Przed chwilą w radiu usłyszałem krótką informację o tym, że tegoroczne walentynki w Indiach mają przebiegać w spokojnej atmosferze, bo policja zadba, by nikt nie nękał zakochanych par. O co chodzi?! Otóż w poprzednich latach hinduscy radykaliści zapowiadali zorganizowane akcje wymierzone święto zakochanych. Bojówki miały wyszukiwać osoby zbyt mocno okazujące sobie czułość w miejscach publicznych. Grożono pobiciem lub natychmiastowym doprowadzeniem do świątyni w celu zawarcia małżeństwa. Skąd takie pomysły? Walentynki przez niektórych traktowane są nie tylko jako coś obcego, ale też rażąco szkodliwego. To coś jak sabotowanie indyjskiego porządku społecznego.

Pełne erotyki przedstawienia z Kadźuraho

Celuje w tym populistyczna i nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa (Bharatiya Janata Party). To jej młodzieżówka miała wystawiać patrole pilnujące „hinduskiej moralności”. Czy to rzeczywisty problem? Chyba nie. Jest to raczej fakt medialny. Chętnie podnoszony przez indyjskie i zachodnie media, ale raczej daleki od szarego dnia przeciętnego Indusa.

Zobacz też: Waranasi – święte piekło hindusów

Z jednej strony Partia Ludowa wykorzystuje wszelkie radykalne hasła, z drugiej, oczywiście widać pewne zmiany w indyjskim społeczeństwie. Szczególnie młodzi ludzie w dużych miastach śmielej okazują swoje uczucia. Ale czy ma to związek z walentynkami?

Tadź Mahal zaliczony został do grona siedmiu nowych cudów świata. Przypisano mu takie atrybuty, jak miłość i pasja

Parę dni temu wróciłem z Indii. Skromne przygotowania do święta zakochanych widziałem tylko w nowoczesnych centrach handlowych (ledwie w kilku sklepach). Nijak ma się to do tego, co dzieje się u nas. Trochę reklam w gazetach, jakieś promocje i ogłoszenia o skuteczności afrodyzjaków – oczywiście ajurwedycznych. Rok wcześniej byłem też o tej porze (wracałem 15 lutego), nie pamiętam właściwie żadnych oznak celebrowania walentynek. No może z wyjątkiem telewizji. Na kanale muzycznym królowały indyjskie piosenki o miłości, a tło stanowiły smsy z życzeniami.

Temat walentynek nie pojawiał się też w moich rozmowach z miejscowymi. Mam wrażenie, że w Indiach święto to ma minimalne znaczenie. Może próbuje się przebić w nieco hałaśliwy sposób (zawsze to temat dla mediów) i zaistnieć na rynku (marketing kocha takie okazje), ale –jeśli już jest – to dotyczy głównie tej części klasy średniej, która z uwielbieniem spogląda na naszą część świata.

Indie. Dziewczyna z plakatu

Jest jednak powód, dla którego warto napisać o walentynkach w Indiach. Otóż sam pomysł celebrowania tego dnia może być wyzwaniem dla hinduskiej mentalności. Nam, ludziom Zachodu, trudno dziwić się, że młodzi szukają kontaktu, że chcą się spotykać i spędzać razem czas. A święto to dobra okazja (na Zachodzie raczej obowiązkowa). Tyle, że to, co nam wydaje się oczywiste i naturalne, w innej tradycji wcale takie być nie musi.

W Indiach ciągle pokaźna większość małżeństw aranżowana jest przez rodziny młodych ludzi. Niektórzy twierdzą, że aż 98 proc. związków zawierana jest w ten sposób. Stąd mówi się tu, że lepiej pokochać kogoś, kogo się poślubiło, niż poślubić tę osobę, którą się pokochało. Ogromne znaczenie w doborze partnerów odgrywają profesjonalne, indywidualnie pisane horoskopy. Już we wczesnym dzieciństwie rodzice sprawiają swoim pociechom coś takiego. Na ich podstawie często oceniają czy dana osoba pasuje do ich dziecka czy nie. Analiza astrologiczna stawiana jest też potencjalnej przyszłej parze. Bywa, że to od jej wyniku zależy decyzja rodziców. Jak kiedyś powiedział mi pewien bardzo dobrze wykształcony Indus: „W Europie jest tak wiele rozwodów ponieważ zawieracie małżeństwa na chybił trafił. To loteria bez żadnej mądrości”.

Boska para

Jeszcze jedna rzecz odgrywa tu kolosalne znaczenie. W hinduskich wierzeniach reinkarnacja jest czymś oczywistym. Oczywiste również jest to, że małżeństwa trwają przez wiele inkarnacji. Aby para stworzyła naprawdę udany związek musi uczyć się tego w trakcie kolejnych wcieleń. Zatem dobrane małżeństwo ma za sobą setki, a może i tysiące lat praktyki. Trzeba uważać, by tego nie zepsuć. By przez niekontrolowany impuls nie połączyć się z kimś nowym i nieodpowiednim, z kimś, kto zniszczy nasz związek kształtowany przez kolejne ziemskie wcielenia. Tego właśnie pilnują rodzice, całe rodziny i… całe społeczeństwo! I jak tu do czegoś takiego zaadoptować walentynki?!

Randka

Ale jest też druga strona medalu. Indie zawsze były przesiąknięte erotyką. Piękna i zmysłowa sztuka wzbudzania i zaspakajania pragnień była tu czymś zupełnie oczywistym, a seks nie stanowił tematu tabu i nie był spychany w ciemne mroki wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie, przyjemność erotyczna traktowana była jako jedna z dróg doświadczenia boskości. Kobiety ubierały się zmysłowo (sari, bransoletki…), sypialnie zdobione były malunkami śmiałych scen. Najpierw cios temu sposobowi pojmowania pożądania zadali władający Indiami muzułmanie, a dzieła zniszczenia dopełnili Brytyjczycy. Dlatego dzisiejsze Indie oficjalnie są purytańskie. Ale prywatnie, kipią erotyką. Wysublimowaną, piękną i kobiecą. Między innymi, dzięki temu, mam wrażenie, że walentynki są tu przez cały rok. Nie tak hałaśliwe, nie tak skomercjalizowane i funkcjonujące niemal wyłącznie w obrębie par małżeńskich, ale są. Indusi uwielbiają temat miłości. Wystarczy przyjrzeć się ich literaturze, filmom i muzyce.

Zobacz też: Świątynie seksu

Wycieczki do Indii