Poleciałem w połowie kwietnia. W przypadku Jordanii termin jest ważny. Najlepsza pora to wiosna i jesień. Zima jest zbyt chłodna. W tym roku jeszcze na początku marca turyści trochę marzli i robili zdjęcia na tle zachmurzonego nieba. Najlepszy jest kwiecień, maksymalnie początek maja. Kolejne okienko pogodowe otwiera się w październiku i trwa do pierwszej połowy listopada. Lipiec i sierpień omijamy ze względu na upały. Latem najtrudniej będzie wytrzymać nad Morzem Martwym, w Petrze i na pustyni Wadi Rum, choć i na północy kraju, w tak rozległych i nasłonecznionych miejscach, jak starożytne miasto Dżarasz, upał również mocno daje się we znaki.
W kwietniu pogoda nie zawiodła, dwadzieścia kilka stopni i słońce. Świetne warunki i do zwiedzania, i do robienia zdjęć.
Pierwszy raz do Jordanii wybrałem się w 2006 roku. Pracowałem wtedy w Egipcie. Organizowaliśmy wycieczki do Petry z egipskiego Sharm el-Sheikh. Były to złote czasy masowej turystyki nad Morzem Czerwonym (zobacz artykuły o Jordanii z tamtego czasu). Tysiące wczasowiczów, pełne autokary i mnóstwo pracy. Jako przewodnik po Jordanii przepracowałem cały długi sezon. Wracałem w kolejnych latach, między innymi pilotując wycieczki objazdowe łączące Liban, Syrię i Jordanię. To wtedy przydarzyła mi się jedna z ciekawszych historii, gdy turysta z naszej grupy na granicy syryjsko-jordańskiej próbował przemycić pistolet. Opisałem ją w tym artykule: Z życia pilota wycieczek.
Z tym, że trzeba od razu powiedzieć, iż Jordania zasługuje na osobną wycieczkę! I doskonale sprawdza się w tej roli. Atrakcji jest sporo, w zupełności wystarczy na tygodniowy wyjazd. W pierwszej kolejności kojarzymy oczywiście Petrę, jeden z siedmiu nowych cudów świata, ale kraj ten ma dużo więcej do zaoferowania!
Coraz większa popularnością, wręcz legendą miejsca wyjątkowego i pełnego uroku cieszy się malownicza pustynia Wadi Rum oraz noclegi na tamtejszych luksusowych kampingach (dzięki temu otrzymujemy możliwość podziwiania wschodu i zachodu słońca na pustyni). Dziś, komfortowe domki zapewniają standard wygodnego pokoju hotelowego. A pamiętam czasy, gdy do dyspozycji były wyłącznie skromne namioty.
Na noc zatrzymujemy się również nad Morzem Martwym. Śpimy w jednym z zaledwie kilku hoteli położonych przy linii brzegowej, z własną plażą dającą możliwość korzystania z uroków tej wyjątkowej wody. Zamiast pływać układamy się na wodzie pozując do zdjęć z gazetą lub książką w ręku. Oczywiście wszyscy od stóp do głów smarują się pełnym minerałów kosmetycznym błotem z Morza Martwego, którego na plaży znajdziemy pod dostatkiem.
W południowej części kraju atrakcyjnym miejscem jest Akaba. Ulokowana nad Morzem Czerwonym jest miastem o specjalnym statusie strefy wolnocłowej, dzięki czemu niektóre produkty są tam tańsze. Szczególnie ceny alkoholu zwracają uwagę, gdyż standardowo w Jordanii alkohol jest po prostu drogi. Piwo w barze lub kieliszek wina w restauracji to koszt 6-7 dinarów, czyli około 10 USD! Akaba położona jest w specyficznym miejscu, na styku czterech państw: Jordanii, Egiptu, Izraela i Arabii Saudyjskiej. Z Akaby widać izraelski Ejlat, oba miasta wyglądają jak sąsiadujące ze sobą dzielnice. Korzystając z uroków Morza Czerwonego można urządzić wycieczkę łodzią ze szklanym dnem połączoną ze snurkowaniem.
Przemieszczając się na północ, słynną Drogą Królewską, która pretenduje do tytułu najstarszej na świecie nadal używanej trasy, docieramy do Madaby i góry Nebo. Pierwsze z tych miejsc przyciąga nas rewelacyjnie zachowaną mozaiką przedstawiającą mapę regionu Bliskiego Wschodu od Nilu i półwyspu Synaj, po Jerozolimę. Na górze Nebo, w miejscu w którym Mojżesz ujrzeć miał Ziemię Obiecaną podziwiamy widoki spoglądając z góry na Morze Martwe i tereny za Jordanem, od Jerycha po Betlejem.
Zaglądamy jeszcze do zamku Karak i jedziemy na północ, by w ślicznej, górzystej okolicy, porośniętej oliwkowymi sadami, zwiedzić dwa monumentalne zabytki. Jeden to słynny Dżarasz, czyli starożytna Geraza, wielkich rozmiarów rzymskie miasto, które w rewelacyjnym stanie dotrwało do naszych czasów. Podziwiamy wielką bramę wjazdową, łuk triumfalny, długą na 800 metrów ulicę Cardo Maximus, owalne forum otoczone kolumnadą, pełną uroku świątynię Artemidy oraz dwa teatry. Dżarasz jest bardzo malowniczym miejscem i z całą pewnością nie może go zabraknąć w programie wycieczki. Warto pojechać też odrobinę dalej na północ i zwiedzić zamek w Adżlun (Kalat ar-Rabat).
Na zakończenie trzeba wspomnieć oczywiście o Ammanie. Stolica Jordanii, od której zaczynamy objazd kraju jest kilkumilionową metropolią i miastem o tysiącach lat historii. Najciekawsze turystycznie miejsca znajdziemy w obrębie starego miasta. Najważniejszym punktem jest cytadela, na obszarze której oglądamy pozostałości rzymskiej świątyni Herkulesa oraz zwiedzamy niewielkie, ale bardzo interesujące Muzeum Archeologiczne. Znajdziemy w nim między innymi jeden z najbardziej niezwykłych zabytków całego Bliskiego Wschodu, a mianowicie słynne rzeźby z Ain Ghazal. Liczące sobie od 8 do 10 tys. lat figury są tajemniczymi i szczególnie zasługującymi na uwagę obiektami, istotnymi z punktu widzenia rozwoju naszej cywilizacji. Łatwo je pominąć, przechodząc obok niepozornie wyglądających gablot, Aby docenić ich rangę, potrzebujemy przewodnika, który uraczy nas pasjonująca historią.
Jordania, to kraj, który w pierwszej kolejności kojarzy się z Petrą. I Petra oczywiście na to zasługuje. Miejsce ma w sobie mnóstwo uroku i zasłużenie przyciąga rzesze turystów. Pamiętać jednak warto, że kraj ten ma sporo innych atrakcji i stanowi pasjonujący cel pięknej wycieczki objazdowej.
Fadi
Piękny artykuł i rzeczywisty