Blog Krzysztofa Matysa

Podróże i coś więcej.

Tag: wycieczki (Strona 1 z 3)

Kwarantanna narodowa w turystyce

Dyskusja o sensie i skutkach tak zwanej narodowej kwarantanny przybiera różne formy, od komediowej (rządowe konferencje), po dramatyczne (wypowiedzi przedsiębiorców, którym owa kwarantanna rujnuje firmy).

Na blogu tym – jak zwykle zresztą – skupimy się na aspekcie turystycznym. Otóż jedno z biur podróży (i tylko przez przypadek tak wyszło, że jest to nasze biuro), wprowadziło nowy produkt, pod tytułem: „Kwarantanna narodowa”. Innowacyjny, więc wypada podziękować rządowi za stworzenie warunków, w których takie oryginalne działania mogą się rozwijać!

O szczegółach przeczytają Państwo tu: Kwarantanna narodowa.

Na zdjęciu u góry znajduje się fragment z naszej koszulki z nazwą „Polska” w różnych językach, od gruzińskiego i ormiańskiego, po perski i białoruski. Jest to wyśmienity gadżet turystyczny, zwróci uwagę w każdym miejscu na świecie, które odwiedzimy. Polecamy! Zobacz: T-shirt Polska.

Po sezonie

Najbardziej intensywna część roku ma się ku końcowi. Za mną sporo wycieczek. Tych zorganizowanych i tych, które sam poprowadziłem jako pilot i przewodnik. Pracy było tak dużo, że jakoś zapomniałem o blogu. Co nie znaczy, że w ogóle nie powstawały teksty. Kilka pojawiło się w innych miejscach. Ostatnio krótka relacja ze święta wina w Mołdawii, chwilę wcześniej artykuł o Erywaniu. We wrześniu pisałem o Bajkale oraz o ważnej dla wszystkich zainteresowanych Kaukazem książce, czyli o wydanej właśnie „Ali i Nino”.

Bajkał, wyspa Olchon, wrzesień 2017 r.

Bajkał, wyspa Olchon, wrzesień 2017 r.

Czas jednak wrócić do bloga, na którym przez lata działo się najwięcej. Prowadzę go od siedmiu lat. Kawał czasu, dużo tekstów. Niektóre z nich lądowały na stronie głównej Onetu. Dzięki temu poszerzyłem grono znajomych, zrobiłem kilka fajnych rzeczy. Mam więc spory sentyment, ale też chęć, by miejsce żyło i przyciągało czytelników.

Jaki to był sezon? Jak zwykle w naszym biurze, z wielkim udziałem Gruzji – wiele grup, różne programy, na zamówienie, szyte na miarę, firmowe… Sporo też Armenii i Mołdawii. Gorąco polecam te dwa kraje! Ciągle jakoś są niedoceniane, niezbyt popularne, mimo oczywistych atutów. Hitem tego roku okazał się Uzbekistan i wygląda na to, że dalej tak będzie, na weekend majowy przyszłego roku nie mamy już wolnych miejsc! A jeśli można coś przewidywać, to wygląda na to, że będzie to również rok Albanii, tak wielkie jest zainteresowanie tym krajem. Nasze klasyczne, jak najbardziej godne polecenia wycieczki, to również Iran, Chiny i Etiopia. Od kilku lat widzimy wzmożone zainteresowanie Białorusią, tak, jakby Polacy nagle uzmysłowili sobie, że na wycieczki można również tam. Swoją drogą naprawdę warto! Propozycji jest oczywiście więcej, w tym cieszący się uznaniem turystów Bajkał. Pełna oferta jak zwykle na stronie internetowej Krzysztof Matys Travel.

Święto wina w Kiszyniowie, 7 października 2017 r.

Święto wina w Kiszyniowie, 7 października 2017 r.

Organizujemy też coraz więcej wycieczek, integracji i imprez firmowych na Podlasiu. To region Polski do tej pory słabo eksplorowany, mamy więc duże pole do popisu. Zainteresowanych zapraszamy! Czeka piękna przyroda, tradycje wielu kultur i religii, wyśmienita i oryginalna kuchnia oraz bardzo życzliwi ludzie. Kto był, ten wie. Kto nie był, musi spróbować! (Artykuł o turystycznych atrakcjach Polski Wschodniej). Kilkudniowy pobyt na Podlasiu lub Suwalszczyźnie można połączyć z wypadem na Białoruś lub Litwę. (Tu znajduje się przykładowy program: Suwalszczyzna i Litwa). Już teraz zapraszamy też na Sylwestra juliańskiego (13 stycznia!). To wyjątkowa okazja, żeby witać nowy rok po raz drugi!

Kolejne artykuły już wkrótce. Miłej lektury!

Turystyka w 2017 roku

Sporo już wiemy o tym, jakie kierunki cieszyć się będą szczególnym powodzeniem. W turystyce masowej zapowiada się kolejny sezon ze zmniejszonym udziałem Turcji, dlatego ponownie zyska Grecja i Hiszpania. Ze względu na setną rocznicę Fatimy oblegana będzie Portugalia. Już od kilku miesięcy da się odczuć wzmożone zainteresowanie hotelami od Lizbony po Porto.

Plaża w Durres

Plaża w Durres

Wypada mieć też nadzieję, że podobnie jak w zeszłym roku, na topie będzie wypoczynek krajowy. Z punktu widzenia polskiej gospodarki korzystne jest, by jak najwięcej osób wybrało wakacje w kraju. Jak zawsze, polecam egzotyczną i bardzo ciekawą Polskę Wschodnią.

Myślę, że na znaczeniu zyskiwały będą mniej popularne kraje, m.in. Białoruś, Iran, Uzbekistan i Albania. Modę na Bałkany widać już od kliku lat. Część turystycznego ruchu z Egiptu, Tunezji i Turcji próbowano przekierować nad Adriatyk i Morze Czarne. Pisałem o tym już wcześniej w artykule: Biura podróży stawiają na Bałkany.

Czy to będzie rok Białorusi?

Tak dużo o Białorusi nie mówiło się chyba nigdy wcześniej. Władze w Mińsku zrobiły kilka mądrych posunięć udanie promując kraj. Zaczęło się w 2015 r. od ruchu bezwizowego w obrębie Puszczy Białowieskiej. Jesienią 2016 r. doszła możliwość wyjazdu do Grodna bez konieczności posiadania wizy, a za chwilę wejdzie też w życie podobne rozwiązanie obejmujące Mińsk. Dzięki temu media w Polsce, szczególnie te poświęcone turystyce, wielokrotnie zachęcały do wyjazdu na Białoruś. Więcej na ten temat w artykule: Białoruś – ruch bezwizowy.

Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku

Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku

Rok dopiero się rozpoczął, ale już widać duży wzrost zainteresowania tym kierunkiem. Dla wielu turystów jest to coś nowego. Wśród klientów naszego biura są tacy, którzy zwiedzili już niemal cały świat, byli w Australii i Japonii, ale nigdy wcześniej nie myśleli o wycieczce do Grodna, Nowogródka i Zaosia. Teraz nadrabiają zaległości, przekonując się przy okazji, że blisko też może być ciekawie.

Z racji położenia Białegostoku (tu jest główna siedziba naszego biura) Białoruś jest jedną z naszych specjalizacji. Znamy i gorąco polecamy!

Albania i Kosowo

Od lat szukam kraju, który mógłby równać się z Gruzją. Tak w naszej ofercie pojawiły się Mołdawia, Armenia, Uzbekistan i Iran. Każdy z nich jest ciekawy, każdy zasługuje na uwagę i jest celem rewelacyjnych wycieczek. Przekonany jestem, że do tego grona dołączą Albania i Kosowo. Mają wiele atutów. Piękne  góry na północy i piaszczyste plaże nad morzem. Do tego zabytki, dobra i naturalna jeszcze kuchnie oraz ciekawe regionalne trunki.

Albańskie góry, Valbona

Albańskie góry, Valbona

Albania mocno zmieniła się w ciągu kilku ostatnich lat (polecam artykuł: Albania to nie Afganistan!). Znacząco poprawiła się kwestia bezpieczeństwa. Wybudowano nowe drogi i hotele. Wielu Albańczyków wróciło do ojczyzny inwestując zarobione na Zachodzie pieniądze. Wolnorynkowe reformy rządu w Tiranie skłoniły włoskich restauratorów do przeniesienia swoich biznesów na drugą stronę Adriatyku. Jest ładnie i ciekawie. A co najważniejsze, w terenie jest jeszcze pusto, nie ma masowego ruchu turystów. W górach można poczuć klimat, jak w Gruzji 10 lat temu!  Jeśli jechać, to właśnie teraz, zanim cały świat ruszy do Albanii. Zatłoczone bywają tylko nadmorskie kurorty, najgorzej jest w Sarandzie, znacznie luźniej w regionie Durres. Artykuł: Plaże Albanii.

Iran. Egzotycznie i bezpiecznie

Turystyka lubi kraje ciekawe, bogate w atrakcje i świeże, to znaczy takie, które do tej pory nie były zbyt często odwiedzane przez turystów. Taki właśnie jest Iran. Na większą skalę otworzył się już kilka lat temu, ale na polskim rynku wzrost zainteresowania zaczynamy odczuwać dopiero teraz. Wcześniej pojawiły się wycieczki z zachodniej Europy.

Iranu nawet nie ma co za bardzo reklamować, osoby jeżdżące po świecie wiedzą, że warto się tam wybrać. Któż nie chciałby zobaczyć starożytnego Persepolis, Szirazu czy Isfahanu? Po prostu trzeba. Prędzej czy później kierunek ten musi pojawić się na drodze każdego ambitnego turysty.

Iran, wnętrze meczetu w Szirazie

Iran, wnętrze meczetu w Szirazie

Wcześniej mogły być obawy o bezpieczeństwo. Nieuzasadnione, na wyrost, ale to już osobny temat. Iran miał złą prasę na Zachodzie, media kreowały zniekształcony obraz kraju. Na szczęście to już minęło. Wraz z normalizacją stosunków politycznych, „niezależne” telewizje zmieniły narrację i już nie straszą. A jak jest w istocie? Iran jest państwem stabilnym, z silną władzą, a w dzisiejszym świecie, ma to duże znaczenie. Dzięki temu Persja jest regionalną wyspą spokoju. W kraju jest bezpiecznie, śmiało można podróżować. Duże znaczenie ma też nastawienie miejscowych. To życzliwi i sympatyczni ludzie. Są otwarci na nowe znajomości. W Iranie przemieszczałem się różnymi środkami transportu: metrem, autobusami, taksówkami i samolotami. Wędrowałem ulicami i uliczkami miast, również nocą. Nie spotkałem się z przejawami agresji. Wszędzie czułem się bezpiecznie. Więcej na ten temat w artykule: Iran – notatki z podróży.

*****

Główną domeną naszego biura są oczywiście wycieczki egzotyczne, ale sporo uwagi poświęcamy też turystyce w naszym regionie. Łączymy Podlasie z wyprawami na Litwę i Białoruś. Polecam takie rozwiązanie. Na urlop, konferencję czy imprezę firmową. Północno-wschodnia Polska kryje wiele atrakcji. Poza dziewiczą przyrodą i wyjątkowymi zabytkami atrakcją jest  też wyśmienita lokalna kuchnia. A wycieczka do pobliskiego Grodna i Wilna będzie zwieńczeniem udanego wyjazdu.

Jeden raz

Jest tyle krajów, których nie pamiętam. Albo pamiętam słabo. Coś tam w głowie zostało, ale niewiele. Z Grecji może oliwki, wyjątkowo dobry hotel na Krecie i betonowe pseudorekonstrukcje pałacu w Knossos. Z Portugalii wieżę, w której więziony był Józef Bem, pyszną cataplanę i świeże sardynki prosto z rusztu. Z hiszpańskiego Costa de la Luz pamiętam bociany i przyzwoite wino w ramach all inclusive. A z Maroka? Z Maroka głównie rozczarowanie Casablancą i Rabatem.

Miejsca, w których byłem tylko jeden raz. Mało czytałem, nie studiowałem ich historii, problemów i zachodzących tam zjawisk. Nie poznałem ludzi. Nie wracałem, żeby coś sprawdzić i obejrzeć jeszcze raz. Pewnie dlatego tak mało znaczą.

Egipt, Asuan, wyspa File

Egipt, Asuan, wyspa File

Ma rację Krzysztof Środa, pisząc, że „jeden pobyt w nieznanym kraju daje niewiele”. Prawie nic. A przecież większość turystów tak właśnie podróżuje. Jeden raz. Tyle jest państw na świecie – mówią. Szkoda jechać drugi raz w to samo miejsce.

Nie mógłbym tak. Wiem od dawna, że na pytanie dokąd wolałbym się wybrać, w jakieś nieznane mi miejsce czy po raz nie wiadomo który do Armenii, wybrałbym Armenię. Tak samo z innymi, dobrze znanymi krajami. Chętnie jeszcze raz na Białoruś, do Mołdawii, do Gruzji… W zasadzie, to chyba im lepiej znam, im bardziej jestem wciągnięty w bieżące sprawy, tym mocniej chce się jechać. A jeśli minęło już wiele lat i wzajemne relacje osłabły, to i sytuacja się zmieniła. W takim przypadku miejsce już nie kusi, nie wzywa. Nic nie ciągnie w tamtą stronę. Jak z dawnym zauroczeniem, które kiedyś gorące i niezwykłe, dziś nie znaczy prawie nic. Tak mam z Egiptem, Indiami, Nepalem czy Etiopią. Było, minęło. Może wrócić, ale do tego potrzebny jest nowy impuls. Coś znaczącego, coś, co na powrót obudzi zainteresowanie.

Z części jednorazowych wizyt nie powstał żaden tekst. Nic, nawet najmniejszy wpis na blogu. Bo niby co miałbym napisać? Że Madryt jest piękny i wesoły, a Rzym cudowny i niezwykły? W internecie aż nadto takich tekstów.

Etiopia, wodospad na Nilu Błękitnym

Etiopia, wodospad na Nilu Błękitnym

Z jednokrotnego wyjazdu najłatwiej pisze się poradniki. Jak kupić bilet, jak przejechać z lotniska do miasta, gdzie wymienić pieniądze. Ceny w sklepach, tanie noclegi. Użyteczne wskazówki. Chętnie czytane, bo ludzie szukają informacji. Przewodniki z wydań książkowych przeniosły się do sieci. To, co podsunie nam najpopularniejsza wyszukiwarka, to wiemy. Oczywiście, też korzystam. Gdy zaczynam uczyć się nowego kraju, robię kwerendę. Książki, artykuły i internet. Przebrnięcie przez Googla nie jest łatwe. Pojawiają się zdawkowe materiały, artykuły z niewielką ilością informacji. Powtarzające się, pisane jeden od drugiego. Przepisywane z tego samego źródła. I relacje z wyjazdów w stylu: byłem, widziałem, jest pięknie. Trzeba się natrudzić, żeby znaleźć coś wartościowego. Oryginalnych myśli jak na lekarstwo. Po co jeździmy? Po to, by powtarzać wcześniej wygłoszone kwestie?! Przy pierwszej wizycie pokusa takiego zachowania jest wielka. Bo to łatwe i nie wymaga wysiłku. Zanim się spostrzeżemy już komentujemy i oceniamy. Na podstawie czego? Czy nie nazbyt łatwo? Mówimy nie swoim językiem. Wskoczyliśmy w głębokie, dobrze uformowane koleiny. Powtarzamy za innymi. Dajemy głos stereotypom. Jeden raz to za mało, żeby poznać, wniknąć, zbadać i wyrobić opinię. Wystarczy za to, by dobrze się bawić, przeżyć coś miłego i „zobaczyć kawałek świata”. Oto turystyka.  Na ten temat zobacz też: Jak się pisze przewodniki.

Sezon w pełni

Kiedy prowadzi się biuro podróży, tak właśnie wypada zacząć tekst. Szczególnie o tej porze roku. Maj, więc wycieczki ruszyły pełną parą. Pędzi jedna za drugą. Jeżdżą po Polsce i po krajach sąsiednich. Robimy sporo wyjazdów firmowych, integracji, etc. Stąd też w naszej ofercie są również takie miejsca jak Białowieża, Suwałki, Zakopane, Kraków czy Praga. Tradycyjnie, dużo grup wysyłamy na Litwę. Niektórzy decydują się pojechać nieco dalej i wtedy mamy bardzo fajne programy Litwa – Łotwa – Estonia.

Plany na najbliższy czas

Plany na najbliższy czas

Z racji na położenie Białegostoku specjalizujemy się w wycieczkach na Białoruś. Gorąco polecam ten kierunek! Jest bezpiecznie. Absolutnie nie ma się czego obawiać. Szkoda, że niewielu Polaków zna Grodno i okolice. Przecież to nasza historia. I to jaka! Od Batorego po Mickiewicza. Nowogródek, Zaosie, jezioro Świteź, Mir, Nieśwież i Bohatyrowicze. No i rzecz jasna Wasiliszki Stare, w których dorastał Czesław Niemen. Koniecznie do odwiedzenia!

Najbardziej znani jesteśmy z kierunków egzotycznych. Właśnie ktoś wrócił z Iranu, jesienią będzie kolejna wycieczka. Zainteresowanie Iranem rośnie. W czasie weekendu majowego grupy zwiedzały m.in. Chiny i Gruzję. Dzieje się sporo. Trwają przygotowania do wyjazdów na Wyspy Sołowieckie i do Mołdawii. Tradycyjnie, jak od lat, szukamy kierunków niszowych, ciekawych, bywa, że niedocenianych. Odkrywamy miejsca i wyszukujemy atrakcje. Wcale nie trzeba podróżować bardzo daleko. Egzotyka może być tuż obok. W pewnym sensie za takie właśnie można uznać nasze piękne Podlasie. A to ze względu na liczne ślady Orientu, ze Szlakiem Tatarskim na czele.

Perełek szukamy głównie na Wschodzie. Od wspomnianej już Białorusi po Japonię. Jest jeszcze trochę do odkrycia. Bo, na przykład, kto wie, gdzie leży Gagauzja? Albo, kto był w Naddniestrzu? (a naprawdę warto się tam wybrać!). Oczywiście, trzeba realizować też bardziej typowe kierunki. Stąd też w ofercie jest bardzo popularna Gruzja, Moskwa czy Etiopia. Ale zawsze staramy się, żeby były to wycieczki wyjątkowe. Wyróżniające się atrakcjami i standardem. Innych robić nie warto!

Wszystkim turystom oraz pracownikom biur podróży, pilotom i przewodnikom życzę udanego sezonu! Wielu pięknych wycieczek!

Gruzja nie jest kierunkiem dla każdego

W turystyce potrzebujemy nowych pomysłów. Takich, które są  atrakcyjne i potrafią odświeżyć skostniały rynek. Kilka lat temu pojawiła się Gruzja. Pojechałem wtedy do Tbilisi. Wróciłem zachwycony. Ludźmi, krajobrazami, kuchnią, zabytkami i winem.  W naszym biurze Gruzja stała się kierunkiem numer jeden, a ja odwołałem wszystkie pozostałe wyjazdy. Zostałem niewolnikiem Południowego Kaukazu. Przez kilka lat jeździłem tylko do Gruzji i Armenii.

Wycieczki

Od początku było jasne, że łatwo nie będzie. Baza hotelowa dopiero powstawała, miejscowe kadry niekoniecznie przygotowane były na przyjmowanie gości z Zachodu. Charakter Gruzinów jest specyficzny. Są bardzo dumni. Gościnność posunięta jest tu aż do absurdu. Gość to świętość. Ale pod warunkiem, że się na tym nie zarabia! Gruzini przypominają polską szlachtę z XIX wieku. Czują się źle pełniąc rolę hotelarza i kelnera. Dlatego wcześniej, przed epoką Związku Radzieckiego, profesje te należały do Ormian.

Cminda Sameba, cerkiew z XIV wieku u stóp góry Kazbek

Cminda Sameba, cerkiew z XIV wieku u stóp góry Kazbek

Pamiętam początki. Gruzini uczyli mnie ich kultury, ja próbowałem wytłumaczyć im cokolwiek z obsługi turystów. Kiedyś powiedziałem, że w Polsce mówi się „klient nasz pan”. Nie mogli w to uwierzyć! Zasada płacę i wymagam tu nie obowiązuje. Chcesz mieć dobry biznes, to się najpierw zaprzyjaźnij. Muszą szanować cię jako człowieka. Bez tego będzie słabo.

To kraj, który zachwyci osoby zainteresowane światem, otwarte na inne kultury i gotowe zaakceptować odmienne podejście do życia. By pokochać Kaukaz trzeba być choć trochę szalonym. Nie jest to destynacja dla sztywniaka z Zachodu, który wszędzie chciałby widzieć Szwajcarię albo porównywałby tutejsze hotele np. z Hiszpanią.

Gruzja stawia wyzwania. Trzeba coś zaakceptować, z czymś się pogodzić.  Przyjeżdżamy ze swoim, dobrze ukształtowanym obrazem świata i zderzamy się z inną perspektywą. Trzeba nauczyć się nowych rzeczy. Dotyczących geografii (Europa to czy nie? zobacz) historii, polityki, a nawet wina. Tradycje winiarskie Południowego Kaukazu liczą 8 tys. lat. Kachetyjska metoda jest najstarszym na świecie i nadal praktykowanym sposobem wytwarzania tego trunku. Potrzebujemy dobrego przewodnika, który wytłumaczy nam, że tradycyjne wino podawane na stół w dzbanach jest czymś absolutnie wyjątkowym. O wiele ciekawszych od wina w butelkach. Więcej w artykule: Gruzja – ojczyzna wina.

Opinie

Oprowadziłem po Południowym Kaukazie wiele wycieczek. Widziałem zachwyconych turystów. Obserwowałem jak z każdym kolejnym dniem wsiąkają w lokalny klimat, jak zaprzyjaźniają się z miejscowymi. W przypadku Gruzji, to coś więcej niż turystyka. To również  poznanie, zrozumienie i szacunek. Interkulturowość w pełnym tego słowa znaczeniu.

Autor na plaży w Batumi w sierpniu 2012 roku

Autor na plaży w Batumi w sierpniu 2012 roku

Dlatego smucą mnie pojawiające się czasem niepochlebne opinie na temat wycieczek do Gruzji. Nie ma ich wiele, ale jednak. To coś nowego. Słyszę je od pracowników biur podróży. Jeden z nich napisał mi jakiś czas temu, że jego zdaniem Gruzja to postradziecka ruina, słabe hotele i jeszcze gorsza jakość pracy miejscowych. Ktoś zadzwonił do mnie z pytaniem dlaczego w różnych tekstach tak zachwalam Gruzję. On był na firmowym wyjeździe organizowanym przez jedno z popularnych biur i nie doświadczył niczego ciekawego. Jak to wyjaśnić?!

Być może mamy klasyczny etap przejścia od turystyki elitarnej do masowej. W masówce jakość spada. W przypadku każdej destynacji. A jeśli chodzi o Gruzję, to zasada ta ma zastosowanie w szczególny sposób. Baza hotelowa jest mała. Są miejscowości, gdzie jest tylko jeden dobry hotel. Trzeba rezerwować go nawet rok wcześniej! Staranności wymaga każdy etap, np. kolacje można zamówić w hotelu, ale można też zawieźć grupę do dobrej restauracji. W pierwszym wypadku wyjdzie tak sobie, nic szczególnego. W drugim będzie super, pyszne jedzenie, wino, zabawa i tańce, a turyści zabiorą ze sobą fantastyczne wspomnienia.

Trzeba pamiętać, że Gruzja to nie Majorka. Nie jest najlepszym kierunkiem na plażowanie. W Batumi często pada. Chmury i ulewy w środku lata to norma. Nie ma jeszcze hoteli w typie resortów, z rozległym terenem, basenami i zjeżdżalniami. Do tego kamienista plaża. Jeśli ktoś wybierze się tu na tydzień lub dwa w celu miłego spędzenia czasu na plaży, to może być zawiedziony. Więcej na ten temat w artykule: Batumi. Pogoda, plaża i hotele.

Myślę, że pojawiające się negatywne opinie wynikają z nieporozumień. Mają one miejsce wtedy, gdy udają się tam osoby oczekujące czegoś, czego kraj ten dać nie może. Może również z niewiedzy. Wystarczy źle ułożony program, wybór niewłaściwych miejsc i atrakcji.

Gruzja jest fantastycznym celem wycieczek! Ale naprawdę dobrze pomyślanych. Dla organizatorów nie jest to kierunek łatwy. Wymagający wiedzy i specyficznego podejścia. I chyba niezbyt nadaje się na obszar turystyki masowej. Szczerze powiedziawszy mam nadzieję, że nigdy takim się nie stanie. Lubię Gruzję taką, jaka jest.

Tekst w skróconej formie ukazał się wcześniej w  „Wiadomościach Turystycznych”.

Nasza wycieczka do Gruzji.

 

Bezpieczne wycieczki do Gruzji i Armenii

Z rosnącym zdumieniem obserwuję pojawiające się komentarze na temat wyjazdów na Południowy Kaukaz. Dotyczą one obaw związanych w wydarzeniami na Ukrainie. Słyszę od kolegów z branży, że niektórzy odkładają wycieczki do Gruzji i Armenii „ze względu na wojnę”. To naprawdę zaskakujące, ponieważ oba kraje mają dużo mniej wspólnego z wydarzeniami na Ukrainie niż Polska! Ani Gruzja, ani tym bardziej Armenia nie zaangażowała się tak mocno w kijowski Majdan, jak polscy politycy z partii rządzącej.

Gruzja, Cminda Sameba

Gruzja, Cminda Sameba

W Gruzji i Armenii jest bezpiecznie! To, co się obecnie dzieje na Ukrainie nie ma żadnego wpływu na sytuację w Tbilisi czy Erywaniu. Skąd to wiem? Ponieważ tam jeździmy. Wczoraj wróciłem z Armenii. Byliśmy z grupą turystów na wycieczce. I było super! Słoneczna pogoda, piękne góry, ciekawe zabytki, dobre jedzenie i wspaniali, gościnni ludzie. Wszystko, czego potrzebujemy do udanej wyprawy.

W czasie, gdy ja z jedną wycieczką byłem w Armenii, druga nasza grupa zwiedzała Gruzję. Nie napotkali żadnych utrudnień. Nie zmieniło się nic. Jest tak, jak było w zeszłym roku! Gościnnie, sympatycznie, super! Pojutrze znowu lecę do Tbilisi. Z grupą 17 osób.

W jednym i drugim kraju turystyka nie słabnie. Właśnie zaczął się sezon. W dobrych hotelach nie ma wolnych miejsc. Wszystko zajęte. Już teraz płacimy zaliczki za hotele na wrzesień i październik. Nie ma innego wyjścia, bo hotele są rozchwytywane. Jeśli przyjedzie mniej Polaków, to wyrównają to obywatele innych krajów. Południowy Kaukaz zrobił się modny. W Armenii jest dużo Francuzów, Włochów, Koreańczyków; są nawet turyści z Indii.

Warto dodać, że samoloty polskiego LOT-u do Erywania i Tbilisi nie lecą nad Ukrainą! Korytarz powietrzny prowadzi przez Rumunię i Turcję.

Zobacz nasz film z Gruzji.

Armenia, nad jeziorem Sewan

Armenia, nad jeziorem Sewan. Fot. K.Matys

Można zadać pytanie pomocnicze. Czy osoby, które boją się wyjazdu do Gruzji lub Armenii powiedziałyby to samo o Polsce? To znaczy, czy np. Francuzowi odradziłyby wycieczkę do Polski podpierając się wydarzeniami na Ukrainie?! Zapewne obruszylibyśmy się, gdyby Hiszpan nam oznajmił, że nie przyjedzie do Krakowa „z powodu wojny”. Jak popatrzymy na mapę, to zauważymy, że z Odessy jest bliżej do Warszawy niż do Erywania!

Bać się Gruzji ze względu na Ukrainę, to mniej więcej tak, jak zrezygnować z wakacji w Turcji z uwagi na wydarzenia w Syrii.

Mam nadzieję, że większość turystów nie ulegnie psychozie i nie wpadnie w pułapkę nakręcanego przez telewizję strachu.

Podróże mają tę zaletę, że kształcą i dają prawdziwy obraz świata. Kto był w Gruzji lub w Armenii na przestrzeni ostatnich dni, ten wie jak jest w rzeczywistość.

W naszym biurze nie zauważamy wyraźnego spadku zainteresowania. Niedawno mówiłem o tym branżowemu portalowi Tur-info. Już w tej chwili, na wrzesień, do samej tylko Gruzji mamy zapisanych ponad 150 osób. Jak na wycieczki objazdowe o wysokim standardzie, to naprawdę niezły wynik. Można powiedzieć, że jest dobrze.

Gruzja, wino i wyśmienita kuchnia.

Gruzja, wino i wyśmienita kuchnia.

Dlaczego więc piszę ten artykuł? Ponieważ w interesie wszystkich biur podróży jest powstrzymanie irracjonalnej spirali obaw. Im więcej ludzie wiedzą, tym lepiej. Nie ma lepszej metody niż rzeczowa informacja.

Gruzja i Armenia to kierunki niszowe, w skali polskiej turystyki mniej istotne. Znacznie bliżej Ukrainy jest Bułgaria, a tam latem wypoczywa wielu Polaków. Co będzie jeśli turyści wystraszą się również tego kierunku? A po nim przyjdą kolejne?! Oby nie.

Więcej informacji na moich blogach:

Armenia.blog.pl

Gruzja-Armenia.blog.pl

Nasze wycieczki do Gruzji i Armenii.

Zobacz opinie klientów o biurze Krzysztof Matys Travel.

pocztowka_gruzja_krzysztofmatystravel

Pocztówka z Gruzji

Jutro wracamy do Polski. To była kolejna, bardzo przyjemna wycieczka. Który to raz już w tym roku jestem w Gruzji? Bodaj piąty. I jeszcze dwie wyprawy przede mną. I tak od kilku lat. Właściwie to Gruzja mnie pochłonęła. Na miły sposób zniewoliła. Tak, jak kiedyś uzależniony byłem od Egiptu, tak dziś od Gruzji.

pocztowka_gruzja_krzysztofmatystravel

Zastanawiam się dlaczego tak się stało. Co w Gruzji jest aż tak niesamowitego? I szczerze mówiąc nic oryginalnego nie przychodzi mi do głowy. Chyba już za bardzo przyzwyczaiłem się do tych miejsc, zabytków, ludzi, kuchni, wina… Nie mam dystansu i świeżego oglądu właściwego komuś, kto przyjechał tu pierwszy raz. Tbilisi stało się tak oczywiste, jak mój rodzinny Białystok. Oswojone, prawie własne…

Kończymy wycieczkę. Przed nami już tylko uroczysta kolacja. Mnóstwo dobrego jedzenia, sporo wyjątkowego wina, pokaz tańców gruzińskich, ciekawa muzyka. My też pewnie potańczymy. I do Polski. Co by było gdybym miał szybko nie wrócić do Gruzji? Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji! Następna wycieczka już za kilkanaście dni.

A tu znajduje się mój nowy blog:  turystyka w Gruzji

Odessa

Są dwa miasta o tej samej nazwie. Leżą obok siebie. Blisko. Bywa nawet, że zachodzą jedno na drugie. Przenikają się i łączą tworząc przedziwny organizm. Czasem odwrotnie – zderzają się. Niby są razem, ale tak do siebie nie pasują, że wręcz niedorzecznością byłoby posądzanie ich o jakiekolwiek związki. To Odessa.

odessa_pasaz_krzysztof_matys

Pasaż

Najpierw zobaczyłem Odessę starą. Przygarbioną i bezsilną. Wiekowe domki, nieremontowane od dziesięcioleci przyciskają się do nierównych chodników. Jakby ze wstydu chciały się w nich schować. Całe ulice wyglądają w ten sposób. Przed upałem chronią je kasztanowce i platany. Krajobraz właściwy tej części świata. Znamy dobrze tego typu miasta. Są domeną obszaru byłego ZSRR.

Wszystko to razem, mimo oczywistej biedy i niedostatków nie przeraża. Jest w tym jakiś urok. Może przez sam kontrast do naszego, zachodniego, wyremontowanego i uładzonego świata. Lubię takie miejsca. Szukam ich. Tak zwane „gorszy światy” są ciekawsze. Wbrew pozorom maja więcej do zaoferowania. Za starymi, osypującymi się tynkami jest coś jeszcze, coś ważnego. Bardzo ludzkiego.

Są na świecie takie miejsca. Życie kwitnie mimo rozsypujących się budynków. Ludzie przywykli do takiego stanu i przestali zwracać na to uwagę. Bo co innego mogliby zrobić? Trwają. Sytuacja została oswojona. Żyć, brać śluby i urządzać pogrzeby można i wśród odpadających tynków.

odessa_opera_krzysztof_matys

Opera

Ale jest i druga Odessa. Odważna i ekspansywna. Głośna. Nic sobie nie robi z przylegających biednych dzielnic. Centrum rządzi! To obszar położony najbliżej słynnych Schodów Potiomkinowskich. Nadmorski bulwar jest ślicznym deptakiem, tu jest trochę ciszej i spokojniej, niewielka enklawa w turystycznym rozgardiaszu. Na ławeczkach, w cieniu rozłożystych drzew, odpoczywają starsze osoby. Ale już kawałek dalej zaczyna się królestwo rozrywki. Pełno tu dobrych restauracji. Kawiarniane ogródki wyszły na chodniki (wcześniej zbudowano je od nowa, na tych starych nie dałoby się ustawić niczego). Najgłośniejsze są dwie ulice, Deribasiwska i Katerynska.

Odessa jest młodym miastem. Ma nieco ponad 200 lat. Choć w starożytności istniały tu greckie osady handlowe, a później, w okresie średniowiecza, niewielkie porty i twierdze (na początku XV wieku pod kontrolą Wielkiego Księstwa Litewskiego!) to dziś nie ma po tym śladu. Odessa może nas zauroczyć pałacami i kamienicami pochodzącymi z XIX i z początku XX wieku! Część z nich to architektoniczne perełki. Jak rewelacyjna secesja!

odessa_nowa_giełda

Nowa Giełda

Wizytówką Odessy jest imponujący budynek opery. Wzniesiony w latach 1884 – 1887 przez znanych wiedeńskich architektów Fellnera i Helmera, robi spore wrażenie. Mnie najbardziej do gustu przypadła Nowa Giełda. Piękny gmach z końca XIX w. we florentyńskim stylu zaskakuje swoją architekturą. Dziś mieści się tu filharmonia. W skrzydle bocznym znajduje się przyjemny kawiarniany ogródek – najlepsze zdjęcia budynku można zrobić właśnie stąd.

Odessa jest miastem nastawionym na rosyjską turystykę. Ceny jak w zachodniej Europie, a nawet wyższe! A standard niekoniecznie. Różny. Za dobry hotel trzeba dobrze zapłacić. Czy warto? Warto!

Zobacz też artykuł: Ukraina i Mołdawia.

Moja Armenia

Jeżdżę tam od kilku lat. Z dużą przyjemnością. Najpierw odkryłem Gruzję, Armenię trochę później. Sąsiednie kraje. Niby podobne, ale w rzeczywistości mocno się różnią. Inna historia, język, muzyka, kultura.. Nawet góry są inne. Gruzja leży w paśmie Wysokiego Kaukazu – to tam znajdują się najwyższe szczyty, Szchara i Kazbeg. Ale spora część kraju, w tym najpopularniejsze turystycznie miejsca, znajduje się na znacznie mniejszej wysokości. Część to doliny, a nawet tereny nizinne. Inaczej jest w Armenii. Aż 90 proc. powierzchni to tereny leżące na wysokości powyżej 1 tys. m n.p.m., a 40 proc. ma 2 tys. m i więcej! Góry są bardziej surowe, skaliste. Charakterystyczne są urwiska i przepaście. Bez problemu spotykamy całe obsydianowe stoki, na których wulkaniczne szkliwo zbierać można gołymi rękoma.

Armenia Khor Virap

Klasztor Chor Wirap (Khor Virap). Widok na Ararat

Za co lubię Armenię? Dlaczego tam jeżdżę?

Od kiedy zacząłem zajmować się turystyką ciągnie mnie na Wschód. Najbardziej kuszą „gorsze światy”. Miejsca, gdzie nic nie jest jeszcze tak równo poukładane jak na Zachodzie. Kraje, w których nowoczesność nie zabiła tradycji i normalnych ludzkich relacji. I to już by wystarczyło. Ale Armenia do zaoferowania ma znacznie więcej.

Z całą pewnością turystów zainteresuje ciekawa i oryginalna kuchnia oraz przednie trunki. Nie tylko powszechnie szanowany „Ararat”, ale też tutowka – mocna wódka z owoców morwy. Najlepsza pochodzi z Górskiego Karabachu. Po trzech latach dojrzewania w dębowych beczkach nabiera wyjątkowego smaku i szlachetności. Ormianie uważają, że regularne spożywanie tutowki ma właściwości zdrowotne. Słynna długowieczność mieszkańców Karabachu tym właśnie jest  tłumaczona. Ważne by jej nie nadużywać. Miejscowi powtarzają, że kto pije zbyt wiele, nie szanuje alkoholu, a tutowaja wodka na szacunek zasługuje.

Armenia, gata, Gegart

Gata – pyszny kołacz

W Armenii licząca tysiące lat historia przeplata się z nowoczesnością. To właśnie tu znajduje się najdłuższa linowa kolejka świata! Ma 5,7 km długości! Została oddana do użytku niecałe trzy lata temu. Wagoniki poruszają się z prędkością 37 km na godzinę. Widoki są imponujące. W pewnym momencie pasażerowie znajdują się aż 320 m nad poziomem rozciągającej się pomiędzy dwoma wzgórzami doliny! Zobacz: Wycieczka do Armenii.

Jest to kraj fantastycznych zabytków. Podobnie jak w Gruzji, tak i tu, turystę zaskoczyć może mnogość historycznych monumentów. Duża ilość dobrze zachowanej architektury sakralnej, w tym pochodzącej z pierwszego tysiąclecia, czyni z Armenii bardzo interesujący cel turystyki pielgrzymkowej. Tym bardziej, że jest to najstarszy chrześcijański kraj świata. Władca Armenii, Tirydates III, już w 301 roku uczynił chrześcijaństwo religią panującą. W jej ślady poszła Gruzja, kolejna była Etiopia. Rzym został w tyle…

Swiątynia Garni

Świątynia w Garni, fot. J. Świercz

Jednym z bardziej zaskakujących zabytków jest świątynia w Garni. Pochodząca z I wieku budowla przypomina ateński Partenon. Tyle, że wzniesiono ją nie z białego marmuru, ale z miejscowego, ciemnego bazaltu. Najprawdopodobniej była poświęcona bogu Mitrze. Jest jednym z wymownych dowodów na związki Armenii ze światem kultury antycznej. Pełni tę samą rolę, co zdeponowane w tbiliskim muzeum, słynne „złoto Kolchidy”. Burzy nasz ładny, poukładany europejski obraz. Musimy zrobić w nim wyłom by przyznać, że Południowy Kaukaz był jednym z centrów cywilizacyjnych. Co więcej, wniósł spory wkład w rozwój Europy. Tu udomowiono niektóre gatunki roślin i zwierząt. Tu, człowiek nauczył się wytwarzać wino. Tereny te rozpalały umysły starożytnych Greków. Kusiło ich bogactwo i zaawansowane rzemiosło… Stąd wziął się mit o złotym runie i opowieść o wyprawie Argonautów. Region ten był wówczas odpowiednikiem Eldorado. Przyciągał i inspirował. Wywierał wpływ. Zresztą trudno się temu dziwić. To przecież tu, na górze Ararat, osiadła arka Noego. Ci, którzy z niej wyszli, zbudowali naszą cywilizację. W niewielkim muzeum, znajdującym się w Eczmiadzynie, zobaczyć możemy kawałek deski z tej arki. Robi takie samo wrażenie jak grot z włóczni, którą przebito bok Jezusa.

Widok na górę Ararat

Wycieczka do Armenii jest podróżą w czasie. W okres odległy i mityczny. W czas, gdy tworzyły się podstawy europejskiej kultury. Dla niektórych zaskakującym może być fakt, że działo się to tak daleko od Londynu, Paryża i Rzymu…

Wycieczka do Gruzji i Armenii. 12 dni pięknej przygody! Góry, wyśmienita kuchnia, wino i wyjątkowe zabytki. Kameralna grupa i bardzo dobry pilot-przewodnik. Wycieczka dla koneserów. Polecam!

Więcej o turystycznych atrakcjach Armenii: armenia.blog.pl

Film: Armenia – perła Kaukazu

Strona 1 z 3

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén