, ale też rażąco szkodliwego. To coś jak sabotowanie indyjskiego porządku społecznego.

Pełne erotyki przedstawienia z Kadźuraho

Celuje w tym populistyczna i nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa (Bharatiya Janata Party). To jej młodzieżówka miała wystawiać patrole pilnujące „hinduskiej moralności”. Czy to rzeczywisty problem? Chyba nie. Jest to raczej fakt medialny. Chętnie podnoszony przez indyjskie i zachodnie media, ale raczej daleki od szarego dnia przeciętnego Indusa.

Zobacz też: Waranasi – święte piekło hindusów

Z jednej strony Partia Ludowa wykorzystuje wszelkie radykalne hasła, z drugiej, oczywiście widać pewne zmiany w indyjskim społeczeństwie. Szczególnie młodzi ludzie w dużych miastach śmielej okazują swoje uczucia. Ale czy ma to związek z walentynkami?

Tadź Mahal zaliczony został do grona siedmiu nowych cudów świata. Przypisano mu takie atrybuty, jak miłość i pasja

Parę dni temu wróciłem z Indii. Skromne przygotowania do święta zakochanych widziałem tylko w nowoczesnych centrach handlowych (ledwie w kilku sklepach). Nijak ma się to do tego, co dzieje się u nas. Trochę reklam w gazetach, jakieś promocje i ogłoszenia o skuteczności afrodyzjaków – oczywiście ajurwedycznych. Rok wcześniej byłem też o tej porze (wracałem 15 lutego), nie pamiętam właściwie żadnych oznak celebrowania walentynek. No może z wyjątkiem telewizji. Na kanale muzycznym królowały indyjskie piosenki o miłości, a tło stanowiły smsy z życzeniami.

Temat walentynek nie pojawiał się też w moich rozmowach z miejscowymi. Mam wrażenie, że w Indiach święto to ma minimalne znaczenie. Może próbuje się przebić w nieco hałaśliwy sposób (zawsze to temat dla mediów) i zaistnieć na rynku (marketing kocha takie okazje), ale –jeśli już jest – to dotyczy głównie tej części klasy średniej, która z uwielbieniem spogląda na naszą część świata.

Indie. Dziewczyna z plakatu

Jest jednak powód, dla którego warto napisać o walentynkach w Indiach. Otóż sam pomysł celebrowania tego dnia może być wyzwaniem dla hinduskiej mentalności. Nam, ludziom Zachodu, trudno dziwić się, że młodzi szukają kontaktu, że chcą się spotykać i spędzać razem czas. A święto to dobra okazja (na Zachodzie raczej obowiązkowa). Tyle, że to, co nam wydaje się oczywiste i naturalne, w innej tradycji wcale takie być nie musi.

W Indiach ciągle pokaźna większość małżeństw aranżowana jest przez rodziny młodych ludzi. Niektórzy twierdzą, że aż 98 proc. związków zawierana jest w ten sposób. Stąd mówi się tu, że lepiej pokochać kogoś, kogo się poślubiło, niż poślubić tę osobę, którą się pokochało. Ogromne znaczenie w doborze partnerów odgrywają profesjonalne, indywidualnie pisane horoskopy. Już we wczesnym dzieciństwie rodzice sprawiają swoim pociechom coś takiego. Na ich podstawie często oceniają czy dana osoba pasuje do ich dziecka czy nie. Analiza astrologiczna stawiana jest też potencjalnej przyszłej parze. Bywa, że to od jej wyniku zależy decyzja rodziców. Jak kiedyś powiedział mi pewien bardzo dobrze wykształcony Indus: „W Europie jest tak wiele rozwodów ponieważ zawieracie małżeństwa na chybił trafił. To loteria bez żadnej mądrości”.

Boska para

Jeszcze jedna rzecz odgrywa tu kolosalne znaczenie. W hinduskich wierzeniach reinkarnacja jest czymś oczywistym. Oczywiste również jest to, że małżeństwa trwają przez wiele inkarnacji. Aby para stworzyła naprawdę udany związek musi uczyć się tego w trakcie kolejnych wcieleń. Zatem dobrane małżeństwo ma za sobą setki, a może i tysiące lat praktyki. Trzeba uważać, by tego nie zepsuć. By przez niekontrolowany impuls nie połączyć się z kimś nowym i nieodpowiednim, z kimś, kto zniszczy nasz związek kształtowany przez kolejne ziemskie wcielenia. Tego właśnie pilnują rodzice, całe rodziny i… całe społeczeństwo! I jak tu do czegoś takiego zaadoptować walentynki?!

Randka

Ale jest też druga strona medalu. Indie zawsze były przesiąknięte erotyką. Piękna i zmysłowa sztuka wzbudzania i zaspakajania pragnień była tu czymś zupełnie oczywistym, a seks nie stanowił tematu tabu i nie był spychany w ciemne mroki wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie, przyjemność erotyczna traktowana była jako jedna z dróg doświadczenia boskości. Kobiety ubierały się zmysłowo (sari, bransoletki…), sypialnie zdobione były malunkami śmiałych scen. Najpierw cios temu sposobowi pojmowania pożądania zadali władający Indiami muzułmanie, a dzieła zniszczenia dopełnili Brytyjczycy. Dlatego dzisiejsze Indie oficjalnie są purytańskie. Ale prywatnie, kipią erotyką. Wysublimowaną, piękną i kobiecą. Między innymi, dzięki temu, mam wrażenie, że walentynki są tu przez cały rok. Nie tak hałaśliwe, nie tak skomercjalizowane i funkcjonujące niemal wyłącznie w obrębie par małżeńskich, ale są. Indusi uwielbiają temat miłości. Wystarczy przyjrzeć się ich literaturze, filmom i muzyce.

Zobacz też: Świątynie seksu

Wycieczki do Indii

Wakacyjne topless

Na jednym z portali przeczytałem, że aż 96 proc. mężczyzn byłoby szczęśliwych, gdyby kobiety opalały się topless. Taki wynik nie zaskakuje. Panom rzeczywiście musi się to podobać.

 

Przynajmniej do czasu. Być może nie wszyscy mi uwierzą, ale i tu możliwy jest przesyt. Kiedyś, pracując w Egipcie, przez kilka miesięcy mieszkałem w dobrym hotelu, wybieranym przez młodych ludzi bez dzieci. Mój pokój był na samym końcu obiektu. Gdziekolwiek bym szedł, czy do restauracji, czy do wyjścia z hotelu, musiałem przejść obok kilku basenów. Na każdym z dużo pań opalało się topless. Często w takim samym stroju pływały, grały w siatkówkę, a nawet szły do baru po drinka. Ile można? Po jakimś czasie przestaje się zwracać uwagę. Człowiek się przyzwyczaja i reaguje już tylko w wyjątkowych sytuacjach, na przykład, na mocno nieestetyczne widoki. Cóż, ta forma stroju kąpielowego nie jest dla każdego, a niektóre z pań zdają się o tym zapominać.

 

Ciekawsze jest, że aż 87 proc. kobiet chciałoby opalać się w ten sposób. Tak przynajmniej wynika z badań jakie przeprowadzić miała wyszukiwarka lotów Skyscanner. Jak podaje portal gazeta.pl, panie wybierają tę formę ponieważ chcą odpocząć od „krępujących ubrań”. Pytanie, co w tym przypadku oznacza przymiotnik „krępujący”. W sensie fizycznym (krępuje ruchy)? Czy w znaczeniu obyczajowym (krępuje pewne formy zachowania)? A może jeszcze w innym?

 

Zapewne jest tak, że odległość i luźniejsza atmosfera wakacji, sprzyja tego typu formie relaksu. Pewnie niejedna z kobiet, będąc gdzieś na plaży Hiszpanii, Grecji czy Egiptu, pierwszy raz w życiu zdecydowała się na opalanie bez górnej części kostiumu, mimo, że wcześniej w ogóle nie przyszło jej to do głowy. Cóż, tak to już jest. Co nie uchodzi nad Bałtykiem, tam bywa prawie standardem. Taki urok ciepłych mórz.

 

Strój topless najbardziej akceptują Niemcy (99 proc. panów), najmniej Rosjanie (67 proc.).

 

A co na to przeciwnicy? Jak podaje skyscanner.pl, panowie sprzeciwiają się argumentując to „obrazą moralności”, „obawą o wywołanie raka skóry” oraz chęcią ochrony dzieci przed takim widokiem. Natomiast panie, które nie akceptują topless podawały m.in. następujące powody: „gapiący się mężczyźni” i „zachęta do podglądania”.

 

Nie wiem dlaczego, ale moim skromnym zdaniem, plaże z turystkami opalającymi się topless wyglądają jakoś bardziej wakacyjnie.

 

Zobacz także: Seks i turystyka.

Muzułmański sex-shop

Jak dziś donosi gazeta.pl w Holandii otwarto pierwszy na Zachodzie sex-shop dla muzułmanów. Wydarzenie szeroko komentują holenderskie media, zderzając tę informację z potocznymi wyobrażeniami o islamie. Tymczasem nie jest to taki seks-sklep, jak my go rozumiemy. Nie będzie w nim pornografii czy wibratorów, ponieważ w islamie to jednak nie jest powszechnie akceptowane. Asortyment sklepu nastawiony jest na produkty pomagające osiągnąć satysfakcję w małżeństwie. Znajdziemy w nim więc afrodyzjaki dla kobiet i mężczyzn, inne specyfiki ułatwiające współżycie, prezerwatywy, no i zapewne frywolną damską bieliznę – rzecz bardzo popularną wśród młodych małżeństw. Wszystko to w zgodzie z religijnymi standardami islamu.

 

Nie znam dobrze Zachodu nie wiem więc czy to na pewno pierwszy taki „sex-shop”. Wiem natomiast, że sklepy tego rodzaju istnieją w świecie islamu. Pięknie możemy to obserwować na głównym targu w Damaszku. W odległości ledwie kilku kroków od Wielkiego Meczetu Umajjadów znajdziemy fantastyczne stoiska z erotyczną bielizną. Ale jaką! Polskie sklepy wysiadają! Co my tu mamy? Świecące i grające biustonosze, figlarne majteczki, które opadają z ciała po klaśnięciu w dłonie. Możemy kupić też bieliznę sterowaną pilotem. Dominuje kolor czerwony, świecidełka, piórka… Zobacz film z tego miejsca.

 

Zakupy w takich sklepach robią, między innymi, siostry, kuzynki i koleżanki panny młodej. To prezent nie tylko na noc poślubną. Producenci i sprzedawcy takich cudeniek twierdzą, że wykonują ważną z religijnego punktu widzenia pracę. Pomagają osiągnąć i utrzymać satysfakcję erotyczną w ramach małżeństwa.

 

Kwestia seks a religia, to oczywiście temat na inną dyskusję. Jednak podróżując po świecie warto zwrócić uwagę na to, jak inne kręgi kulturowe sobie z tym radzą. Wśród turystów, których mam przyjemność oprowadzać, tematyka ta zawsze cieszy się sporym zainteresowaniem. To jeden z tych obszarów, na których możemy zderzyć nasz judeochrześcijański światopogląd z czymś innym. Po to by lepiej poznać siebie.

 

Autorskie biuro podróży Krzysztof Matys Travel. Egzotyka dla koneserów!

Zobacz też: Kobieta w Egipcie i inne ciekawostki i rady z tego kraju.

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén